Seria zwycięstw przerwana. Legia zremisowała z Rakowem
19.03.2022 15:00
1. Vladan Kovacević
7. Fran Tudor
2. Tomas Petrasek
6. Andrzej Niewulis
60'8. Ben Lederman
66. Giannis Papanikolau
23. Patryk Kun
22. Deian Sorescu
11. Ivi Lopez
17. Mateusz Wdowiak
84'21. Vladislavs Gutkovskis
81'
31. Cezary Miszta
29. Lindsay Rose
5. Yuri Ribeiro
57'13. Paweł Wszołek
99. Bartosz Slisz
16. Jurgen Celhaka
39. Maciej Rosołek
87'27. Josue
- 27'
Rezerwy
12. Kacper Trelowski
3. Milan Rundić
84'9. Sebastian Musiolik
18. Jakub Arak
55. Szymon Czyż
70. Fabio Sturgeon
71. Wiktor Długosz
73. Ilja Szkuryn
81'88. Walerian Gwilia
60'
14. Ihor Charatin
20. Ernest Muci
21. Rafael Lopes
27'22. Kacper Skibicki
- 57'
77. Benjamin Verbic
87'
– Konferencja szkoleniowca Rakowa
– Kilka słów od Mattiasa Johanssona
Do Częstochowy legioniści ruszali w naprawdę dobrych nastrojach, mając za sobą niespotykaną od dłuższego czasu serię pięciu zwycięstw z rzędu. Wiadomo jednak było, że teraz Legię czekają mecze dużo trudniejsze, w tym właśnie z aktualnym wiceliderem ekstraklasy, Rakowem Częstochowa. Ciężko było spodziewać się przebiegu spotkania znanego z ostatnich pojedynków, kiedy to legioniści konfrontowali się z rywalami z dołu tabeli, którzy naprawdę nie zawieszali wysoko poprzeczki.
Faktycznie już pierwsze kilkanaście minut meczu w Częstochowie pokazało, że będzie to zdecydowanie inne spotkanie. Widać było, że Raków jest zdecydowanie nastawiony na wywalczenie kompletu punktów, a Legii wydawało się brakować pewności siebie. „Wojskowi” skutecznie zatrzymywali ataki Rakowa, jednak nie potrafili skonstruować ciekawszych akcji ofensywnych, dopuszczając także kilkukrotnie gospodarzy do groźnych sytuacji.
Szczególnie dużo zamieszania pod bramką Legii powodował Ivi Lopez, który często brał na siebie ciężar gry oraz próbował szczęścia uderzając na bramkę strzeżoną przez Cezarego Misztę. O ile jedno z uderzeń nieznacznie minęło bramkę, o tyle druga próba sprawiła już problemy golkiperowi Legii. Gdy wydawało się, że Raków nabiera coraz większej śmiałości w akcjach ofensywnych, to „Wojskowi” wyszli na prowadzenie tuż przed zejściem do szatni. Maciej Rosołek zagrał płaską piłkę wzdłuż piątego metra, finezyjna próba uderzenia Rafaela Lopesa skończyła się minięciem z futbolówką, ale z najbliższej odległości zdołał ją jeszcze wpakować do bramki Paweł Wszołek.
Pierwsza połowa przyniosła legionistom przewagę bramkową, jednak przysporzyła także problemów zdrowotnych. W 27. minucie plac gry opuścił Tomas Pekhart, który po starciu powietrznym sprawiał wrażenie oszołomionego, a po kilku minutach pewnym było, że nie będzie w stanie kontynuować gry. Jego miejsce na boisku zajął Lopes. Nie był to koniec wymuszonych zmian w obozie Legii, bo po przerwie problemy ze zdrowiem miał Yuri Ribeiro. Portugalczyk poprosił o zmianę, zastąpił go Artur Jędrzejczyk.
Po zmianie stron gra „Wojskowych” początkowo naprawdę mogła napawać optymizmem. Legia starała się kontrolować sytuację boiskową wysoko atakując Raków. Gospodarze z Częstochowy przez pierwsze 20 minut drugiej odsłony nie mogli znaleźć skutecznej recepty na stołeczny klub, wydawać się mogło, że legioniści mogą się nawet pokusić o drugie trafienie. Na nieszczęście dla Legii, w 69. minucie w dość szczęśliwy sposób Raków zdołał przełamać szyki obronne „Wojskowych”, a stało się to za sprawą niefortunnego błędu Mateusza Wieteski. Stoper „Wojskowych” zbyt daleko wypuścił sobie piłkę we własnym polu karnym, po czym spóźnił się próbując zagarnąć ją przed Deianem Sorescu, skutkiem czego było przewinienie na wahadłowym Rakowa. Szymon Marciniak bez wahania wskazał na 11. metr, a rzut karny na bramkę pewnie zamienił Lopez. Wyrównujące trafienie dodało wiatru w żagle gospodarzom, co zaowocowało najlepszym fragmentem gry w wykonaniu Rakowa w sobotnim spotkaniu. Zwieńczeniem tej fazy spotkania mogła być bramka Mateusza Wdowiaka, który świetnie obrócił się z piłką i wpadł w pole karne Legii, lecz jego uderzenie o centymetry minęło lewy słupek bramki.
Raków przez kilkanaście minut zawzięcie atakował bramkę Legii, jednak „Wojskowi” skutecznie bronili się we własnym polu karnym. Czynnikiem zdecydowanie hamującym zapędy gospodarzy była druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka, którą obejrzał w 83. minucie Giannis Papanikolau. Zespół z Częstochowy wciąż starał się zainkasować komplet punktów, jednak iskierka nadziei obudziła się także w Legii, która zaczęła częściej gościć w okolicach bramki Rakowa. W doliczonym czasie gry znów pokazał się Lopez, który popisał się pięknym strzałem z powietrza. Jego uderzenie z flanki poszybowało nad rękoma Miszty, lecz ostatecznie trafiło tylko w poprzeczkę.
Podsumowując sobotni pojedynek z Rakowem, można powiedzieć, że był to zdecydowanie jeden z przyjemniejszych do oglądania meczów Legii w tym roku kalendarzowym. Choć po prowadzeniu w pierwszej połowie „Wojskowi” mogą czuć lekki niedosyt po zdobyciu tylko jednego punktu, jednak taki rezultat wydaje się jak najbardziej sprawiedliwy. Mecz w Częstochowie pokazuje jednocześnie, że Legia choć bez większej finezji w grze, jest już ponownie w stanie skutecznie rywalizować także z zespołami ze ścisłej czołówki ekstraklasy.
Autor: Marcin Słoka
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.