News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Jesteśmy po prostu słabi

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita

29.08.2013 10:46

(akt. 21.12.2018 15:23)

Dzisiejsza prasa sportowa wylicza przyczyny z powodu, których Legia Warszawa pożegnała się z rozgrywkami Ligi Mistrzów. - Prezes Bogusław Leśnodorski natychmiast po objęciu urzędu postanowił pozbyć się największej gwiazdy drużyny Danijela Ljuboi, co hałaśliwie manifestował. Nie wiadomo, czy wpłynął tym na słabnącą formę Serba, przez półtora sezonu najbardziej twórczego gracza wcałej legijnej ofensywie, ale wiadomo, że nie zastąpił go napastnikiem na zbliżonym poziomie i o zbliżonej charakterystyce. Zubożył atak o niezmierzone pokłady gry kombinacyjnej i błyskotliwość, natomiast niczym jej nie wzbogacił - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Gazeta Wyborcza - Rzuty wolne i rożne. Trenerowi trzeba wytknąć beznadzieję stałych fragmentów gry, w nowoczesnym futbolu niezbędnych do zwyciężania, przesądzających o wynikach wielu wyrównanych bitew. W eliminacyjnych meczach legioniści wykonywali 46 rzutów rożnych, ale Dominik Furman, Tomasz Brzyski czy Daniel Łukasik nie potrafili wymierzyć piłką w głowę Dossy Juniora, Ivicy Vrdoljaka czy Tomasza Jodłowca, by ci mogli uderzyć na bramkę. Rzuty wolne też sprowadzały się do oddawania piłki. Po żadnym Legia nie oddała celnego strzału. Dlatego Rumuni mogli faulować beztrosko - gdzie chcą i kiedy chcą. Poniewierali zwłaszcza Koseckiego, także przy swoim polu karnym, bo czuli się całkowicie bezkarnie, nawet cztery żółte kartki za ataki na skrzydłowego zostaną anulowane przed fazą grupową LM.


- Legioniści wychodzili z szatni śnięci w Molde, i w Bukareszcie. Ostrzeżenia nie podziałały, w Warszawie przebili wszystkie swoje poprzednie osiągnięcia - obaj defensywni pomocnicy, operujący w najbardziej wrażliwej na straty części boiska, już po dziewięciu minutach sprawili, że rywale nie musieli wykazać żadnej inicjatywy, by odrobić "straty" z pierwszego meczu. Zaczęli rozedrgani? Przerażeni? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że chorują od dawna.


Rzeczpospolita - Transferowa ofensywa Legii trwała latem. Henrik Ojamaa kosztował prawie pół miliona euro, Helio Pinto miał doświadczenie z Ligi Mistrzów i liczono, że poprowadzi swój nowy klub przynajmniej do grupy, Dossa Junior miał stworzyć obronę nie do przejścia. No i jeszcze Łukasz Broź - który negocjował długo, bo nie chciał zaakceptować pensji niższej niż 60 tysięcy miesięcznie. Wypożyczony został także Raphael Augusto, a z wypożyczenia wrócił Mateusz Cichocki. Kto Legii przydał się w walce ze Steauą? Nikt. Pinto i Dwaliszwili nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych, Augusto nie zadebiutował, Dossa Junior w rewanżu pokazał, że nad obroną nie panuje, Ojamaa wszedł na pół godziny.

Przegląd Sportowy - Dziś mamy gorszych piłkarzy, słabszą odporność psychiczną, niedostatki taktyczne - to wszystko zostało obnażone w rywalizacji z europejskim średniakiem. W tych elementach Legia była gorsza od Steauy. Ogromne znaczenie miało doświadczenie. Jeśli ktoś walczy jak równy z równym z Chelsea, potem to zaprocentuje. W Legii za bardzo nie miało co procentować, bo z zespołu grającego w Lidze Europy dwa sezony temu zostały jednostki. Kolejna przyczyna to transfery. Z nowych piłkarzy przeciwko mistrzom Rumunii w podstawowym składzie zagrał tylko Dossa Junior. Tak, Legia była słabsza niż wiosną. Owszem, teraz ma szerszą kadrę, ale tym można podniecać się w naszej lidze, a nie w europejskich pucharach. Ten, który miał ciągnąć zespół, czyli Helio Pinto, nie potrafił odnaleźć się nawet na tle Lechii Gdańsk. Właściwie to wraz z pierwszym gwizdkiem się zgubił, a odnalazł dopiero wtedy, jak zobaczył swój numer na tablicy świetlnej sygnalizującej zmianę.

Polecamy

Komentarze (39)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.