Forma rośnie.
23.07.2002 20:07
Wciąż mamy problem na prawej pomocy. Po kontuzji Tomka Sokołowskiego pracujemy nad wypełnieniem tej luki - mówi trener Legii Dragomir Okuka, który po zgrupowaniu w Niemczech i Austrii nie wrócił z drużyną do Warszawy. W środę będzie obserwować w Skopie mecz pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy Vardarem a luksemburskim F 91 Dudelange. Jego zwycięzca w kolejnej rundzie zmierzy się z Legią
Wywiad z Dragomir Okuka
Wciąż mamy problem na prawej pomocy. Po kontuzji Tomka Sokołowskiego pracujemy nad wypełnieniem tej luki - mówi trener Legii Dragomir Okuka, który po zgrupowaniu w Niemczech i Austrii nie wrócił z drużyną do Warszawy. W środę będzie obserwować w Skopie mecz pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy Vardarem a luksemburskim F 91 Dudelange. Jego zwycięzca w kolejnej rundzie zmierzy się z Legią
Maciej Weber: Legia skończyła zgrupowanie i wróciła do Polski. Wróciła, ale bez trenera. Co z Panem się dzieje?
Dragomir Okuka: Od poniedziałku byłem w Belgradzie. Skorzystałem z okazji, że w środę Vardar Skopie gra z F91 Dudelange w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów i wpadłem do domu zobaczyć się z rodziną. Ale nie przyjechałem tylko w celach wypoczynkowych. Pracuję nad ustaleniem, których zawodników z Jugosławii mógłbym ewentualnie przygotować do gry w Legii, bo wciąż mamy problem na prawej pomocy. Mam już co prawda odpowiedniego kandydata, ale jeszcze nie wiadomo, czy na pewno się sprawdzi. A lepiej mieć kilku w zanadrzu, bo znaleźć piłkarza, którego warunki finansowe by nam odpowiadały, nie jest wcale łatwo. Mój pobyt w Belgradzie to w każdym razie tylko część podróży. Od wtorkowej nocy jestem już w Macedonii. W środę obejrzę, jak grają nasi rywale.
A kiedy Pan wraca? W piątek Legia ma grać sparing z Okęciem.
- W Warszawie będę w czwartek i to już około godziny dziewiątej rano. O piątej mam samolot ze Skopie do Budapesztu i stamtąd dolecę na miejsce. To będą intensywne trzy dni.
Od wtorku jest już w stolicy jeden z "pańskich" piłkarzy.
- Do Legii dołączył Rudi Gusnić - prawy pomocnik, którego trenerem byłem, gdy prowadziłem Cukaricki Belgrad. Na tej pozycji po kontuzji Sokołowskiego mamy problem, a Gusnicia zapamiętałem z dobrej strony. To niewysoki, ale za to bardzo szybki, dobrze wyszkolony technicznie zawodnik. Potrafi też zaskakująco strzelić z dystansu. Nie zdobywa co prawda tylu bramek co Bartek Karwan, ale swoje trafienie od czasu do czasu powinien dołożyć. Będziemy obserwować go przez tydzień i jeżeli się sprawdzi, to z nami zostanie. Jego atutem jest na pewno fakt, że ma swoją kartę w ręku, tak więc nie będzie drogi. Gdy podczas zgrupowania okazało się, że Petar Djenić chce zarabiać zbyt wiele, a np. Ariel Jakubowski czy Sławomir Nazaruk są nieosiągalni, przypomniałem sobie o Gusniciu. Po rozmowie telefonicznej z nim wiem, że nie postawi Legii tak wygórowanych żądań jak Djenić.
W trakcie zgrupowania na prawej pomocy próbowanych było kilku piłkarzy. Nie był Pan z nich zadowolony?
- Wojciech Szala złapał kontuzję w meczu z Herthą, z Kocaelispor już nie grał i nie wiem, kiedy będę mógł na niego liczyć. Dariusz Solnica jest dobry, gdy drużyna atakuje, ale od bocznego pomocnika wymaga się także gry w defensywie. Próbowałem też Łukasza Mierzejewskiego i Mariusza Zganiacza, ale na tej pozycji się nie sprawdzili. Przynajmniej nie w stopniu takim, jak ja wymagam.
Mierzejewski wyjechał ze zgrupowania i dołączył do drużyny GKS Katowice.
Nie wiem, co teraz z nim się dzieje, ale słyszałem, że pojechał z GKS na zgrupowanie. To utalentowany piłkarz, jednak w tej chwili nie miał szans na grę. Uznałem, że lepiej dla niego, by kolejnego sezonu nie spędził na ławce rezerwowych bądź na trybunach. Na prawego pomocnika, jak wspominałem, specjalnie się nie nadawał, a konkurencja w ataku, zwłaszcza gdy wrócił Marcin Mięciel, jest w tej chwili dla niego za mocna. Mamy przecież Czarka Kucharskiego, Stanko Svitlicę i Moussę Yahayę, a w pierwszej linii może występować też Marek Citko. Dlatego wypożyczenie Mierzejewskiego powinno być z korzyścią dla wszystkich.
