Igor Strzałek Igor Strzałek
fot. Piotr Kucza

Legia w finale Pucharu Polski!

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

04.04.2023 20:30

(akt. 06.04.2023 11:19)

Legioniści wygrali na wyjeździe 1:0 z II-ligowym KKS-em Kalisz i awansowali do upragnionego finału Pucharu Polski! Jedynego gola, i zarazem pierwszego w "jedynce", strzelił już w drugiej minucie meczu Igor Strzałek, któremu asystował Yuri Ribeiro. Zwycięstwo nie przyszło łatwo, rywale w drugiej połowie przeważali, walczyli do końca, stworzyli kilka groźniejszych sytuacji. Ostatecznie jednak udało się dowieźć jednobramkowe prowadzenie do końca i awansować do finału Pucharu Polski.
Puchar Polski 2022/2023 - 1/2 finału
KKS KaliszKKS Kalisz
0 1

(0:1)

Legia WarszawaLegia Warszawa
04-04-2023 20:30 Kalisz
Jarosław Przybył Super Polsat, Polsat Sport
2'
12'
45'
46'
56'
69'
77'
82'
87'
88'
90'
90'
Centrum meczowe
KKS KaliszLegia Warszawa
  • 1. Maciej Krakowiak

  • 6. Kasjan Lipkowski

  • 9. Piotr Giel

  • 10. Nestor Gordillo

  • 11. Michał Borecki

    87'
  • 23. Adrian Łuszkiewicz

    45'
  • 24. Mateusz Wysokiński

    88'
  • 26. Filip Kendzia

  • 37. Nikodem Zawistowski

    82'
  • 42. Wiktor Smoliński

  • 71. Kamil Koczy

    82'

Rezerwy

  • 12. Mateusz Górski

  • 4. Kacper Dudek

  • 14. Bartosz Gęsior

    87'
  • 15. Wiktor Staszak

    88'
  • 16. Bartłomiej Putno

    82'
  • 17. Jakub Głaz

    45'
  • 22. Karol Smajdor

  • 38. Jakub Wilczyński

    82'
  • 77. Daniel Kamiński

Po okazałym zwycięstwie nad Rakowem Częstochowa, mecz w Kaliszu jawił się jako przykry obowiązek, który należy wypełnić. Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, ale tak nie było. Choć KKS Kalisz gra jedynie w drugiej lidze, to wtorkowe spotkanie było przecież półfinałem Pucharu Polski. Rozgrywki te może nie dorównują prestiżem ekstraklasie, lecz warto w nich zwyciężyć. Raz, że Legii brakuje jednego trofeum, by móc pochwalić się liczbą dwudziestu zdobytych pucharów, dwa, wygrana PP ułatwia drogę do fazy grupowej Ligi Konferencji. Było więc o co grać w Kaliszu. Wiedział o tym Kosta Runjaić. W porównaniu z meczem z Rakowem dokonał jedynie dwóch zmian. Skład "Wojskowych" prezentował się więc następująco. W bramce stanął Cezary Miszta. Trójosobowy blok defensywy stworzyli Artur Jędrzejczyk, Rafał Augustyniak i Yuri Ribeiro. Na wahadłach wystąpili Paweł Wszołek i Filip Mladenović. Środek pola zajęli Bartosz Slisz, Igor Strzałek, Josue. W ataku pojawili się Tomas Pekhart i Ernest Muci.

Legia chciała bardzo szybko przypieczętować udział w finale, więc rozpoczęła strzelanie już w 2. minucie. Mladenović podał do wbiegającego w pole karne Ribeiro, ten wypatrzył Strzałka. Młodzieżowiec grający z numerem 86 nic nie robiąc sobie z asysty trzech rywali, uderzył mocno, pod poprzeczkę i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Po chwili mogło być 2:0. Błąd popełnił Maciej Krakowiak. Gdy wybijał piłkę, to ta odbiła się od stopy Pekharta i trafiła w słupek. Czech próbował dopaść do futbolówki, lecz bramkarz KKS-u go uprzedził.

Gospodarze przyjęli na początku meczu mocny cios podbródkowy, jednak nie upadli, szybko odzyskali równowagę, mecz się wyrównał, gracze KKS-u zaczęli układać sobie grę. Początkowo ich pomysłem na ofensywę były jednak głównie dłuższe podania na skrzydło, które nie mogły przynieść powodzenia. Dużo lepiej zawodnikom z Kalisza szło w obronie. Atakowali legionistów dość wysoko, czym mocno utrudniali życie warszawiakom.

Legia w pierwszej części gry miała okazje na podwyższenie wyniku. W 14. minucie środkiem pola pognał Muci, zagrał na skrzydło do Mladenovicia. Ten dośrodkował, wydawało się, że niecelnie, ale do piłki dopadł Josue i uderzył z woleja, w sam środek bramki. Piłkarze z Kalisza nawet często bywali na połowie "Wojskowych", ale wynikało to z faktu, że legioniści dość często tracili piłkę. 

