Wstydliwa porażka w Częstochowie
13.03.2019 18:00
29. Jakub Szumski
28. Arkadiusz Kasperkiewicz
6. Andrzej Niewulis
2. Tomas Petrasek
13. Piotr Malinowski
117'17. Petr Schwarz
19. Marcin Listkowski
85'23. Patryk Kun
20. Mateusz Zachara
57'96. Sebastian Musiolik
94'10. Igor Sapała
30. Radosław Majecki
41. Paweł Stolarski
44. William Remy
14. Adam Hlousek
26. Cafu
- 109'
45. Iuri Medeiros
74'21. Dominik Nagy
46'- 82'
Rezerwy
1. Michał Gliwa
45. Patrick Eze
94'26. Łukasz Góra
117'7. Rafał Figiel
30. Miłosz Szczepański
57'32. Szymon Lewicki
27. Daniel Bartl
85'
24. Andre Martins
27. Carlitos
46'23. Salvador Agra
74'- 109'
99. Sandro Kulenović
82'
Jeszcze przed spotkaniem w Częstochowie było pewne, że Legii nie będzie łatwo na boisku lidera pierwszej ligi. Trener Ricardo Sa Pinto zdecydował się na cztery zmiany względem rywalizacji w Gdyni. Na murawie zabrakło Mateusza Wieteski, Andre Martinsa, Carlitosa oraz Sandro Kulenovicia. W zamian na placu gry pojawili się zawieszony w Ekstraklasie William Remy, Domagoj Antolić, Iuri Medeiros oraz Kasper Hamalainen. „Wojskowi’ mierzyli się z rywalami stosującymi system 3-5-2. Ten sam, do którego mistrzowie Polski nie byli w stanie przywyknąć za kadencji Deana Klafuricia. Przez całe spotkanie widoczne były wady i korzyści gospodarzy korzystających z takiego ustawienia. Mała widoczni byli skrzydłowi stołecznej ekipy. Ekipa Marka Papszuna zbierała również więcej drugich piłek, a sumarycznie… robiła lepsze wrażenie na boisku.
Raków bardzo szybko wyszedł na prowadzenie. Już w 4. minucie Piotr Malinowski popracował na prawej flance, zszedł do środka i zdecydował się na strzał. Piłka ostatecznie odnalazła się w siatce, a stadion w Częstochowie oszalał. Gospodarze nie zamierzali się cofać. Trójka stoperów wraz ze środkowymi pomocnikami potrafili wyłączyć ofensywę Legii z gry. Najlepsze szanse w stołecznej ekipie mieli Hamalainen oraz Michał Kucharczyk obaj po uderzeniach z pozycji spalonej. Drużyna Papszuna realizowała za to swój plan znacznie lepiej wyglądając na tle mistrzów Polski. Mistrzów Polski, którzy nie wiedzieli jak zaatakować lidera pierwszej ligi. Inna sprawa, że Raków nie miał sytuacji stuprocentowych. Najbliżej był Andrzej Niewulis po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry. Doskonale na linii spisał się jednak Radosław Majecki. Optyka, ale też statystyki, były do przerwy po stronie Rakowa. W kluczowej kwestii był jednak remis, a wszystko za sprawą „Kuchego”.
Kucharczyk rozpoczął rok jako prawy obrońca. Idea warszawiaka w defensywie upadła po wznowieniu rozgrywek, więc wrócił na skrzydło. W Częstochowie grał już jako napastnik. Jak kłopoty i trwoga, to do Kucharczyka. Tak było w 30. minucie meczu z Rakowem. 27-latek ruszył po odzyskaniu piłki przez Hamalainena, przyjął podanie Fina i… pokonał byłego klubowego kolegę, Jakuba Szumskiego. Do przerwy był remis, a po niej Sa Pinto chciał wspomóc ofensywę wprowadzeniem Carlitosa, który zastąpił bezbarwnego Nagya. Początkowo inicjatywa należała do warszawiaków. Najbliżej gola był dwukrotnie Kasper Hamalainen, który po jednym z zagrań Medeirosa przestrzelił z bliskiej odległości. Szansę miał również wspomniany Portugalczyk, lecz kapitalnie między słupkami zachował się Szumski, który odbił uderzenie zmierzające do siatki tuż przy słupku.