Gusnić ma 31 lat. Czy Legia nie robi się przypadkiem za stara? Nikomu nie wypominając, Jacek Zieliński czy Marek Jóźwiak to już zawodnicy 35-letni.
- Nie wiek jest ważny, tylko klasa piłkarza. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby pojawił się u nas młody perspektywiczny gracz, ale o takich w dzisiejszej sytuacji szczególnie trudno. Sądzę, że Gusnicia stać na to, by biegać nie gorzej niż młodzi. Jednak, jak powiedziałem, jego transfer nie jest przesądzony. Najpierw musimy go poobserwować. Zresztą możemy go przygotowywać dopiero na ligę. W europejskich pucharach na razie nie wystąpi.
Jego przyjazd został spowodowany licznymi kontuzjami. W ubiegłym roku wielu legionistów też doznało urazów. Czy treningi przypadkiem nie były za ciężkie?
- Drużyna trenowała tak samo ciężko jak wcześniej na Cyprze czy w Dębicy. Tak trzeba. A większość kontuzji wcale nie brała się z tego, że ćwiczenia były za ciężkie. Zieliński swoją przywiózł jeszcze z Korei, Radek Wróblewski od dawna ma problemy ze zdrowiem, a Sokołowski nabawił się urazu w Warszawie. Pojechał do Niemiec, bo liczyliśmy, że wszystko będzie w porządku. Jednak nie było.
W Niemczech i Austrii graliście z wymagającymi przeciwnikami. Krzywa wyników szła w górę. Od wysokiej przegranej ze Spartą Praga do zwycięstw nad Herthą Berlin i Kocaelispor Izmit.
- Przed meczem ze Spartą nie oczekiwałem dobrej gry, ale mimo to byłem rozczarowany. Później forma rosła. Zresztą zgodnie z planem i dlatego wyniki były lepsze.
Pan często mawiał, że skład musi być ustabilizowany długo przed rozpoczęciem sezonu. Tymczasem niemal w ostatniej chwili pojawiają się kolejni zawodnicy.
- Oczywiście wolałbym wiedzieć, na kogo mogę liczyć, już dwa-trzy tygodnie przed rozpoczęciem obozu. Darek Dudek pojawił się w trakcie zgrupowania, Gusnić nawet później. Ale takie są już realia oraz konieczność. I nic tego nie zmieni.
Można spodziewać się, że do Legii dojdzie jeszcze jakiś kolejny zawodnik? W końcu w Belgradzie nie tylko Pan odpoczywał, ale - jak sam stwierdził - również pracował.
- W Belgradzie we wtorek mecz z rezerwami Partizana rozgrywał Widzew. Tak się składa, że ten stadion jest bardzo blisko miejsca, w którym mieszkam. Wobec tego nie mogłem sobie odmówić przyjemności obejrzenia spotkania. Z Jugosławii na razie nikogo nie przywiozę, ale może po tym meczu sprowadzimy kogoś z Widzewa?
Maciej Weber: Legia skończyła zgrupowanie i wróciła do Polski. Wróciła, ale bez trenera. Co z Panem się dzieje?
Dragomir Okuka: Od poniedziałku byłem w Belgradzie. Skorzystałem z okazji, że w środę Vardar Skopie gra z F91 Dudelange w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów i wpadłem do domu zobaczyć się z rodziną. Ale nie przyjechałem tylko w celach wypoczynkowych. Pracuję nad ustaleniem, których zawodników z Jugosławii mógłbym ewentualnie przygotować do gry w Legii, bo wciąż mamy problem na prawej pomocy. Mam już co prawda odpowiedniego kandydata, ale jeszcze nie wiadomo, czy na pewno się sprawdzi. A lepiej mieć kilku w zanadrzu, bo znaleźć piłkarza, którego warunki finansowe by nam odpowiadały, nie jest wcale łatwo. Mój pobyt w Belgradzie to w każdym razie tylko część podróży. Od wtorkowej nocy jestem już w Macedonii. W środę obejrzę, jak grają nasi rywale.
A kiedy Pan wraca? W piątek Legia ma grać sparing z Okęciem.
- W Warszawie będę w czwartek i to już około godziny dziewiątej rano. O piątej mam samolot ze Skopie do Budapesztu i stamtąd dolecę na miejsce. To będą intensywne trzy dni.
Od wtorku jest już w stolicy jeden z "pańskich" piłkarzy.