W 30. minucie potężnie z lewego narożnika pola karnego uderzał Kasjan Lipkowski, ale dość wyraźnie przestrzelił. Dużo groźniej pod bramką Legii było jednak dwie minuty później. Lewym skrzydłem urwał się Michał Borecki, dośrodkował miękko na dalszy słupek. Piłka otarła po drodze głowę Mladenovicia i trafiła do Piotra Giela, a ten nie zmieścił futbolówki w bramce. W końcówce pierwszej odsłony grał głównie KKS, jednak przedstawiciele drugiej ligi niczego ciekawego nie wymyślili. Na przerwę przyjezdni schodzili więc wygrywając 1:0.

Drugą połowę "Wojskowi" rozpoczęli w nieco zmienionym składzie personalnym. Muciego zastąpił Maciej Rosołek, w miejsce Strzałka pojawił się Patryk Sokołowski. Zmieniło się też to, że przewagę osiągnął KKS i już na początku mógł strzelić gola. Piłkę otrzymał Nestor Gordillo, zwiódł balansem ciała dwóch rywali i uderzył. Piłka nie nabrała jednak odpowiedniej rotacji i minęła bramkę Miszty w bezpiecznej odległości.

Gospodarze jednak poczuli krew. W ciągu dwóch minut dwukrotnie byli blisko zdobycia bramki. W 50. minucie znów świetnie pokazał się Gordillo, zagrał do Lipkowskiego. Ten popędził do linii końcowej, dośrodkował i… piłkę sprzed linii bramkowej wybili legioniści. Dwie minuty później przedstawicieli Ekstraklasy uratowała boczna siatka, w którą po indywidualnym rajdzie prawą stroną trafił Nikodem Zawistowski.

Rozpoczął się bardzo trudny okres dla Legii. Kaliszanie zapomnieli najwyraźniej, że ich rywal to utytułowany pięściarz i zaczęli go bezczelnie okładać. Królował w tym Gordillo. Hiszpan był dosłownie wszędzie. Dośrodkowywał z rzutu wolnego, po którym piłkę uderzał Giel a z linii bramkowej Miszta wybił piłkę twarzą!  Chwilę później uderzał zza szesnastki Gordillo, minimalnie niecelnie. Dwie minuty po swoim koledze szczęścia spróbował Wiktor Smoliński. Piłka ładnie się kręciła, ale nie w tę stronę co trzeba i po raz kolejny minęła słupek.

Po początkowym naporze nastało dziesięć minut spokoju. Runjaić mógł zastanowić się, co nie działa. Postanowił wymienić wahadła. W 69. minucie na boisku pojawili się Makana Baku i Mattias Johansson. W 78. minucie "Wojskowi" postanowili przypomnieć, że to oni, a nie KKS, grają w ekstraklasie. Josue pograł w środku pola z Sokołowskim, później odegrał do chwilę wcześniej wprowadzonego Carlitosa. Hiszpan oddał futbolówkę Sokołowskiemu, ten dośrodkował na dalszy słupek, gdzie czekał Rosołek. Piłka po główce napastnika wylądowała na górnej siatce.

Sokołowski nie miał asysty, ale mógł mieć gola. W 82. minucie sprawy w swoje ręce spróbował wziąć Rosołek. Minął obrońcę, wbiegł w pole karne, spróbował dośrodkować, ale został zablokowany. Dopadł jednak do piłki, zanim ta opuściła boisko i dograł do czekającego na 12. metrze pomocnika z numerem 18, który nie zdołał jednak umieścić piłki w siatce.

Wydawać by się mogło, że Legia już kontroluje spotkanie i spokojnie dowiezie prowadzenie do końca. Z taką oceną sytuacji nie zgadzali się jednak zielono-niebiescy. Mateusz Wysokiński wykonywał rzut rożny, po większym zamieszaniu piłka odbiła się od Augustyniaka i... najpierw zadrżały serca kibiców Legii, a potem poprzeczka. Miszta nabył z pewnością magicznych zdolności i zaczarował bramkę. Niemoc kolegów, jak i jego własna, musiała denerwować Zawistowskiego, który zszedł z boiska i kilka minut później sędzia Jarosław Przybył ukarał go czerwoną kartką. To był ostatni akord meczu. Legia wygrała 1:0 i awansowała do finału, gdzie prawdopodobnie zagra z Rakowem. Mecz w Kaliszu "Wojskowym" nie wyszedł, ale jeżeli zdobędą ostatecznie trofeum, to nikt nie będzie im raczej tego spotkania wypominał.

Autor: Kacper Buczyński

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (829)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.