News: Starzy znajomi z europejskich pucharów

Starzy znajomi z europejskich pucharów

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

03.09.2015 19:21

(akt. 07.12.2018 20:45)

Legia w fazie grupowej Ligi Europy zmierzy się z włoskim Napoli, belgijskim Club Brugge oraz duńskim FC Midtjylland. Na drodze stołecznego klubu staną zawodnicy, którzy mieli już okazję zmierzyć się z legionistami w poprzednich latach. Inni, byli w kadrach swoich zespołów, ale na drodze do występu, coś stawało na przeszkodzie. Zapraszamy do lektury.

W 2011 roku legioniści w fazie grupowej Ligi Europy zmierzyli się m.in. z PSV Eindhoven. Przed meczem w Holandii, ówczesny szkoleniowiec stołecznego zespołu, został zapytany, którego z graczy rywali najchętniej wziąłby do swojej drużyny. - Imponuje mi Dries Mertens, bo razem z Georginio Wijnaldumem stanowi o sile Holendrów - powiedział Maciej Skorża. - Ale trenerze… Mertens gra na mojej pozycji - stwierdził nieśmiało Maciej Rybus. Wszyscy obecni na konferencji wybuchnęli śmiechem. Sam Mertens zapewnił PSV trzy punkty w Eindhoven, strzelając jedynego gola. Przy Łazienkowskiej Belg również zdołał pokonać Kuciaka, lecz wtedy czerwono-biali zwyciężyli w sumie 3:0. 

 

 

Po sezonie 2012/2013 na pozyskanie Belga zdecydowało się Napoli, które akurat zdobyło wicemistrzostwo Włoch. PSV zainkasowało za swojego piłkarza około dziesięciu milionów euro. Skrzydłowy bardzo szybko zdobył uznanie kibiców i ekspertów. 13 goli i 12 asyst najlepiej mówiło o jego aktywności. Kolejne rozgrywki wcale nie były gorsze, a zakończył je z bilansem 10 zdobytych bramek i 11 kluczowych podań. Nikt nie wyobraża sobie Napoli oraz reprezentacji Belgii bez Mertensa. Obrońcy „Wojskowych” będą musieli na niego mocno uważać, choć w przypadku „Błękitnych” można tak powiedzieć o większości zawodników. 

 

Mertens przychodził do Neapolu jako gwiazda PSV. Od 2013 roku tylko ustatkował swoją pozycję we Włoszech. Co prawda nie nauczył się lokalnego języka, ale często bierze udział w akcjach charytatywnych, a miejscowi fani bardzo to doceniają. Pod koniec czerwca Belg ożenił się, a gratulacji od kibiców nie było końca. Taką pozycję na Półwyspie Apenińskim będzie musiał dopiero zdobyć Vlad Chiriches. 

 

Rumun w 2013 roku odszedł do Tottenhamu Hotspur ze Steauy Bukareszt. Sam transfer został poprzedzony batalią o to, czy stoper może zagrać przeciwko Legii w eliminacjach Ligi Mistrzów. Ostatecznie klub z Londynu postawił na swoim, a piłkarz występy kolegów przeciwko „Wojskowym” oglądał w telewizji. Chiriches w pierwszym sezonie na Wyspach Brytyjskich nie był podstawowym piłkarzem „Kogutów”, podobnie było w poprzednich rozgrywkach i reprezentant swojego kraju postanowił poszukać nowego miejsca do gry. Napoli zapłaciło za Chirichesa 4,5 mln funtów i liczy, że dobrze zbudowany defensor wspomoże formację defensywną. 25-latek debiut ma już za sobą, ale nie będzie wspominał go najlepiej. Zespół prowadzony przez Maurizio Sarriego przegrał 1:2 z Sassuolo, a Rumun grał bardzo niepewnie i może mieć do siebie pretensje o błędy przy obu golach rywali. 

 

Świeże spojrzenie na Legię powinien mieć Hans Vanaken, jeden z najbardziej utalentowanych belgijskich piłkarzy. W zeszłym sezonie pomocnik występował przeciwko warszawiakom w barwach Lokeren, choć już wtedy było praktycznie pewne, że od lipca 2015 roku będzie piłkarzem Club Brugge. 23-latek będzie się „Wojskowym” zresztą kojarzył przeciętnie, ponieważ to on strzelił jedyną bramkę, kiedy zespół Henninga Berga pojechał do Belgii na mecz 5. kolejki LE. 

 

Vanaken z miejsca stał się podstawowym piłkarzem w nowym klubie. Nie bez znaczenia miał fakt, że brugijski klub zapłacił za niego około 4 milionów euro. Dodatkowo kontuzjowany jest występujący jako ofensywny pomocnik Lior Rafaelov. Na ten moment 23-letni Belg zanotowało dwie asysty. Na początku sezonu rozgorzała dyskusja czy Vanaken powinien grać jak najwyżej. Takiego zdania był Franky van der Elst uznawany za jedną z największych legend niebiesko-czarnych. Trener Michel Preud’homme jest podobnego zdania i ustawia Hansa głównie na pozycji numer dziesięć. 

 

Piłkarzem Brugge od pół roku jest z kolei Stefano Denswil, jeden z wychowanków Ajaxu Amsterdam. W Holandii obrońca nie miał jednak szans na grę, a w poszukiwaniu regularnych występów odszedł do Club Brugge jeszcze przed spotkaniami z „Wojskowymi”. Młody stoper dostał kilka szans na grę, ale nadal nie była to taka liczba, na jaką liczył. Lokalni dziennikarze uważają, że ma trochę problemów z taktyką i koncentracją. W tym sezonie 22-latek rozegrał trzy mecze w lidze, kiedy szkoleniowiec stosował rotację. Na prestiżową konfrontację z Manchesterem United nie załapał się nawet do meczowej osiemnastki. 

 

Morten Rasmussen, który obecnie występuje w FC Midtjylland przeciwko Legii zagrał w 2009 roku. Napastnik był piłkarzem Brondby i zagrał w meczu w Kopenhadze, gdzie padł wynik 1:1. Jedynym piłkarzem „Wojskowych”, który pojawił się wtedy na boisku i do dziś gra przy Łazienkowskiej jest Jakub Rzeźniczak. Duńczyk od tamtego czasu zdołał zmienić klub pięć razy. Najpierw trafił do Celtiku Glasgow, z którego był wypożyczany do FSV Mainz, Aalborg BK oraz Sivassporu. W 2012 roku atakujący zakotwiczył w Miftjylland, gdzie do dziś gra. 30-latek w tym sezonie zdołał już strzelić cztery gole i regularnie występuje w pierwszym składzie. W poprzednich rozgrywkach były reprezentant swojego kraju trzynaście razy pokonywał bramkarzy rywali.

 

 

Mertens, Vanaken oraz Rasmussen pamiętają spotkania z legionistami z boiska. Chiriches oraz Denswil byli tego bliscy. Teraz pierwsza czwórka ma duże szanse na to, by ponownie zmierzyć się z „Wojskowymi”. Kto wyjdzie z tych starć zwycięsko? Okaże się w kolejnych tygodniach.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.