- Do Legii dołączył Rudi Gusnić - prawy pomocnik, którego trenerem byłem, gdy prowadziłem Cukaricki Belgrad. Na tej pozycji po kontuzji Sokołowskiego mamy problem, a Gusnicia zapamiętałem z dobrej strony. To niewysoki, ale za to bardzo szybki, dobrze wyszkolony technicznie zawodnik. Potrafi też zaskakująco strzelić z dystansu. Nie zdobywa co prawda tylu bramek co Bartek Karwan, ale swoje trafienie od czasu do czasu powinien dołożyć. Będziemy obserwować go przez tydzień i jeżeli się sprawdzi, to z nami zostanie. Jego atutem jest na pewno fakt, że ma swoją kartę w ręku, tak więc nie będzie drogi. Gdy podczas zgrupowania okazało się, że Petar Djenić chce zarabiać zbyt wiele, a np. Ariel Jakubowski czy Sławomir Nazaruk są nieosiągalni, przypomniałem sobie o Gusniciu. Po rozmowie telefonicznej z nim wiem, że nie postawi Legii tak wygórowanych żądań jak Djenić.
W trakcie zgrupowania na prawej pomocy próbowanych było kilku piłkarzy. Nie był Pan z nich zadowolony?
- Wojciech Szala złapał kontuzję w meczu z Herthą, z Kocaelispor już nie grał i nie wiem, kiedy będę mógł na niego liczyć. Dariusz Solnica jest dobry, gdy drużyna atakuje, ale od bocznego pomocnika wymaga się także gry w defensywie. Próbowałem też Łukasza Mierzejewskiego i Mariusza Zganiacza, ale na tej pozycji się nie sprawdzili. Przynajmniej nie w stopniu takim, jak ja wymagam.
Mierzejewski wyjechał ze zgrupowania i dołączył do drużyny GKS Katowice.
Nie wiem, co teraz z nim się dzieje, ale słyszałem, że pojechał z GKS na zgrupowanie. To utalentowany piłkarz, jednak w tej chwili nie miał szans na grę. Uznałem, że lepiej dla niego, by kolejnego sezonu nie spędził na ławce rezerwowych bądź na trybunach. Na prawego pomocnika, jak wspominałem, specjalnie się nie nadawał, a konkurencja w ataku, zwłaszcza gdy wrócił Marcin Mięciel, jest w tej chwili dla niego za mocna. Mamy przecież Czarka Kucharskiego, Stanko Svitlicę i Moussę Yahayę, a w pierwszej linii może występować też Marek Citko. Dlatego wypożyczenie Mierzejewskiego powinno być z korzyścią dla wszystkich.
Gusnić ma 31 lat. Czy Legia nie robi się przypadkiem za stara? Nikomu nie wypominając, Jacek Zieliński czy Marek Jóźwiak to już zawodnicy 35-letni.
- Nie wiek jest ważny, tylko klasa piłkarza. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby pojawił się u nas młody perspektywiczny gracz, ale o takich w dzisiejszej sytuacji szczególnie trudno. Sądzę, że Gusnicia stać na to, by biegać nie gorzej niż młodzi. Jednak, jak powiedziałem, jego transfer nie jest przesądzony. Najpierw musimy go poobserwować. Zresztą możemy go przygotowywać dopiero na ligę. W europejskich pucharach na razie nie wystąpi.
Jego przyjazd został spowodowany licznymi kontuzjami. W ubiegłym roku wielu legionistów też doznało urazów. Czy treningi przypadkiem nie były za ciężkie?
- Drużyna trenowała tak samo ciężko jak wcześniej na Cyprze czy w Dębicy. Tak trzeba. A większość kontuzji wcale nie brała się z tego, że ćwiczenia były za ciężkie. Zieliński swoją przywiózł jeszcze z Korei, Radek Wróblewski od dawna ma problemy ze zdrowiem, a Sokołowski nabawił się urazu w Warszawie. Pojechał do Niemiec, bo liczyliśmy, że wszystko będzie w porządku. Jednak nie było.
W Niemczech i Austrii graliście z wymagającymi przeciwnikami. Krzywa wyników szła w górę. Od wysokiej przegranej ze Spartą Praga do zwycięstw nad Herthą Berlin i Kocaelispor Izmit.
- Przed meczem ze Spartą nie oczekiwałem dobrej gry, ale mimo to byłem rozczarowany. Później forma rosła. Zresztą zgodnie z planem i dlatego wyniki były lepsze.
Pan często mawiał, że skład musi być ustabilizowany długo przed rozpoczęciem sezonu. Tymczasem niemal w ostatniej chwili pojawiają się kolejni zawodnicy.
- Oczywiście wolałbym wiedzieć, na kogo mogę liczyć, już dwa-trzy tygodnie przed rozpoczęciem obozu. Darek Dudek pojawił się w trakcie zgrupowania, Gusnić nawet później. Ale takie są już realia oraz konieczność. I nic tego nie zmieni.
Można spodziewać się, że do Legii dojdzie jeszcze jakiś kolejny zawodnik? W końcu w Belgradzie nie tylko Pan odpoczywał, ale - jak sam stwierdził - również pracował.
- W Belgradzie we wtorek mecz z rezerwami Partizana rozgrywał Widzew. Tak się składa, że ten stadion jest bardzo blisko miejsca, w którym mieszkam. Wobec tego nie mogłem sobie odmówić przyjemności obejrzenia spotkania. Z Jugosławii na razie nikogo nie przywiozę, ale może po tym meczu sprowadzimy kogoś z Widzewa?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.