Grano dzisiaj, czyli mecze Legii z 29 maja – Siedem goli i dwa debiuty
29.05.2020 19:00
Brązowy medal
Dokładnie dziewięć lat temu warszawiacy po raz ostatni rywalizowali 29 maja. Zwyciężyli 4:0 z Polonią Bytom w ostatniej kolejce sezonu 2010/11. - Lubię strzelać gole Polonii Bytom, bo było to moje bodajże drugie trafienie. Ważne jest jednak to, że wygrała cała drużyna. Dopiero po zdobyciu Pucharu Polski weszliśmy na właściwe tory i w każdym meczu graliśmy na sto procent - powiedział wtedy Sebastian Szałachowski, strzelec drugiego gola w meczu. Hat-tricka zdobył wówczas Miroslav Radović.
- Jestem zadowolony z tego, że Maciej Skorża pozostanie naszym trenerem. Zawsze staraliśmy się grać jak najlepiej. Robiliśmy to zarówno dla trenera, kibiców jak i dla siebie. Fajnie, że dzięki naszym występom szkoleniowiec zostaje w klubie. Gdyby został zwolniony to oznaczałoby to, że my również jesteśmy słabi - stwierdził Jakub Rzeźniczak. Fotoreportaże ze spotkania są dostępne w tym miejscu. Legia rzutem na taśmę zdobyła brązowy medal MP.
Puchar Ekstraklasy
W sezonie 2006/07 reaktywowano rozgrywki o Puchar Ekstraklasy. Drużyny podzielono na koszyki, a podstawą była tabela sezonu 2005/06. Legia jako mistrz Polski znalazła się w pierwszym. Powstały cztery grupy, w każdej z nich po cztery drużyny. Stołecznym przyszło rywalizować z ŁKS, Wisłą Płock i GKS Bełchatów. Mecze te służyły głównie ogrywaniu zawodników, których trenerzy rzadziej wystawiają w meczach ligowych, a także wprowadzeniu młodzieży. Z sześciu spotkań legioniści wygrali cztery, po jednym zremisowali i przegrali, zajęli 1. miejsce w grupie i awansowali do 1/4 finału.
Mecze tej fazy zaplanowano dopiero po zakończeniu sezonu ligowego. Legia, niestety, nie sprostała Górnikowi Łęczna (2:2 i 0:2) i pożegnała się z rozgrywkami. Pierwsza gra odbyła się dokładnie 13 lat temu. Legioniści wyszli na to spotkanie w bardzo rezerwowym składzie. Jedynym obcokrajowcem w meczu był Jan Mucha. W pierwszej części na boisku nie działo się zbyt wiele, obydwa zespoły dały pokaz nieporadności i niedokładności zarazem. Taki obraz gry trwał aż do przerwy.
W drugiej połowie spotkania warszawiacy niespodziewanie szybko stracili dwie bramki. Ambitna postawa Legii pozwoliła uratować remis. Po dośrodkowaniu Marcina Burkhardta z woleja uderzał Bartłomiej Grzelak, piłka trafiła jeszcze prosto w Rogera Guerreiro co kompletnie zmyliło Piotra Leciejewskiego, i padł kontaktowy gol dla Legii. 15 minut później po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Burkhadt, który bezpośrednio z rzutu rożnego strzelił wyrównującego gola dla Legii. Taki wynik nie uległ już zmianie. Zdjęcia można obejrzeć tutaj.
Twarde widowisko
29 maja 1999 roku Legia i Polonia Warszawa stworzyły emocjonujące i twarde widowisko. Obie drużyny walczyły jak o życie, ale skuteczniejsi okazali się legioniści. Trzykrotnie pokonali Macieja Szczęsnego, choć 2 gole strzelili w końcówce (Bartosz Karwan i Maciej Sawicki).
Do wicemistrzostwa zabrakło zdobycia 1 bramki, Widzew Łódź miał bilans +17, a Legia +16. Wówczas o kolejności w tabeli nie decydowały jeszcze bezpośrednie mecze. Legia u siebie wygrała 1:0, a w Łodzi przegrała 2:3, czyli miała wynik korzystniejszy, bo strzeliła gole na wyjeździe.
