15 kwietnia 15.04

Grano dzisiaj (15.04). Mecz z Feyenoordem

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

15.04.2022 06:00

(akt. 14.04.2022 23:32)

Piętnastego kwietnia legioniści grali 12-krotnie. Tego dnia m.in. rywalizowali z Feyenoordem Rotterdam w półfinale Pucharu Europy.

Ostatni raz legioniści rywalizowali 15 kwietnia w sezonie ligowym 2015/16, z Lechem Poznań. Był to pierwszy mecz rundy finałowej, do której stołeczny klub startował z pole position, choć po podziale punktów miał tylko jeden przewagi nad Piastem Gliwice. Warto dodać, że przed spotkaniem piłkarze Legii i Lecha wraz z kibicami oddali cześć Lucjanowi Brychczemu. Legenda klubu, razem z ówczesnym kapitanem, Jakubem Rzeźniczakiem, zameldowała się na boisku przy oklaskach, a trybuny skandowały imię i nazwisko "Kiciego". Wcześniej odsłonięto w budynku klubowym tablicę honorującą Pana Lucjana i nadano trybunie południowej Jego imię. Legioniści wygrali 1:0 po golu Aleksandara Prijovicia. Zdjęcia można obejrzeć TUTAJ.

Puchar Ekstraklasy

W sezonie 2007/2008 legioniści pokonali Wisłę Kraków (1:0) w rewanżowym półfinale Pucharu Ekstraklasy. Zdziesiątkowana ekipa trenera Jana Urbana zaprezentowała bardzo konsekwentny futbol i po golu Bartłomieja Grzelaka wyeliminowała faworyzowanych rywali. W pierwszym meczu z wiślakami padł remis 1:1. Miesiąc później "Wojskowi" wywalczyli jeszcze Puchar Polski.

Remisowy jubileusz z Widzewem

Dwadzieścia dwa lata temu zwycięski marsz stołecznego klubu (5 wygranych z rzędu w lidze) został zatrzymany w Łodzi, gdzie Franciszek Smuda święcił największe triumfy. Widzew i Legia po raz 50. spotykały się w ekstraklasie i godnie uczciły jubileusz. Legioniści wykorzystali limit szczęścia w poprzednich meczach. Łodzianie wygrali 3:2. Na bramki zdobywane przez Marcina Zająca odpowiadali Sylwester Czereszewski i Marcin Mięciel. Oba zespoły do końca walczyły o wygraną, ale fortuna sprzyjała rywalom. W 2. minucie doliczonego czasu przeprowadzili decydującą akcję, Zbigniew Robakiewicz zdołał obronić strzał Zająca. Ale przy dobitce Dariusza Gęsiora był bezradny.

Półfinał z Feyenoordem

Minęły 52 lata od rewanżu Legii z Feyenoordem w Rotterdamie w półfinale Pucharu Europy. Bezbramkowy remis w pierwszym spotkaniu stał się sukcesem drużyny z Holandii. W perspektywie zbliżającego się rewanżu forma kilku zawodników budziła zastrzeżenia. Drużyna, która miała w składzie Władysława GrotyńskiegoLucjana BrychczegoJanusza Żmijewskiego i Roberta Gadochę, piłkarzy uznanych już w Europie, przed czekającym ich najważniejszym meczem w dotychczasowej historii klubu nie potrafiła wznieść się na oczekiwany poziom. Wytłumaczeniem nie był brak Kazimierza Deyny, którego Edmund Zientara posadził wśród rezerwowych, tłumacząc decyzję zaległościami treningowymi piłkarza. Aby lepiej przygotować się do spotkania w Holandii, warszawska ekipa najpierw udała się do Berlina, gdzie miała przez kilka dni trenować na obiektach wojskowego klubu z NRD, Vorwarts Berlin, którego członkowie mogli też służyć radą – w II rundzie PEMK ich zespół grał z drużyną z Rotterdamu (1:0 i 0:2).

Przed odlotem do Berlina doszło jednak do wydarzenia, które położyło się cieniem na półfinale, a nawet na późniejszych losach klubu. Po tym, jak odprawiono już całą ekipę, dwóch celników poprosiło Grotyńskiego i Żmijewskiego do kontroli osobistej. Okazało się, że obaj mają przy sobie dużą kwotę w dolarach. – Po przeprowadzonej odprawie celnej przedstawiciel kierownictwa klubu z-ca sekretarza generalnego mjr Korol, na sygnał przedstawiciela Punktu Kontroli Granicznej, wspólnie z nim dokonał rozmowy z zawodnikami: sierż. Grotyńskim i sierż. Żmijewskim, polecając zostawić obcą walutę, którą posiadają przy sobie. Rozmowa była przeprowadzona dyskretnie, a zawodnik Żmijewski natychmiast przekazał ponad 2 tysiące dolarów USA – można przeczytać w notatce wiceprezesa płk. Potorejki (A.J. MON 968/94/189 k. 660, 661). Przewóz waluty ponad obowiązujący limit stanowił wówczas poważne przestępstwo, dlatego piłkarzom trudno było się skoncentrować wyłącznie na czekającym ich meczu.

