Grano dzisiaj (13.05). Puchar Polski, radość z mistrzostwa
13.05.2024 06:00
Ostatni raz Legia grała 13 maja 2 lata temu. Wówczas zremisowała 2:2 w Białymstoku. Jagiellonia dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, ale "Wojskowi" potrafili dwa razy wyrównać za sprawą Tomasa Pekharta i... Michała Pazdana (samobój). Wszystkie gole padły w drugiej połowie. Zdjęcia są dostępne TUTAJ.
– Kolejny remis w Białymstoku (czwarty z rzędu – red.), to już tradycja. Tym razem mecz – szczególnie w drugiej połowie – mógł się podobać kibicom. W pierwszej odsłonie rywale nas nie zaskoczyli, lecz nie spodziewaliśmy się, że będą tak defensywnie nastawieni. Mieliśmy problem, by zbudować coś z ataku pozycyjnego. Josue był kryty indywidualnie na całym boisku. Stworzyliśmy super sytuację Wszołka, której nie wykorzystaliśmy. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Przyjechaliśmy tutaj z zamiarem zwycięstwa – opowiadał ówczesny trener Legii, Aleksandar Vuković.
GÓRNIK POKONANY
W sezonie 2017/18 "Wojskowi" zwyciężyli 2:0 Górnika Zabrze po bramce Sebastiana Szymańskiego i samobójczym golu Pawła Bochniewicza. Podczas spotkania kibice Legii zaprezentowali dwie oprawy. Motywem przewodnim pierwszej było płótno ze starcem Konfucjuszem i zdaniem: "Mistrzostwo to nie wszystko, ale wszystko bez mistrzostwa to ch...". Hasło na transparencie było parafrazą sloganu z komedii "Pieniądze to nie wszystko". Po bokach mędrca powiewały flagi na kijach, pojawiły się też odpalone race. Fotoreportaże są dostępne w TYM MIEJSCU.
GRA W DZIEWIĄTKĘ
Równo 13 lat temu drużyna z Łazienkowskiej bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Biorąc pod uwagę okoliczności, taką zdobycz należało uznać za cenną. Legioniści przez ponad pół godziny grali w dziewięciu po tym jak z boiska zeszli Ivica Vrdoljak oraz Ariel Borysiuk. Ogromne poświęcenie, walka i zaangażowanie pozwoliły zawodnikom Macieja Skorży na utrzymanie bezbramkowego rezultatu. – To najciężej wywalczony punkt – mówił trener Skorża. Mecz odbywał się w smutnej atmosferze. Kibice Jagiellonii dopingowali swój zespół tylko przez ostatnie pięć minut, zaś fanów Legii nie było ze względu na zakaz wyjazdowy. Zdjęcia można obejrzeć TUTAJ.
MECZ WALKI
W sezonie 2007/08 legioniści zajęli 2. miejsce w lidze, na koniec zagrali z Dyskobolią w Grodzisku Wielkopolskim w finale Pucharu Ekstraklasy. Ale formalnym gospodarzem spotkania byli warszawiacy. Drużyna z Łazienkowskiej zawiodła. Do przerwy straciła trzy bramki, w drugiej połowie kolejną. Rozmiary porażki zmniejszył w 2. minucie doliczonego czasu Vuković. – Popatrzmy na całokształt sezonu, który mimo wszystko był dla nas udany. A o tym spotkaniu musimy jak najszybciej zapomnieć – mówił zdobywca bramki.
Cztery dni wcześniej (13 maja) Serb był w zupełnie innym nastroju. Jako kapitan wyprowadzał drużynę na finałowe spotkanie o Puchar Polski z Wisłą, rozgrywane w Bełchatowie. To był mecz walki – jak ładnie określa się spotkania, w których obie drużyny przede wszystkim nie chcą stracić bramki. Nieco lepiej grała Legia, która była zdecydowanie bliżej wygranej, ale szwankowała skuteczność Takesure Chinyamy i Bartłomieja Grzelaka. Padł bezbramkowy rezultat, dogrywka także nie przyniosła rozstrzygnięcia.
