1 czerwca

Grano dzisiaj (1.06). Oprawy, wygrane derby

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

01.06.2022 07:00

(akt. 30.05.2022 21:14)

Pierwszego czerwca legioniści rozegrali 11 meczów. Tego dnia zwyciężyli Lecha Poznań w lidze i Pucharze Polski.

Ostatni raz Legia rywalizowała 1 czerwca w sezonie 2013/14. Wówczas zdominowała ligę, co potwierdziła w ostatniej kolejce, ogrywając Lecha Poznań (2:0). Bohaterem został były lechita – Bartosz Bereszyński. Najpierw po jego zagraniu Karol Linetty dotknął piłki ręką, a Ivica Vrdoljak setny występ w ekstraklasie uczcił golem strzelonym z rzutu karnego. Wynik ustalił Bereszyński, lobując Krzysztofa KotorowskiegoDla niego była to pierwsza bramka w barwach "Wojskowych". Koledzy w geście radości, podobnie jak po trafieniu Vrdojaka, utworzyli szpaler dla szczęśliwego "Beresia".

Przed meczem kibice Legii zaprezentowali dwie oprawy: pierwszą z wizerunkiem legijnego króla i hasłem "Nasze jest mistrzostwo, potęga i chwała na wieki", a drugą z racowiskiem. Po spotkaniu nastąpiła ceremonia dekoracji, zaś po niej wspólna radość z kibicami. Fotoreportaże są dostępne w TYM MIEJSCU. Uśmiechnięta Warszawa mogła skupić się na kolejnej części świętowania drugiego mistrzostwa kraju z rzędu. – Byliśmy zdecydowanie najlepsi, numerem jeden w Polsce. Teraz trzeba solidnie odpocząć, przygotować się do kolejnego zadania, czyli spróbować zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Obecnie mamy lepszy zespół niż w poprzednim sezonie. Gdybyśmy teraz trafili na Steauę, to byśmy ją pokonali – mówił Miroslav Radović ("Przegląd Sportowy", 126/2014).

– Zakończyć sezon wygraną z Lechem to wspaniała sprawa, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Pokazaliśmy, że zasłużyliśmy na pierwsze miejsce. To miłe uczucie zdobyć mistrzostwo Polski. Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, choć brakowało nam bramki. W drugiej się trochę cofnęliśmy, ale udało się dwa razy trafić do siatki. Jestem dumny z moich piłkarzy, z tego jak prezentowali się przez całą rundę, z mojego sztabu szkoleniowego i całego sztabu ludzi – mówił po ostatnim gwizdku trener Henning Berg.

Puchar Ekstraklasy

W rozgrywkach 2006/07 reaktywowano Puchar Ekstraklasy. Drużyny podzielono na koszyki, a podstawą była tabela poprzedniego sezonu. Z sześciu spotkań legioniści wygrali cztery, po jednym zremisowali i przegrali, zajęli 1. miejsce w grupie i awansowali do 1/4 finału. Mecze tej fazy zaplanowano dopiero po zakończeniu sezonu ligowego. Legia, niestety, nie sprostała Górnikowi Łęczna (2:2 i 0:2) i pożegnała się z rozgrywkami.

Szczególnie bolesna była domowa porażka (15 lat temu), bo warszawiacy zagrali w silnym składzie, choć zabrakło reprezentantów Zimbabwe: Dicksona Choto i Herberta Dicka, a także kontuzjowanego Tomasza Kiełbowicza. Zniknął Edson, który samowolnie zdecydował, że najwyższy czas na urlop. Oświadczył, że tęskni za rodziną i musi do niej jechać. Miał problemy z niezapłaconymi podatkami we Francji, jeszcze z czasów gry w Olympique Marsylia, chciał to wyjaśnić. Niesubordynacja sporo go kosztowała – dostał karę w wysokości 30 tys. euro, miał też przeprosić drużynę. Był zbyt cennym zawodnikiem, by z niego rezygnować. W zasadzie był to początek jego końca w Legii. Jeszcze trochę pograł, ale nie prowadził się sportowo, zdrowie mu nie dopisywało, nie wytrzymywał obciążeń treningowych. – Gratuluję zwycięstwa rywalom, w pełni na nie zasłużyli. Rozegraliśmy fatalne spotkanie i się skompromitowaliśmy. Ogromne błędy w obronie, bardzo słaba gra ofensywna. Nie mieliśmy żadnych atutów. W katastrofalny sposób przegraliśmy przed własną publicznością. Do tej pory udawało mi się wykrzesać z zawodników maksimum zaangażowania. W tym meczu nie było nawet minimum – mówił ówczesny trenerJacek Zieliński. Zdjęcia można obejrzeć TUTAJ i TUTAJ.