Pierwsza porażka
Dopiero w 8. kolejce w 1960 roku legioniści ponieśli pierwszą porażkę, ulegając przy Cichej Ruchowi Chorzów (1:3). Pierwsi gola strzelili rywale, Legia szybko wyrównała, a losy meczu zostały przesądzone w drugiej połowie. W 63. minucie Antoni Nieroba przywrócił prowadzenie "Niebieskim", z kolei Lucjan Brychczy zaprzepaścił świetną okazję do wyrównania.
Mecz o mało nie skończył się tragedią dla Eugeniusza Lercha, zawodnika Ruchu, który prosto ze stadionu trafił do szpitala. On okupił zwycięstwo poważnymi obrażeniami, jednak chwilę po tym, jak staranował go Stanisław Fołtyn, piłkę przejął niedawny legionista Jan Schmidt i strzelił trzeciego gola dla chorzowian. Legia za tę porażkę zapłaciła utratą pozycji lidera. Ale tylko na 3 dni.
Ostatecznie, drugie miejsce i tak było najlepszym osiągnięciem od 4 lat, dlatego każdy z zawodników otrzymał w nagrodę radioodbiornik tranzystorowy Elektra oraz kilka ciepłych słów w klubowym sprawozdaniu.
Siedem goli i dwa debiuty
Po zwycięstwie nad Pogonią Lwów (4:3, 93 lata temu) pochwałom nie było końca: - Wczorajszą swą grą wojskowi jak się ich zwykło nazywać podbili serca publiczności warszawskiej, która tłumnie zaległa Agrykolę (…). Po meczu publiczność żywo oklaskiwała zwycięzców, nie szczędząc okrzyków i pochwał („Robotnik” 30.05.1927).
Wtórowała tym komplementom „Polska Zbrojna” (146/1927): - Wczorajszy mecz o mistrzostwo ligi między stołeczną Legią a lwowską Pogonią ściągnął do Agrykoli dawno niewidzianą ilość publiczności. Drużyna stołeczna grą swoją, jako też zupełnie zasłużonem zwycięstwem potwierdzała ogólną opinię, że jest obecnie najlepszą drużyną warszawską. Ostatnie wyniki Legii i jej doskonała forma ją rzeczywiście predysponują do tego stanowiska. Nawet zazwyczaj powściągliwy w ocenie Legii „Przegląd Sportowy” (22/1927) dostrzegł pozytywne aspekty jej gry: - Krótko mówiąc, mecz był udany, a napad Legii dał próbkę gry, która może wreszcie zapoczątkuje w piłkarstwie warszawskim nowa erę: techniki i przemyślenia – słowem stylu.
W meczu z Pogonią po raz pierwszy prowadził Legię trener Karl (Charles) Fischer, który wcześniej zdobył z lwowską drużyną trzy razy mistrzostwo Polski (1922, 1923, 1925). Zatrudnienie przez stołeczny klub Austriaka – najbardziej utytułowanego szkoleniowca polskich drużyn – oprócz tego, że pozwalało piłkarzom pozyskać wiedzę od przyzwoitego fachowca, miało również aspekt propagandowy. Legia pokazywała całej piłkarskiej lidze, o co zamierza grać.
Trener Fischer prowadził zajęcia od środy do piątku z pierwszą drużyną, w inne dni trenował zespół rezerw oraz udzielał lekcji… tenisa członkom tej sekcji. Nie było w tym nic dziwnego, bo w przeszłości był znanym tenisistą. W meczu z Pogonią odnotować należy również inny, nawet bardziej znaczący dla Legii debiut. Po raz pierwszy na pozycji łącznika zagrał Józef Nawrot, wychowanek Wawelu Kraków, były zawodnik Cracovii, który od tego momentu został podstawowym napastnikiem Legii, uzupełniającym „koronę” drużyny – trójkę środkową złożoną z dwóch łączników (Nawrot i Józef Ciszewski) i środkowego napastnika (Marian Łańko). Nawrot okazał się brakującym klejnotem w tej koronie. Z nim atak legionistów nie miał sobie równych w Polsce.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2010/2011 | Radović III, Szałachowski | |
2006/2007 | ||
1998/1999 | ||
1964/1965 |
| |
1960 |
| |
1949 |
| |
1927 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.