News: Śladami Ajaksu Amsterdam

Śladami Ajaksu Amsterdam

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

22.02.2017 11:28

(akt. 13.12.2018 01:32)

Właściciele Legii Warszawa, mimo że w ostatnim czasie nie przedstawiają tej samej wizji prowadzenia klubu, bardzo często wspominają, iż chcieliby, by warszawski zespół stał się bardziej rozpoznawalną marką w Europie. Często więc wymieniają mistrzów Polski jednym tchem z takimi drużynami jak FC Basel, Anderlecht Bruksela czy chociażby Ajax Amsterdam. Co wygląda podobnie w obu klubach, a jakie pomysły są jeszcze do zrealizowania? Zapraszamy do lektury.

Kibicom Ajax Amsterdam kojarzy się przede wszystkim z młodymi talentami. Holenderski zespół w latach dziewięćdziesiątych dwa razy z rzędu dotarł do finału Ligi Mistrzów. W 1995 roku amsterdamczycy wygrali 1:0 z AC Milan, a gola na wagę triumfu w rozgrywkach strzelił Patrick Kluivert. Rok później Holendrzy mierzyli się z Juventusem Turyn. Włoska drużyna wygrała dopiero po rzutach karnych. Taki sukces zapewnili gracze w zdecydowanej większości wywodzący się ze szkółki Voorland (po polsku – przylądek). Teraz akademia klubu nazywa się De Toekomst (przyszłość). To jasna sugestia, że Ajax roztacza przed swoimi adeptami wizję możliwości kariery tak wielkiej, jak byli wychowankowie. A ci potrafili osiągnąć wiele, ale nadal się nie zatrzymali, bo nawet jeśli zakończyli kariery, to o sukcesy w Ajaksie walczą jako trenerzy czy członkowie pionu zarządzającego. Ale o tym za chwilę.


Legia Warszawa jest obecnie w fazie budowania swojej akademii. Co prawda juniorzy są szkoleni w warszawskim zespole, ale młodzi piłkarze mają do dyspozycji na razie tylko jedno boisko ze sztuczną nawierzchnią. Nowy ośrodek, po miesiącach poszukiwań lokalizacji, powstaje ostatecznie w okolicach Grodziska Mazowieckiego - na pograniczu Książenic i Urszulina. Znajdzie się tam między innymi osiem boisk, bursa oraz centrum szkoleniowo-badawcze. Otworzy to nowe możliwości przed trenerami Legii, którzy będą mogli poszerzyć zakres działań przy każdym zawodniku oraz sami doszkolą swój warsztat. Oczywiście, ostateczna filozofia „Wojskowych”, z dopasowaniem do nowych możliwości, będzie się dopiero klarowała. Praca na renomę podobną do Ajaksu wymagać będzie lat, ale także ewentualnych sukcesów wychowanków, którzy rozsławią stołeczną akademię swoją grą, a później być może transferami na zachód.


Przy Łazienkowskiej podobnie zaczyna wyglądać sytuacja byłych zawodników, którzy dostają pracę w klubie i mają wzmacniać DNA Legii. W holenderskim klubie od dawna stawia się na amsterdamskich weteranów. Na przykład:  Edvina van der Saara w 2012 roku zatrudniono jako dyrektora do spraw marketingu, teraz stał się prezesem. Jest twarzą klubu na wielu międzynarodowych konferencjach czy w trakcie europejskich pucharów. Nie podejmuje wszystkich decyzji, gdyż w klubowej hierarchii jest nad nim m.in. prezydent klubu. Marc Overmars pełni funkcję dyrektora technicznego, a Frank de Boer jeszcze niedawno był szkoleniowcem „Synów Bogów”. Denis Bergkamp od kilku lat jest w sztabie szkoleniowym pierwszej drużyny i trenuje z napastnikami, John Heitinga natomiast zajmuje się defensywą. Wspomniany Kluivert natomiast miał zostać dyrektorem sportowym, ale finalnie takie stanowisko objął w PSG. Przez ostatnie lata, w Legii zatrudniono również kilku byłych legionistów. Najnowszymi wzmocnieniami są Wojciech Kowalewski, Jacek Zieliński oraz Tomasz Jarzębowski. Każdy trafił na Łazienkowską w innej roli, ale wszyscy mają być przykładem. Poza nimi, w różnych rolach pracują jeszcze: Marcin Muszyński, Tomasz Kiełbowicz, Michał Żewłakow, Jacek Magiera, Aleksandar Vuković, Marek Saganowski, a przede wszystkim Lucjan Brychczy. Rola „Kiciego” uległa zmianie w ostatnich latach, wpływ ma na to również zdrowie, ale strzelec największej liczby goli w historii Legii jest honorowym prezesem klubu. Regularnie pojawia się również na treningach i jak zawsze przyjeżdża na Łazienkowską autobusem. Tę historię znają wszyscy w Legii, a wśród adeptów akademii, budzi to dalej niezmienny szacunek.