Finał PP

Wisła Kraków zdobyła mistrzostwo w sezonie 2003/04, ale nadzieję na trofeum dawał Legii finał Pucharu Polski. Przeciwnikiem był Lech Poznań, a kibiców czekały dwa spotkania. Z konieczności, bo żadne miasto neutralne nie chciało podjąć się organizacji meczu, znając antagonizmy panujące między fanami tych drużyn.

Pierwszy mecz odbył się w Wielkopolsce. Miejscowe władze w porozumieniu z policją wydały zakaz wstępu na stadion kibicom Legii. Ci jednak obejrzeli spotkanie dzięki fanom Lecha, którzy spotkali się z nimi przed spotkaniem, wręczyli bilety i zaprowadzili na obiekt przy Bułgarskiej, gdzie 150-osobowa grupa zasiadła w jednym sektorze. Nie było wulgaryzmów, a kulturalny doping. Na boisku nie poszło po myśli warszawiaków. Piotr Reiss strzelił 2 gole, legioniści nie zdołali odpowiedzieć i drużyna była w ciężkiej sytuacji przed rewanżem.

Drugie spotkanie odbyło się 1 czerwca 2004 roku. W tym meczu emocji nie brakowało. Piłkarzy na wejściu przywitała efektowna kartoniada. Legia walczyła, kibice zdzierali gardła, ale długo utrzymywał się wynik bezbramkowy. W 68. minucie Zbigniew Wójcik zagrał piłkę ręką w polu karnym. Do piłki podszedł Piotr Włodarczyk i pewnym strzałem zdobył bramkę, ale to wciąż było mało. Najlepszej okazji do strzelenia gola nie wykorzystał Manuel Pablo Garcia. Był sam przed Waldemarem Piątkiem, ale z 5 metrów… praktycznie podał mu piłkę. Fotoreportaż można pooglądać w TYM MIEJSCU. – Jesteśmy wkurzeni, że poznaniacy po trofeum sięgnęli właśnie tutaj. Byli lepsi i tyle. Założyliśmy sobie piękny scenariusz, ale nam nie wyszedł – mówił Artur Boruc ("Nasza Legia", 23/2004).

Niestety, emocje nie skończyły się wraz z ostatnim gwizdkiem. Najpierw gracze Lecha cieszący się z własnymi kibicami śpiewali piosenki obrażające Legię. Organizatorzy nie zdali egzaminu, bo zaplanowali wręczanie medali na trybunie honorowej. Tam poznaniacy zostali zaatakowani, kilku z nich straciło medale. Kosztowało to Legię 50 tys. zł, bo taką karę nałożył Wydział Dyscypliny.

– Za Legią była naprawdę dobra runda. Walczyła o dwa trofea i w obu przypadkach musiała obejść się smakiem. Przy odrobinie szczęścia można było się pokusić o zdobycie Pucharu Polski, co dałoby nam dodatkową satysfakcję. Choć samo znalezienie się w finale należy już uznać za spore osiągnięcie. O ile pamiętam, to Legia od siedmiu lat nie miała okazji wystąpić w meczu finałowym – mówił trener Dariusz Kubicki ("Nasza Legia", 25/2004) i obiecywał, że za rok będzie lepiej. Bo tak miało być. Stabilny i bogaty właściciel, oddłużenie, perspektywy piłkarskiego raju – taka była rzeczywistość. Koncern ITI miał zbudować przy Łazienkowskiej drużynę, która złamie dominację Wisły Kraków, a w perspektywie kilku lat awansuje do Ligi Mistrzów, gdzie zagra na nowym, dużym stadionie.

