Kosta Runjaić: Awans cieszy, ale jeszcze nic nie wygraliśmy
04.04.2023 23:50
– Widoczne było gołym okiem, że część zawodników była zmęczona, nie zregenerowała się w stu procentach po meczu z Rakowem Częstochowa w sobotę. Ten mecz rozgrywaliśmy 72 godziny po starciu z liderem ekstraklasy. Czasu było mało, ale nie spodziewałem się, że w Kaliszu poziom obu drużyn będzie tak zbliżony. Szacunek dla zespołu KKS-u za jakość jaką dzisiaj pokazał i walkę o pozytywny wynik do ostatniej minuty spotkania. Gospodarze pokazali, dlaczego znaleźli się w półfinale Pucharu Polski, pokonali takie drużyny jak Widzew Łódź, Górnik Zabrze czy Śląsk Wrocław. Jeszcze raz brawa dla zespołu z Kalisza. Koniec końców trzeba jednak znaleźć sposób aby awansować do kolejnej rundy.
– Mam ze sobą notatkę z meczu z Termaliką, czyli pierwszym rywalem w tej edycji Pucharu Polski. Odnieśliśmy tam historyczne zwycięstwo, po którym zapisaliśmy sobie, że nasza droga prowadzi do finału, który odbędzie się w Warszawie. I tak ta rywalizacja przebiegła, runda po rundzie przechodziliśmy dalej, dopisywało nam też szczęście. Tak było też dziś, gdy szybko zdobyliśmy bramkę, a rywale mieli pecha przy wykończeniu kilku sytuacji. Nas cieszy awans do finału. Dotarcie do meczu, który odbędzie się 2 maja na Stadionie Narodowym, jest naszym dużym sukcesem. Drużynie KKS-u życzę powodzenia w kolejnych meczach i dalszej części sezonu, aby awansował do I ligi.
– Czy odpowiednie nastawienie mentalne było najtrudniejsze do osiągnięcia? Nie, piłkarze byli bardzo zmotywowani, każdy chciał awansować do finału. Mentalnie nie było problemu, taktycznie też nie, ale było mało czasu na regenerację. Jeden dzień więcej, zrobiłby różnicę. Starcie z Rakowem było bardzo wymagające pod względem fizycznym i nie wszyscy zregenerowali się tak, jak powinni. Raków swój mecz w Pucharze Polski będzie rozgrywał w środę, ma 24 godziny więcej na odpoczynek, a to bardzo dużo. Zdawaliśmy sobie sprawę, że mecz w Kaliszu jest tym z gatunku – wszystko albo nic. Spotkanie z Rakowem miało duży ciężar gatunkowy, odnieśliśmy sukces, ale dziś rywal postawił nam trudne warunki, grał z dużą odwagą, do samego końca, z odpowiednią jakością piłkarską. My nie potrafiliśmy zatrzymać rywala, choćby utrzymując się przy piłce i wymieniając kolejne podania. A tak sobie założyliśmy. Osiągnęliśmy jednak finał i to jest najważniejsze. To efekt pięciu meczów w tych rozgrywkach, jestem dumny z zespołu, że zrealizował cel. Ale nic jeszcze nie wygraliśmy, finał dopiero przed nami.
– Czy KKS Kalisz postawił nam trudniejsze warunki niż Raków Częstochowa? W jakimś stopniu tak, ale nie można tego porównywać. Zakładaliśmy, że to będzie wymagające spotkanie, zapamiętamy je jako bardzo ciężką przeprawę do finału Pucharu Polski. Dla zespołu z Kalisza był to mecz bardzo ważny, była szansa na historyczny sukces. KKS Kalisz to profesjonalna drużyna, a w Pucharze Polski jest tylko jeden mecz i zdarzają się niespodzianki. Bayern Monachium odpadł z rozgrywek o krajowy puchar – to jeden z przykładów. Czemu cofnęliśmy się w drugiej połowie do głębokiej defensywy? Dobre pytanie, jutro o tym pomyślę.
ZOBACZ TAKŻE:
- Legia w finale Pucharu Polski (RELACJA)
- Zapis relacji tekstowej na żywo
- Bartosz Tarachulski: Ogromny smutek i żal, marzyliśmy o finale
- Pierwszy gol Igora Strzałka w Legii
- Legia 26. raz w finale Pucharu Polski
- Igor Strzałek: KKS nas cisnął, graliśmy pod ich dyktando
- Mateusz Wysokiński: Graliśmy z Legią ofensywnie
- Artur Jędrzejczyk: Robimy swoje
- Fotoreportaż z Kalisza
- Piotr Giel: Mecz z Legią będziemy wspominać po latach
- Oceń legionistów za mecz z KKS-em Kalisz
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.