Ajax zatrudniając swoich byłych piłkarzy, robi sobie dodatkową reklamę na świecie. Kibice w całej Europie kojarzą takich piłkarzy jak van der Saar czy Bergkamp. Dodatkowo obydwaj panowie posiadają olbrzymią wiedzę, mają spore doświadczenie, grali w wielkich klubach poza Holandią, odnosili z nimi sukcesy. W ten sposób mogą wprowadzać swoje pomysły, by unowocześnić systematykę pracy klubu z największego miasta Holandii. Znają też specyfikę działania amsterdamskiego klubu. Nikt nie musiał tłumaczyć im zasad panujących w holenderskim zespole. Ponadto sami futbolu nauczyli się w szkółce Voorland. Założenia nauki w obecnej akademii nie są im obce. Jasne jest, że każdy zespół z amsterdamskiej akademii gra w formacji 4-3-3, jak seniorzy, którzy w zdecydowanej większości stosują ten system. Taka koncepcja, by młodzieżowcy grali jak koledzy z pierwszej drużyny, ma przygotowywać najmłodszych do płynnego przeskakiwania szczebli juniorskich. Opracowano również specjalny model (TIPS) na podstawie którego gracze są oceniani: składa się on z wystawiania not za szybkość, technikę czy mentalność. Założenie jest jednak takie, że piłkarz może rozwijać się na każdej płaszczyźnie przez wiele lat.


W Warszawie praca nad DNA Legii trwa. Najpierw korzystano z wiedzy Lucjana Brychczego. „Kici” pomagał wielu trenerom pracujących przy Łazienkowskiej 3. Niektórzy bramkarze do tej pory wspominają, jak wściekali się, gdy legendarny napastnik „Wojskowych” posyłał im piłki w okienka bramki podczas treningów. Niedawno przy szatni mistrzów Polski pojawił się odcisk dłoni pana Lucjana. Legioniści przed każdym meczem przykładają swoją dłoń do wspomnianej tablicy. Jest to symboliczny gest, ale pokazujący jak ważną postacią był dla klubu najlepszy strzelec warszawiaków w historii. Nazwiskiem Brychczego została również nazwana trybuna południowa. Poza nim, tylko Kazimierz Deyna zasłużył na taki zaszczyt na trybunie wschodniej.


Gdy piłkarską karierę skończyli Kiełbowicz z Żewłakowem, obydwaj zostali w klubie, ale w innych rola. „Kiełbik” pełni rolę skauta, obserwuje zawodników i uważany jest za człowieka, który świetnie potrafi dostrzec wady potencjalnych nowych legionistów. Natomiast były kapitan reprezentacji Polski od razu został dyrektorem do spraw skautingu, a obecnie pełni funkcję dyrektora sportowego. Rekordzista pod względem występów w kadrze zna kilka języków, posiada sporo kontaktów w Europie, co pozwala mu na sprawniejsze funkcjonowanie w piłkarskim świecie. Dodatkowo wyszukuje graczy, do pierwszego zespołu warszawiaków.


Muszyński natomiast jest kierownikiem drużyny rezerw, a w przeszłości był bramkarzem w kadrze Legii m.in. na mecz z Manchesterem United w Pucharze Zdobywców Pucharów. W ciepłych słowach wypowiada się o nim trener rezerw, Krzysztof Dębek. – Jest człowiekiem-orkiestrą. Dzięki niemu organizacja jest na najwyższym poziomie. W trakcie młodzieżowej Ligi Mistrzów zajmował się tym w duecie z Marcinem Pawliną. Ich obowiązki w klubach zachodnich wypełniało kilka czy kilkanaście osób. Oni we dwóch zrobili wzorową pracę i nie było nawet w chwili, w której coś mogło pójść źle – powiedział szkoleniowiec drugiego zespołu Legii. Do rezerw w ostatnim czasie dołączył Saganowski, który przechodzi kurs trenerski. „Sagan”, podobnie zresztą jak Jarzębowski, podążają drogą Vukovicia, który zdążył już poprowadzić „Wojskowych” w jednym ligowym meczu, a teraz asystuje Magierze.


Kowalewski zaś zastąpił Grzegorza Szamotulskiego w sztabie szkoleniowym Legii. Były bramkarz choćby „Wojskowych” i Spartaka Moskwa, pomaga Krzysztofowi Dowhaniomi w treningach z bramkarzami. Zieliński natomiast został dyrektorem technicznym. Legendarny obrońca legionistów został pośrednikiem między dyrektorem akademii Jackiem Mazurkiem, a dyrektorem sportowym. Do obowiązków „Ziela” należy również czuwanie nad przepływem piłkarzy z drużyn juniorskich do pierwszego zespołu.


Młodzi zawodnicy „Wojskowych” widzą, iż mogą się uczyć piłkarskich szlifów od graczy, którzy występowali przy Łazienkowskiej. Od najmłodszych lat uczeni są, czym jest Legia i jakie wartości warszawski klub przedstawia. Oczywiście, mistrzowie Polski nie mają jeszcze renomy podobnej do Ajaksu, nie posiadają też akademii na poziomie holenderskiego klubu, ale organizacyjnie warszawiacy zmniejszają dystans do światowej czołówki. Z dobrze funkcjonującą szkółką mogą również w przyszłości zrobić kolejny krok w stronę zachodu Europy.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.