Przed serią rzutów karnych, które miały wyłonić triumfatora, przeprowadzono głosowanie na najlepszego piłkarza meczu. Wygrał Roger Guerreiro, który wrócił do stolicy bogatszy o mercedesa klasy C, lecz później pieniądze z tej nagrody przekazał na cel charytatywny. Bohaterem spotkania został Jan Mucha. Po trzech seriach rzutów karnych było 3:3. W końcu Słowak zatrzymał strzał Jeana Paulisty, ale Vuković trafił w poprzeczkę. W ostatniej serii strzelali boczni obrońcy: Marcin Baszczyński i Jakub Wawrzyniak. Mucha fantastycznie obronił strzał tego pierwszego, a legionista oszukał Mariusza Pawełka i zdobył bramkę na wagę 13. Pucharu Polski. Warszawiacy cieszyli się jak dzieci. Radość ze zdobycia PP, pierwszego od 1997 roku, była ogromna. Zdjęcia można obejrzeć w TYM MIEJSCU.
– Karnych nie można wybronić, można je źle strzelić. Zawodnicy Wisły nie wytrzymali presji i to zadecydowało. Zawsze czekam do końca, to moja zasada. Wygraliśmy, to jest najważniejsze. Walczyliśmy od początku do końca jako drużyna – mówił Mucha. – Podchodziłem do karnego na dużym spokoju. Byłem przekonany, że zdobędę bramkę. Do końca czekałem na ruch bramkarza. Jak go wykonał, opuściłem głowę i strzeliłem w drugi róg. Mieliśmy świadomość, że w lidze Wisła zdeklasowała wszystkich, podrażniła naszą ambicję. Chcieliśmy pokonać ją trzeci raz w sezonie i to się udało – dodawał Wawrzyniak.
PORAŻKA NIE ZMĄCIŁA RADOŚCI
Sezon 2005/06 kończyło spotkanie z wicemistrzem, czyli Wisłą Kraków. Nieudane, bo przegrane (1:2, dokładnie 18 lat temu; fotoreportaże są dostępne TUTAJ i TUTAJ). Kapitan Łukasz Surma wszedł do sali konferencyjnej z marsową miną, ale ściskając trofeum za mistrzostwo Polski. Postawił je na stole i zwrócił się do przybyłych: – Za mocno świętowaliśmy, a obiecywaliśmy sobie, że zrobimy to dopiero po meczu z Wisłą. Za to chciałbym przeprosić trenera i kibiców. Jest nam trochę głupio, ale proszę nas zrozumieć. To była ogromna radość, dla większości z nas pierwszy taki sukces. Zapewniam jednak, że jak trzymaliśmy puchar w rękach, to już myśleliśmy nad tym, jak nie wypuścić go przez następne lata – powiedział.
Porażka z Wisłą, nawet jeśli prestiżowa, nikomu w Warszawie nie zmąciła radości z odzyskania tytułu mistrzowskiego w poprzedniej ligowej kolejce z Górnikiem w Zabrzu (1:0). Miano najlepszej drużyny w kraju dawało szansę na walkę o Ligę Mistrzów.
POWTÓRKA
Po 3. kolejce w 1951 roku "Wojskowi" objęli prowadzenie w tabeli i utrzymywali je po kolejnych spotkaniach. Ważniejszy mecz rozegrali jednak 13 maja – w 1/8 finału Pucharu Polski (wcześniej łatwo wyeliminowali Stal Wrocław, 6:1) mierzyli się z "Czarnymi Koszulami". Pierwsi gola strzelili poloniści, szybko jednak wyrównał Władysław Soporek. W 60. minucie prowadzenie dla CWKS uzyskał Longin Janeczek, ale po 2 minutach znów był remis. I tak już zostało do końca, mimo 30-minutowej dogrywki. Sprawa udziału w dalszej walce o trofeum, a zarazem tytuł mistrza Polski, pozostała nierozstrzygnięta.
Konieczna zatem była powtórka meczu, która nastąpiła pod koniec czerwca. Legioniści przy Łazienkowskiej niespodziewanie gładko przegrali 0:3 i stracili szansę na awans do ćwierćfinału, a co za tym idzie, dalszą grę o puchar i tytuł mistrza Polski (3. miejsce w lidze).
MECZE LEGII Z 13 MAJA:
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2021/2022 | ||
2017/2018 | Szymański, Bochniewicz (sam.) | |
2010/2011 |
| |
2007/2008 |
| |
2005/2006 | ||
1999/2000 |
| |
1994/1995 |
| |
1991/1992 | ||
1989/1990 |
| |
1988/1989 |
| |
1983/1984 | ||
1980/1981 | Okoński II | |
1969/1970 | ||
1966/1967 | ||
1962 |
| |
1956 |
| |
1951 | ||
1934 | ||
1928 |
|
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.