Grano dzisiaj, czyli mecze Legii z 2 września – Puchar Zdobywców Pucharów
02.09.2021 08:00
Legioniści po raz ostatni grali 2 września dokładnie trzy lata temu. Wówczas bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Cracovią w 7. kolejce ekstraklasy. Od 12. minuty warszawiacy musieli sobie radzić w osłabieniu, ponieważ czerwoną kartką został ukarany Michał Pazdan. Spotkanie nie porwało, choć w samej końcówce "Wojskowi" mieli dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki - najpierw w bramkarza trafił Domagoj Antolić, a po chwili Cafu obił poprzeczkę. Warto dodać, że dla Pawła Stolarskiego był to debiut w Legii. Fotoreportaże są dostępne tutaj.
- Nie osiągnęliśmy rezultatu, który chcieliśmy zanotować. Czerwona kartka na początku spotkania z pewnością nam w tym nie pomogła i wpłynęła na przebieg spotkania. Zależało nam na poprawie stylu, choć determinowała go potem kara dla Pazdana. Dobrze zaprezentowaliśmy się w defensywie, potrafiliśmy sobie także tworzyć sytuacje pod bramką przeciwników. Nie pozwoliliśmy na wiele rywalom i pokazaliśmy dobrą mentalność. Niestety, brakło także szczęścia. Musimy nadal mocno trenować, poprawiać kolejne elementy, grę ofensywną. Dziękuję za wsparcie naszym kibicom, którzy pojawili się w Krakowie - powiedział po remisie z Cracovią Ricardo Sa Pinto, szkoleniowiec stołecznego klubu.
Puchar Zdobywców Pucharów
W sezonie 1964/1965 przed legionistami było duże wyzwanie: start w Pucharze Zdobywców Pucharów. Legia po raz trzeci w historii reprezentowała Polskę na arenie międzynarodowej. Wcześniej jednak zainaugurowano w kraju rozgrywki ligowe, w których legioniści nie dali swoim kibicom powodów do optymizmu. Z czterech pierwszych meczów przegrali dwa. Wygrać udało się dopiero w ostatnim z tych spotkań – u siebie z Szombierkami Bytom (2:0).
Pucharowe boje Legia rozpoczynała od meczu z wiedeńską Admirą, siedmiokrotnym mistrzem Austrii. Nie była w nim faworytem. Polskim drużynom nie wiodło się dotychczas w europejskich rozgrywkach, dlatego „Wojskowym” także dawano niewielkie szanse na awans. Do Wiednia jechali trochę jak na ścięcie, ale wracali w zupełnie innych nastrojach.
Dwie minuty przed przerwą prowadzenie uzyskał Lucjan Brychczy, w 69. min gospodarze, co prawda, wyrównali, ale już 4 min później Legia prowadziła po golu Janusza Żmijewskiego, który po kolejnych 2 min poprawił na 3:1. Zdobywca 2 bramek, choć poniewierany przez obrońców rywali, rozegrał świetny mecz, natomiast Henryk Grzybowski, który uporał się z problemami zdrowotnymi, gwarantował spokój w obronie, a 2-bramkowa zaliczka – sporą przewagę przed rewanżem.
Derby stolicy
Drugiego września 1934 roku legioniści zmierzyli się z Polonią. Derbom tym razem towarzyszyła duża ulewa, ale mimo niesprzyjających warunków mogły się podobać, bo obfitowały w sytuacje podbramkowe z obu stron. - Jedyna bramka dnia padła już w 9 minucie. Nawrot przedrylował dwu przeciwników i wystawił piłkę na skrzydło Wypijewskiemu. Ten pociągnął parę metrów i podał górą na pozycję prawego łącznika. Chwila opóźnienia Korniejewskiego (z wybiegiem) zdecydowała o tem, że Drabiński miał możność łatwego strzału w róg – opisywał gola „Przegląd Sportowy” (71/1934).
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2018/2019 |
| |
GKS Katowice - Legia Warszawa (1:0) | 1995/1996 |
|
1992/1993 | ||
1964/1965 | ||
1956 | ||
1951 | ||
1934 | ||
1928 | Ciszewski III, Przeździecki, Nawrot II, Balsam (sam.) |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.