Silna Stal

Pięćdziesiąt lat temu "Wojskowi" udali się do Mielca na mecz z silną (6. miejsce) Stalą. Już od 4. minuty przegrywali, po przeszło godzinie gry wyrównał, co prawda, Nowak (65. min.), ale 3 minuty przed końcem zwycięskiego gola dla gospodarzy strzelił Stanisław Strój i kandydat na mistrza przegrał 1:2. Wydawało się, że warszawiacy wywalczą chociaż wicemistrzostwo, które mogli sobie zapewnić, remisując w ostatnim meczu z Zagłębiem Wałbrzych. Jednak 25 czerwca gospodarze przegrali przy Łazienkowskiej 0:3 i w efekcie dali się jeszcze wyprzedzić Zagłębiu Sosnowiec. Na szczęście nie zamknęli sobie w ten sposób drogi do europejskich pucharów, w związku ze zdobyciem przez Górnika tytułu mistrzowskiego jako finaliści Pucharu Polski mieli bowiem zapewniony udział w rozgrywkach Pucharu Zdobywców Pucharów.

Pech

Pierwszego czerwca 1968 roku piłkarze Legii doznali pechowej porażki 0:1 w Bytomiu z Polonią i stracili punkt do Ruchu Chorzów. Pechowej, bo według świadków tamtego meczu Janusz Żmijewski zdobył prawidłową bramkę. Sędzia trafienia jednak nie uznał, wcześniej dopatrując się pozycji spalonej u Roberta Gadochy. Decyzja arbitra Stanisława Mastaja z Krakowa zbulwersowała szefów Legii. Po spotkaniu wnieśli oni protest do Wydziału Dyscypliny PZPN. Zanim go złożono, trzeba było wpłacić 1500 zł tzw. kaucji protestowej. Oczywiście na darmo, bo stołeczny klub nic nie wskórał. W tamtym sezonie legionistom przypadło im wicemistrzostwo. Trzeba jednak pamiętać, że był to najlepszy wynik od 8 lat.

Wygrane derby

Dokładnie 62 lata temu legioniści pokonali w derbach stolicy Gwardię (3:2) i ponownie wyprzedzili w tabeli Stal Sosnowiec. Prowadzenia nie dali sobie wydrzeć do końca rundy wiosennej. Przed ostatnią kolejką warszawiacy zostali w grze o tytuł, ale Ruch Chorzów nie wypuścił już szansy z ręki. Mający punkt przewagi "Niebiescy" pokonali Wisłę (2:1), więc wyjazdowe zwycięstwo Legii nad Polonią Bytom (4:1) miało gorzki smak – zapewniało jedynie wicemistrzostwo kraju. O mistrzostwie zdecydowało ostatnie 14 minut, tyle przed końcem chorzowianie strzelili bowiem decydującego gola. Gdyby tego nie zrobili, "Wojskowi" wyprzedziliby ich lepszym bilansem bramek… Drugie miejsce i tak było najlepszym osiągnięciem od 4 lat.

Mecz

Sezon

Strzelcy

Legia Warszawa – Lech Poznań (2:0)

2013/2014

VrdoljakBereszyński

Legia Warszawa – Górnik Łęczna (0:2)

2006/2007

 

Legia Warszawa – Lech Poznań (1:0)

2003/2004

Włodarczyk

ŁKS – Legia Warszawa (0:1)

1993/1994

Podbrożny

Legia Warszawa – ŁKS (0:0)

1990/1991

 

Legia Warszawa – Bałtyk Gdynia (2:0)

1982/1983

Majewski II

Wisła Kraków – Legia Warszawa (2:0)

1974/1975

 

Stal Mielec – Legia Warszawa (2:1)

1971/1972

Nowak

Polonia Bytom – Legia Warszawa (1:0)

1967/1968

 

Legia Warszawa – Gwardia Warszawa (3:2)

1960

WoźniakBrychczyGadecki

Czarni Lwów – Legia Warszawa (0:0)

1930

 

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.