Piętnastego kwietnia zestresowani legioniści przegrali w Rotterdamie 0:2. Już w 3. minucie Grotyński przepuścił oddany z ostrego kąta strzał głową Willema van Hanegema. Nie minęło pół godziny, a dalekim uderzeniem z woleja warszawskiego bramkarza zaskoczył Austriak Franz Hasil i było praktycznie po meczu. Twardo i bezpardonowo grający mistrzowie Holandii nie pozwolili Polakom na zdobycie choćby kontaktowej bramki. Awansowali do finału, w którym pokonali Celtic (2:1 po dogrywce) i zdobyli miano najlepszej drużyny Europy. Po powrocie do kraju głównych winowajców przedmeczowej nerwówki Grotyńskiego i Żmijewskiego ukarano opłatą celno-skarbową, tuszując całą sprawę. Żmijewski po powrocie z Rotterdamu grał do końca sezonu 1969/70 we wszystkich ligowych spotkaniach Legii. Natomiast Grotyńskiego zabrakło dopiero w ostatnim meczu sezonu.

Siedem goli. Udany rewanż we Lwowie

Piętnastego kwietnia 1928 roku do Warszawy przyjechała lwowska Pogoń. Dwucyfrowa przegrana z poprzedniego sezonu (2:11) mocno wpłynęła na ambicję warszawskiej drużyny. Także gazety przed meczem przypominały sromotne lanie, obiecując w imieniu Legii rewanż za tamten wynik i zapewne starając się w ten sposób dodatkowo zmobilizować warszawskich graczy. "Polska Zbrojna" (104/1928) pisała: – sama drużyna Legii starać się będzie powetować sobie na Pogoni zeszłoroczną przegraną z tą drużyną, w dużym stopniu naruszającą markę ekstraklasy Legii. Gra na ambicji widać się opłaciła, bo następnego dnia po meczu ta sama gazeta (106/1928) napisała: – Jak przypuszczaliśmy, Legia wspaniałym zwycięstwem nad lwowską Pogonią w stosunku 7:0 (3:0) zmyła od razu sromotną swą porażkę zeszłoroczną z tą drużyną we Lwowie oraz poprawiła znacznie swą reputację. Trzeba przyznać, że rewanż Legii udał się całkowicie. Z całej drużyny jedynie dwaj nowi gracze, Bolesław Cichecki i Edward Strycharz, grali trochę słabiej, być może dlatego, że nie byli zgrani, a być może przyczyną był fakt, że tylko oni na własnej skórze nie odczuli klęski sprzed roku.

"Przegląd Sportowy" (16/1928) rozpoczął relację z meczu w taki sposób: – Niedzielny mecz ligowy Legii z lwowską Pogonią przyniósł wypróbowanej w setkach spotkań zagranicznych i krajowych drużynie lwowskiej klęskę nienotowaną w jej annałach klubowych. Pogoń, czterokrotny mistrz Polski, Pogoń, która potrafiła się oprzeć Hakoahowi wiedeńskiemu z czasów jego tryumfów w Anglii, Pogoń, na której barkach przez tyle meczów ciążyły losy naszych spotkań międzynarodowych, ta Pogoń została pokonana przez Legię w sposób wykluczający wszelkie tłumaczenia.

Nieformalny dwumecz, co prawda, wypadł na korzyść Pogoni, bo pokonała ona wojskowych 9 bramkami, a przegrała tylko siedmioma, jednak porażka była dotkliwsza, bo lwowianie przegrali do zera, rachunki zostały więc wyrównane. Tym bardziej że, tak jak Pogoń zadała Legii najwyższą porażkę w meczu o punkty, tak Legia odwdzięczyła się pięknym za nadobne, bo nie wliczając meczów drużyn kombinowanych z czasu I wojny, to właśnie "Wojskowi" byli pierwszą polską drużyną, z którą zespół ze Lwowa przegrał tak wysoko.

MECZE LEGII Z 15 KWIETNIA:

MECZ

SEZON

STRZELCY

Legia Warszawa – Lech Poznań (1:0)

2015/2016

Prijović

Wisła Kraków – Legia Warszawa (0:1)

2007/2008

Grzelak

Wisła Płock – Legia Warszawa (0:1)

2005/2006

Burkhardt

Widzew Łódź – Legia Warszawa (3:2)

1999/2000

CzereszewskiMięciel

Legia Warszawa – Sokół Pniewy (4:0)

1994/1995

LewandowskiPodbrożnyPiszMięciel

Legia Warszawa – Stal Mielec (1:0)

1988/1989

Wdowczyk

Legia Warszawa – Zagłębie Sosnowiec (3:1)

1972/1973

GadochaBiałasDeyna

Feyenoord Rotterdam – Legia Warszawa (2:0)

1969/1970

 

Legia Warszawa – Stal Mielec (2:1)

1961

BrychczyBłażejewski

Legia Warszawa – Odra Opole (5:1)

1956

Kempny III, KowalBrychczy

Lech Poznań – Legia Warszawa (1:3)

1951

SoporekSąsiadekJaneczek

Legia Warszawa – Pogoń Lwów (7:0)

1928

AmirowiczCiszewski II, Łańko II, Wypijewski

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.