Grano dzisiaj, czyli mecze Legii z 1 kwietnia – Remis z Feyenoordem
01.04.2021 06:00
Ostatni raz warszawiacy grali 1 kwietnia w sezonie 2016/17. Pokonali przy Łazienkowskiej Pogoń Szczecin 2:0. Bramki dla "Wojskowych" zdobyli Michał Kucharczyk i Vadis Odjidja-Ofoe. Zdjęcia dostępne są w tym miejscu. - Wykonaliśmy zadanie, wygraliśmy. Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, że rywale zrobią wszystko byśmy nie rozwinęli skrzydeł. Mieliśmy kilka ciekawych sytuacji, brakowało nam centymetrów, milimetrów. Dwa razy Michał Kucharczyk dał się złapać na spalonym. Słuszne decyzje arbitra, będziemy nad tym pracować, aby było lepiej. Kucharczyk po raz trzeci trafił do siatki, już prawidłowo, potem z dystansu trafił Vadis – ćwiczyliśmy to ostatnio, więc ten gol cieszy mnie podwójnie. Chcę podziękować kibicom, którzy jak zawsze bardzo nas wspierali i jak nic nie chciało nam wpaść, to nieśli nas dopingiem do tego pierwszego trafienia - ocenił ówczesny trener Legii, Jacek Magiera. W tamtych rozgrywkach stołeczny klub triumfował w ekstraklasie.
Pięć goli w jednym meczu
Sześć lat temu zespół z Warszawy wygrał na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała 4:1 w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski. Gole dla Legii strzelili Michał Masłowski, Ivica Vrdoljak, Kucharczyk oraz Jakub Kosecki. Dla Masłowskiego było to pierwsze i jedyne trafienie dla klubu ze stolicy. Jakub Rzeźniczak rozegrał wówczas mecz numer 300 w barwach Legii. Fotoreportaże można obejrzeć tutaj. Ostatecznie drużyna prowadzona wtedy przez trenera, Henninga Berga, sięgnęła po krajowy puchar.
Wygrana z ŁKS-em
W sezonie 2006/07 legioniści także mogli cieszyć się z wygranej. Zwyciężyli 2:1 ŁKS, przed własną publicznością, po golach Piotra Włodarczyka i Marcina Smolińskiego. Ten pierwszy wykorzystał dośrodkowanie Edsona i umieścił piłkę w siatce po uderzeniu z głowy. Smoliński pokonał golkipera gości po świetnym uderzeniu z dystansu, z lewej nogi. Dla rywali strzelił natomiast Marius Kizys (zdjęcia – tutaj i tutaj). W ówczesnych rozgrywkach warszawiacy nie zdołali jednak zdobyć żadnego trofeum.
Mecz z Feyenoordem
Minęło 51 lat od pierwszego meczu 1/2 finału Pucharu Mistrzów pomiędzy Legią a Feyenoordem Rotterdam. Mistrz Polski mierzył się z mistrzem Holandii. Warto dodać, że warszawiacy wyeliminowali wcześniej UT Arad (2:1, 8:0), AS St. Etienne (2:1, 1:0) oraz Galatasaray (1:1, 2:0). Zawodnicy Edmunda Zientary szli jak burza i trudno było ich powstrzymać. Półfinał wywołał zbiorową histerię. Doceniano klasę Holendrów, ale już nie tylko Warszawa, lecz także cała Polska czekała na awans do finału.
Feyenoord do Warszawy przyleciał 2 dni przed meczem – 30 marca. Na specjalny samolot z działaczami i piłkarzami z Rotterdamu na lotnisku Okęcie czekała delegacja Legii z wiceprezesem płk. Edwardem Potorejką na czele. Nie zabrakło też kibiców. Z chwilą kiedy piłkarze mistrza Holandii pojawili się w holu lotniska, wokół nich zrobiło się tłoczno. Młodzi chłopcy ze łzami w oczach prosili o autografy. W końcu była to jedyna okazja, by zdobyć podpis najlepszych piłkarzy Europy: Willema van Hanegema, Rinusa Israela czy Ove Kindvalla. Goście, jak na zawodowców przystało, byli na taką okoliczność doskonale przygotowani. Sięgając do kieszeni płaszczy, wyciągali z nich pocztówki ze zdjęciem drużyny i rozdawali szczęśliwcom.
Na pierwszy mecz z Feyenoordem przybyło do Warszawy kilkuset holenderskich kibiców. Ich obecność budziła żywe zainteresowanie. Ludzie, widząc poubieranych w oryginalne cylindry w czerwone i białe pasy, przystrojonych szalikami w tych samych kolorach i klubowymi flagami w rękach fanów z Zachodu, przecierali oczy ze zdumienia. Wtedy pierwszy raz Polacy mogli się przekonać, w jaki sposób potrafią manifestować przywiązanie do swojego klubu kibice zza żelaznej kurtyny. Przyjezdni zaprezentowali coś, co u nas w kraju było zupełnie nieznane. W ogóle porównanie Legii z profesjonalizmem czołowego klubu z Zachodu wypadło blado. Holendrzy chcieli potrenować przy Łazienkowskiej, a że akurat wypadał drugi dzień Świąt Wielkanocnych, wszystko zastali pozamykane. Obecni byli tylko dyżurny i podoficer. Dopiero naprędce ściągnięty przez nich magazynier otworzył gościom szatnię.
Sam mecz wypadał 1 kwietnia, co wykorzystał spiker i w przerwie zrobił kibicom primaaprilisowy żart. Ogłosił bowiem, że po spotkaniu w pawilonie pływalni Legii będą przyjmowane zapisy na wycieczkę do Amsterdamu i na mecz rewanżowy z Feyenoordem. Koszt – 150 zł. Ludzie osłupieli, w końcu w tamtych czasach o wyjeździe na Zachód większość mogła co najwyżej pomarzyć. Kiedy pierwsi zawodnicy wyszli z tunelu w strugach deszczu, na wypełnionym ponad miarę stadionie (30 tys. widzów) zrobił się ogromny zgiełk. Część kibiców wzięła ubranych w zielono-białe wyjazdowe stroje piłkarzy Feyenoordu za legionistów. Dopiero kiedy uważni obserwatorzy dostrzegli, że nie są to piłkarze Legii, gości przywitał ogłuszający gwizd. Ulewa zmieniła boisko w błotną maź, w której trudno się było poruszać. Nie ułatwiało to oczywiście gry. W takich warunkach dobrych okazji nie wykorzystali Lucjan Brychczy i Jan Małkiewicz. - Na suchym boisku i Brychczy, i Małkiewicz wykorzystaliby je z lepszym skutkiem – pisano w „Przeglądzie Sportowym” („Kronika klubowa 1957– 1970”, s. 896). Bezbramkowy remis stał się sukcesem drużyny z Holandii. W rewanżu lepsi okazali się rywale, którzy wygrali 2:0 i awansowali do finału.
----------
1 kwietnia stołeczny klub odniósł 11 zwycięstw, padł też remis i były 2 porażki. Legioniści wygrali siedem ostatnich spotkań, które były rozgrywane tego dnia.
Lista meczów Legii rozgrywanych 1 kwietnia
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2016/2017 | ||
2014/2015 | ||
2006/2007 | ||
1999/2000 | ||
1994/1995 | ||
1986/1987 | ||
1980/1981 | ||
1972/1973 |
| |
1971/1972 | Deyna II, Stachurski | |
1969/1970 |
| |
1966/1967 | ||
1961/1962 | ||
1950/1951 | ||
1927/1928 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.