Złe miłego początki

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

25.08.2019 17:30

(akt. 20.09.2019 14:07)

Legia Warszawa w szóstej kolejce PKO Ekstraklasy pokonała 3:2 Łódzki Klub Sportowy. "Wojskowi" dwukrotnie odrabiali straty. Dwie bramki zdobył Jarosław Niezgoda, a jednego gola dołożył Dominik Nagy. Z obu trafień dla miejscowych cieszył się Łukasz Sekulski. Poniżej relacja z Łodzi.
PKO Ekstraklasa 2019/2020 - Kolejka 6
ŁKS ŁódźŁKS Łódź
2 3

(1:0)

Legia WarszawaLegia Warszawa
25-08-2019 17:30 Łódź
Jarosław Przybył Canal+
4'
51'
59'
60'
61'
62'
72'
73'
79'
81'
87'
Centrum meczowe
ŁKS ŁódźLegia Warszawa
  • 25. Michał Kołba

  • 21. Jan Grzesik

  • 24. Kamil Juraszek

  • 2. Jan Sobociński

  • 4. Artur Bogusz

  • 7. Patryk Bryła

    79'
  • 28. Łukasz Piątek

  • 14. Guima

    62'
  • 23. Bartłomiej Kalinkowski

    87'
  • 11. Dani Ramirez

  • 22. Łukasz Sekulski

Rezerwy

  • 33. Dominik Budzyński

  • 6. Maciej Wolski

    62'
  • 8. Kamil Rozmus

  • 9. Wojciech Łuczak

    87'
  • 18. Piotr Pyrdoł

  • 19. Michał Trąbka

  • 20. Pirulo

    79'
  • 29. Maksymilian Rozwandowicz

  • 42. Dragoljub Srnić

Zapis relacji tekstowej "na żywo"

- Skrót meczu

Rotacja w Legii powróciła. Po trzech spotkaniach w tym samym zestawieniu, Aleksandar Vuković zdecydował się na dziewięć zmian w składzie. Dodatkowo przed meczem nie brakowało tematu, który odciągał uwagę od meczu - Carlitosa. Hiszpan miał grać przeciwko Łódzkiemu Klubowi Sportowemu, lecz negocjuje transfer i zabrakło go w kadrze meczowej. Złe miłego początki - tak można zaś określić samo spotkanie. Legia choć przegrywała od czwartej minuty, zdołała dwukrotnie wychodzić z opresji i ostatecznie wygrała 3:2.

Szanse w składzie Legii otrzymali m.in. młodzieżowcy: Michał Karbownik i Mateusz Praszelik. Wobec nieobecności Carlitosa, na szpicy pojawił się Jarosław Niezgoda. „Wojskowi” musieli otrząsnąć się po straconym golu po stałym fragmencie gry, gdy wyżej od Inakiego Astiza i Pawła Stolarskiego wyskoczył Łukasz Sekulski i pokonał Radosława Majeckiego. Legia po początkowych problemach i inicjatywie łodzian w pierwszych fragmentach spotkania, doszła do głosu i prowadziła grę. Dużą rolę odgrywał Domagoj Antolić, który długimi fragmentami meczu rządził w środku pola. Aktywny był Dominik Nagy, lecz jego strzały, podobnie jak Karbownika czy Praszelika, nie były w stanie zaskoczyć Michała Kołby, którego postawa determinowała przez długi czas korzystny wynik dla ŁKS-u. 

Na boisku działo się wiele, a kibic niezaangażowany uczuciami w spotkanie obu drużyn, mógł obserwować widowiskowe i przyjemne dla oka zawody. Legia mogła remisować do przerwy, a najbliżej doprowadzenia do stanu 1:1 był Salvador Agra, lecz jego uderzenie odbiło się od słupka. Ale co się odwlecze… Z takiego założenia wyszła Legia, która w 51. minucie mogła cieszyć się z remisu. Wszystko za sprawą wycofania piłki przez Karbownika i celnego strzału Nagya. ŁKS potrafił jednak zareagować i… strzelić drugiego gola. Po kolejnym stałym fragmencie gry. Legioniści za sprawą Agry sami się o to poprosili. Nienajgorzej grający Portugalczyk, spóźnił się z interwencją we własnym polu karnym i sprokurował rzut karny. Do piłki podszedł Sekulski i nie dał żadnych szans Majeckiemu. 

Legia wciąż jednak żyła, a Vuković próbował zmianami reagować na boiskową sytuację. Na murawie zameldowali się piłkarze z podstawowego składu - Walerian Gwilia, Luis Rocha, a z czasem Luquinhas. W 72. minucie za sprawą Nagya, legioniści stworzyli sobie bardzo groźną sytuację. Wydawało się, że Węgier przegrał już rywalizację z Kołbą, ale skrzydłowy zdołał dośrodkować w pole karne, a tam Niezgoda sprytnie przeskoczył obrońców i wyrównał stan meczu. 

W 81. minucie Niezgoda, który nie rozgrywał wielkiego meczu, zrobił to, co potrafi najlepiej. Znalazł się we właściwym czasie i miejscu. Akcja Gwilii, po rozegraniu z napastnikiem, zakończyła się uderzeniem i interwencją Kołby. Dobrze do piłki dopadł Niezgoda i dobił uderzenie. Sprawił tym, że Legia prowadziła 3:2. „Wojskowi” potrafili skutecznie doprowadzić mecz do pomyślnego końca, zwyciężając na stadionie beniaminka i zapewniając sobie spokój przed czwartkowym rewanżem w Glasgow z Rangers FC. Rotacje były, złe miłego początki również. I tylko Carlitosa zabrakło, ale stało się to, czego najmocniej oczekiwali stołeczni fani - Legia po szóstej kolejce może dopisać sobie trzy punkty w tabeli. 

Autor: Piotr Kamieniecki

 

Polecamy

Komentarze (967)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.