News: Po meczu w III lidze - lekcja dla Kazaiszwilego i Aleksandrowa

Po meczu w III lidze - lekcja dla Kazaiszwilego i Aleksandrowa

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

30.10.2016 23:30

(akt. 07.12.2018 11:44)

W sobotę w rezerwach Legii Warszawa zagrało ośmiu zawodników z kadry pierwszego zespołu. To był pierwszy tego rodzaju eksperyment w ekipie "Wojskowych", odkąd trenerem jest Jacek Magiera. "Dwójka" przegrała 0:2 z Jagiellonią II Białystok w spotkaniu trzeciej ligi. Waleri Kazaiszwili i Michaił Aleksandrow wyszli na murawę z zamiarem pokazania swoich umiejętności i udowodnienia, że nie w III lidze jest ich miejsce. Królowała samolubność i gra pod siebie, kosztem zespołu. Młodzież miała się od reprezentantów Gruzji i Bułgarii uczyć jak grać, a dostała pokaz tego, jak grać nie należy.

Trener Jacek Magiera doskonale wie, jak to jest gdy szkoleniowiec pierwszego zespołu zrzuca do drużyny rezerw kilku graczy. Wie, gdyż sam wielokrotnie był w tej sytuacji prowadząc "dwójkę" i mając nad sobą Henninga Berga. "Magic" chciał sprawdzić kilku graczy, dać im impuls. Wszystko odbyło się w porozumieniu ze sztabem szkoleniowym rezerw, komunikacja była na właściwym poziomie. Michaił Aleksandrow Waleri Kazaiszwili mieli okazję udowodnić, że należy im sie szansa gry w pierwszym zespole w większym wymiarze czasowym.  Z kolei Radosław Cierzniak, Michał Kopczyński i Maciej Dąbrowski potrzebowali przede wszystkim ogrania. Całej trójce nie można było odmówić starań, wszyscy chcieli wspierać młodszych kolegów i doradzać im na boisku. Dąbrowski, mając obok siebie młodszego Mateusza Wieteskę, kierował blokiem defensywnym - z różnym skutkiem. Nie ustrzegł się błędu przy drugim golu, gdy uciekł mu Maciej Górski. Inną grupę "spadkową" tworzyli Konrad Michalak, Sebastian Szymański, Sandro Kulenović i wspomniany Wieteska. Oni regularnie występują z "dwójką", ale trenują głównie z pierwszym zespołem i do szerokiej kadry "jedynki" są zaliczani. Zwykle też są pierwszoplanowymi postaciami w rezerwach. W sobotę nawet im nie grało się tak, jak zwykle. 


Na ogół Kulenović ma za plecami kolegów wiedzących jak mu zagrać, znających jego nawyki. Teraz Chorwat był zagubiony, odcięty od podań. Za plecami miał Kazaiszwilego. Gruzin był aktywny, ale niezbyt skory do podań. Był pod grą, ale tylko do momentu straty piłki. "Vako" często wdawał się w dryblingi, próbował uderzać i nawet raz był bliski gola. Tracił jednak zdecydowanie za dużo piłek i podejmował wiele złych decyzji. Grał pod siebie. Momentami wyglądało to tak, jakby chciał minąć kilku rywali i akcje zakończyc bramką. Tyle, że przeciwnicy zwykle nie chcieli się dać minąć. Podobnie wyglądała sytuacja z Aleksandrowem, który dryblował jakby od niechcenia. Po ewentualnym udanym minięciu rywala, potrafił zagrać do przeciwnika na połowie legionistów. Straciłem? No dobra, popatrzę co się stanie dalej - tak mniej więcej wyglądała jego mowa ciała.


Kazaiszwili z pewnościa ma spore umiejętności i chyba każdy sie z tym zgodzi. Od początku pobytu w Legii próbuje jednak na siłę pokazać, że jest piłkarzem przerastającym ekstraklasę. Problemem jest też jego ego. Być może na Gruzina źle zadziałał debiut w spotkaniu Ligi Mistrzów ledwo po dwóch treningach z zespołem? Może pomyślał sobie, że będzie grał już zawsze? Jeszcze za trenera Besnika Hasiego nie znalazł sie w kadrze meczowej na Zagłębie Lubin, więc się obraził, wsiadł w samochód i pojechał do domu. Po zmianie warty na stanowisku trenera dostał sygnał, że musi dać z siebie wszystko. Dostawał szanse gry, ale nie przekonywał. Występ w rezerwach miał być dla Kazaiszwilego, ale i Aleksandrowa, kolejną szansą pokazania się. Pamiętamy jak w podobnej sytuacji znalazł się kiedyś Orlando Sa. Wyszedł na spotkanie z Żyrardowianką Żyrardów, zdobył dwie bramki, był najlepszy na boisku. Teraz to samo mogli zrobić Gruzin z Bułgarem. Zabrakło jednak chęci i właściwego podejścia do spotkania. "Vako" próbował nawet wykręcić się z występu w Ząbkach, ale nie było takiej możliwości.


Co dalej? Obaj dostali lekcję, z której mogą wyciągnąć wnioski. Pytanie, czy to zrobią. Kazaiszwili i Aleksandrow by grać w jedynce, będą musieli udowodnić, że na to zasługują. Trudno powiedzieć czy w rezerwach czy może sumienną pracą na treningach. Druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Wydaje się, że Jacek Magiera w najbliższym czasie, nie będzie już robił takich zsyłek do drugiego zespołu. Na razie obaj piłkarze sami odpowiedzieli sobie na pytanie, dlaczego są pomijani przy ustalaniu składu na mecze ekstraklasy czy europejskich pucharów.

Polecamy

Komentarze (42)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.