Druga połowa nie powalała. Żadna z drużyn nie chciała się odkryć. Raków kilka razy zerwał się po wejściu na boisko adepta legijnej akademii, Miłosza Szczepańskiego. Gra żadnej z drużyn nie robiła wrażenia, lecz momentami zanudzała. Nie jest to jednak nowość w kontekście spotkań z udziałem mistrzów Polski. Miejsca na finezję brakowało. Na boisku królowała taktyka. Cieplej zrobiło się w 89. minucie, gdy wprowadzony wcześniej Salvador Agra wybijał piłkę z pola karnego. Raków doszukiwał się rzutu karnego, a sędzia Jarosław Przybył po chwili dobił do telewizora z systemem VAR. Ostatecznie arbiter nie podyktował „jedenastki” i podjął słuszną decyzję. Do rozstrzygnięcia losów rywalizacji potrzebna była dogrywka. Pierwszy kwadrans był podobny do drugiej połowy: królowały dośrodkowania i bezpośrednia gra. Dwie ciekawsze akcje przeprowadzili reprezentanci Półwyspu Iberyjskiego. Wpierw bliski był Carlitos, a kilka chwil później Szumskiego nie zdołał pokonać Agra.
Drugą połowę dogrywki z przytupem starali się rozpocząć miejscowi. Szczepański otrzymał piłkę z rzutu wolnego, huknął z dystansu, ale nie zdołał powtórzyć wyczynu z meczu Pucharu Polski z Lechem, gdy zdobył piękną bramkę na wagę awansu. Sa Pinto na ostatnie minuty wpuścił również Mateusza Praszelika. Adept stołecznej akademii zastąpił na boisku Kucharczyka. Miejscowym wróciły siły. Częstochowianie walczyli o kolejne stałe fragmenty gry. W 112. minucie Daniel Bartl zagrał z lewej strony, najwyżej w polu karnym wyskoczył kapitan miejscowych Andrzej Niewulis i… pokonał Majeckiego. Jakby tego było mało, po 180 sekundach Legia grała w osłabieniu. Wszystko za sprawą drugiej żółtej kartki dla Cafu.
Legia nie zdołała odrobić straty i przegrała 1:2. Mistrzowie Polski ponieśli jednak zasłużoną porażkę. Brak pomysłu przegrał z pomysłem Marka Papszuna, trenera ze stolicy pracującego w Częstochowie już od kwietnia 2016 roku. Nie zmienia to faktu, że odpadnięcie „Wojskowych” w 1/4 finału Pucharu Polski jest wstydem. Zwłaszcza z drużyną z niższej klasy rozgrywkowej. Z ekipą, która od przyszłego sezonu zapewne zasili Ekstraklasę i nie zmieniając kierunku, będzie mogła zamieszać w stawce, bo drużyn imponujących stylem po prostu w Polsce brakuje. A najlepiej pokazuje to wiosną Legia.
Raków Częstochowa - Legia Warszawa 2-1 pd.
Majecki (Malinowski 4. min.), Niewulis (112. min.) - Kucharczyk (30. min.)
Raków: Szumski - Petrasek, Niewulis, Kasperkiewicz - Malinowski (117' Góra), Schwarz, Sapała, Zachara (58' Szczepański), Listkowski (85' Bartl), Kun - Musiolik (95' Friday Eze).
Legia: Majecki - Stolarski, Remy, Jędrzejczyk, Hlousek - Medeiros (75' Agra), Cafu, Antolić, Hamalainen (82' Kulenović), Nagy (46' Carlitos) - Kucharczyk (110' Praszelik).
Żółte kartki: Schwarz, Kun - Cafu, Jędrzejczyk, Carlitos.
Czerwona kartka: Cafu (za drugą żółtą).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.