Domyślne zdjęcie Legia.Net

Radość po awansie - wspomina Jacek Bednarz

Marcin Gołębiewski

Źródło: Legia.Net

05.01.2005 23:59

(akt. 29.12.2018 10:16)

W poprzednim odcinku przypomnieliśmy wam dwumecz Legii z mistrzem Szwecji IFK, który zadecydował o awansie Legii do Ligi Mistrzów. Poniżej Jacek Bednarz opowiada o tym jak cieszyli się piłkarze po tym wielkim sukcesie. Po końcowym gwizdku wszyscy wpadli sobie w ramiona. Ja ściskałem się z Grześkiem Lewandowskim cieszyliśmy się jak małe dzieci. W sektorze Legii świętowanie trwało już kilka minut przed zakończeniem spotkania.
Za naszą bramką siedzieli nasi kibice, do których podbiegliśmy i zaczęliśmy cieszyć się razem z nimi. Na trybunie Legii święto panowało w pełni, wszyscy skakali śpiewali, odpalone były race. Piłkarze zaczęli rzucać kibicom koszulki. 

Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że także i ja powinienem swoją oddać, ale nie chciałem tego zrobić. Chciałem zachować ją jako najwspanialszą moją pamiątkę. 

Podbiegł do mnie, Lewandowki, który właśnie rzucił swoją bluzę kibicom z okrzykiem 

- Rzuć koszulkę, rzuć koszulkę” 

-Nie! Muszę ją sobie zostawić – powiedziałem stanowczo. 

- Rzuć jak to zrobisz to wyjdziemy z grupy. 

To mnie przekonało. Zdjąłem ją z siebie i podszedłem do płotu, za którym byli kibice. Zobaczyłem na płocie Bosmana i rzuciłem w jego kierunku. Koszulka wylądował jednak na płocie. Tam się tylko zakotłowało i zginęła w tłumie nawet nie wiem, kto ją złapał. 




W szatni śpiewy i szaleństwa. Rzucaliśmy się na siebie cały czas śpiewając i ciesząc się. Trwało to bardzo długo. Po powrocie do hotelu i zjedzeniu kolacji trener oficjalnie nam podziękował za występ i awans, po czym rozeszliśmy się po pokojach. 

W pokoju masażystów spotkała się cała drużyna na dalszy ciąg świętowania. Zaczęliśmy jednak od analizy całego spotkania. Kto gdzie kopnął jak podał, co było dobre, co złe. Analiza gry była miejscami humorystyczna, bo nie da się ukryć, że nie zabrakło podczas niej także kilku toastów. 

Po pewnym czasie wszyscy się rozeszli po całym hotelu świętować w mniejszym gronie. Ja trafiłem na basen hotelowy gdzie ze szczęścia wskoczyliśmy z kolegami do niego w ciuchach. To naprawdę była okazja do szaleństw, na które sobie w życiu nie pozwalałem za często. 

W czasie powrotu do domu zaczęliśmy sobie zdawać sprawę, co udało nam się osiągnąć. Myśleliśmy, na kogo możemy trafić i jakie mecze nas czekają. 

W tym momencie awans to już nie była sprawa tylko Legii. Występy w Lidze Mistrzów stały się sprawą narodową. To był wielki sukces nie tylko Legii i Warszawy, ale całej polskiej piłki, całego sportu. 

Na następnym meczu ligowym stadion przy Łazienkowskiej odwiedziło wielu znanych ludzi. 

Po samym losowaniu można powiedzieć, że cieszyliśmy się z wylosowanych rywali. Szczególnie z mistrza Anglii – Blackbern. Nikt natomiast nie słyszał za wiele o Rosenborgu. Najbardziej obawialiśmy się Spartaka. Mnie wiadomość, że na nich trafiliśmy zmroziła. Znałem kilku graczy z Moskwy z turnieju halowego z Hamburga, gdzie radzili sobie rewelacyjnie. Wygrali ten turniej nie przegrywając meczu. Deklasowali wszystkich przeciwników. Wygrywali po 5:0, 6:0. Wiedziałem jak grają i jak są dobrzy. Okazało się, że miałem rację. Wygrali nasza grupę nie przegrywając meczu. 

Wiedziałem, że nasza grupa jest silna, ale mamy szansę na awans. Zresztą po takim sukcesie jak ten awans, człowiek ma „akumulatory motywacji” naładowane ponad normę. Wzrasta w nim pewność siebie, liczy, na kolejny wielki sukces i my też liczyliśmy. Byliśmy pewni, że uda nam się awansować z grupy. I z takim nastawieniem graliśmy w każdym meczu. Sukces nie przyszedł łatwo, ale stał się faktem. Staliśmy się pierwszą polską drużyną, która zagrała w fazie grupowej Ligi Mistrzów i do dziś jesteśmy jedyną, która awansowała do ćwierćfinału tych rozgrywek. 


W kolejnym odcinku naszych wspomnień odejdziemy od Ligi Mistrzów i przypomnimy mecz finałowy Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Jagiellonią Białystok, który odbył się w Olsztynie 24 czerwca 1989 roku. 

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.