Grano dzisiaj (18.05). Dwie wygrane z Lechem Poznań
18.05.2022 05:30
Ostatni raz legioniści grali 18 maja 8 lat temu. Wówczas wygrali na wyjeździe 3:2 z Górnikiem Zabrze. Paweł Olkowski wyprowadził rywali na prowadzenie, a do wyrównania doprowadził Tomasz Jodłowiec, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. W drugiej połowie dobrą formę potwierdził Michał Żyro. Zawodnik najpierw strzelił gola, a kilka minut później asystował przy trafieniu Michała Kucharczyka. Nadzieję gospodarzom przywrócił Olkowski, który drugi raz pokonał Dusana Kuciaka. Ale to legioniści zgarnęli cenne trzy punkty. Fotoreportaż jest dostępny TUTAJ.
Mistrz po 7 latach
Zespoły Legii Warszawa i Lecha Poznań w rozgrywkach 2012/13 szły prawie łeb w łeb. Czasem potknęli się jedni, innym razem drudzy, ale wiadomo było, że o berle i koronie rozstrzygnie bezpośrednie spotkanie – w Warszawie. Osiemnastego maja 2013 roku, o godz. 13.30, bo spotkanie transmitowała telewizja publiczna. Czwarta kolejka od końca. Legia od początku była lepsza, stwarzała okazje do strzelenia gola, ale raziła nieskutecznością. Lecha remis nie urządzał, ale sprawiał, że utrzyma 4-punktową stratę i będzie miał trzy kolejki, by to odrobić. Do końca zostawało 5 minut. Vrdoljak zagrał prostopadle do Jakuba Koseckiego, ten wykorzystał szybkość, momentalnie znalazł się w polu karnym. Goniący go Mateusz Możdżeń miał dwa wyjścia: pozwolić oddać strzał lub faulować. Wybrał drugie. Rzut karny i czerwona kartka.
Wypełniony po brzegi stadion nerwowo obserwował, jak kapitan Legii ustawia piłkę. W końcu do niej podbiegł, kopnął mocno, w prawy róg. Krzysztof Kotorowski wyczuł intencje strzelca, ale nie miał szans sięgnąć futbolówki. Gol! 1:0, szaleństwo na trybunach i na boisku, przy ławce rezerwowych. Przewaga zwiększała się do 7 punktów, mistrzostwo Polski było na wyciągnięcie ręki. – Przed karnym nie bałem się. Wiedziałem, że go wykorzystam. Bardzo chciałem strzelić tego gola. Wcześniej prawie mi się udało, bo po moim uderzeniu piłkę z linii bramkowej wybił Rafał Murawski. Po tej sytuacji myślałem, że jestem tak blisko, a za żadne skarby piłka nie chce wpaść do bramki. W końcu udało mi się dopaść Lecha. Z karnego, ale to nie jest tak ważne – opowiadał Chorwat ("Przegląd Sportowy", 116/2013). Zdjęcia są dostępne w TYM MIEJSCU.
Aby zapewnić sobie tytuł mistrzowski, legioniści musieli wygrać w Łodzi z Widzewem. Rozczarowali, jedynie remisując (1:1), ale z pomocą przyszło Podbeskidzie Bielsko-Biała, które sensacyjnie wygrało w Poznaniu (2:0). To oznaczało, że na dwie kolejki przed końcem nikt już Legii nie prześcignie, po 7 latach znowu została najlepszą drużyną w Polsce. Na dokładkę stołeczny klub wywalczył Puchar Polski.
Wielki rewanż
W ćwierćfinale Pucharu Polski w sezonie 2004/05 doszło do wielkiego rewanżu za finał z poprzednich rozgrywek z Lechem Poznań. Pierwsze spotkanie na wyjeździe zakończyło się bezbramkowo i o wszystkim miał zadecydować rewanż w Warszawie (16 lat temu).
Zaczęło się zgodnie z planem. Aleksandar Vuković pięknym strzałem z rzutu wolnego pokonał Waldemara Piątka i było 1:0. Wyrównał Zbigniew Zakrzewski, co oznaczało, że 1/2 finału należała do "Kolejorza". Ale Legii dopisało szczęście w ostatniej minucie meczu. Sędzia podyktował rzut wolny. Świetny strzał Tomasza Kiełbowicza został obroniony przez Piątka, ale po jego interwencji piłka trafiła najpierw w jeden, a potem drugi słupek i spadła pod nogi Tomasza Sokołowskiego młodszego, stojącego metr przed bramką Lecha. Grający w tym meczu na prawej obronie piłkarz… nie trafił w nią czysto, ale próbujący wybić futbolówkę Mariusz Mowlik skierował ją do własnej bramki, choć już zza linii, i gola zaliczono legioniście. Legia wyszarpała awans. Zdjęcia można obejrzeć TUTAJ i TUTAJ.
Przegrany dwumecz
Mistrzostwo w sezonie 2003/04 zdobyła Wisła Kraków, ale nadzieję na trofeum dawał finał PP. Legia doszła do niego bez problemów, eliminując Tłoki Gorzyce, Górnika Zabrze, Koronę Kielce i Jagiellonię Białystok. Finałowym przeciwnikiem był Lech Poznań, a kibiców czekały dwa spotkania. Z konieczności, bo żadne miasto neutralne nie chciało podjąć się organizacji meczu, znając antagonizmy panujące między fanami tych drużyn.
Pierwszy mecz odbył się w Wielkopolsce (18 lat temu). Miejscowe władze w porozumieniu z policją wydały zakaz wstępu na stadion kibicom Legii. Ci jednak obejrzeli spotkanie dzięki fanom Lecha, którzy spotkali się z nimi przed meczem, wręczyli bilety i zaprowadzili na obiekt przy Bułgarskiej, gdzie 150-osobowa grupa zasiadła w jednym sektorze. Nie było wulgaryzmów, a kulturalny doping. Na boisku nie poszło po myśli warszawiaków. Piotr Reiss strzelił 2 gole, legioniści nie zdołali odpowiedzieć i drużyna była w ciężkiej sytuacji przed rewanżem. Fotoreportaże można obejrzeć w TYM MIEJSCU. W drugim spotkaniu legioniści walczyli, wygrali 1:0, ale nie pozwoliło to na sięgnięcie po trofeum.
Nie zmarnowali okazji
W 21. ligowej kolejce sezonu 1968/69 legionistów czekała wyprawa do Rzeszowa na mecz ze Stalą (53 lata temu). Piłkarze Jaroslava Vejvody wychodząc na boisko wiedzieli już, że mają szansę objąć pozycję lidera. Górnik dzień wcześniej doznał bowiem kolejnej porażki (1:2 z GKS Katowice, mecz przerwano z powodu czynnej napaści na sędziego ze strony zabrzan i później zweryfikowano jako walkower na 0:3).
"Wojskowi" nie zmarnowali okazji. Skromnie bo skromnie, ale wygrali 1:0 po golu Lucjana Brychczego strzelonym już w 9. minucie i wysunęli się na czoło tabeli. I na tej pozycji zostali już do końca rozgrywek. Legia została pierwszym od 1958 roku mistrzem kraju spoza Górnego Śląska.
Porwali tłumy
Osiemnastego maja 1958 roku legioniści porwali tłumy. Piętnaście tys. widzów chciało na własne oczy zobaczyć pojedynek dwóch najlepszych piłkarzy w Polsce, Brychczego i Cieślika. Niestety, zarówno Brychczy, który odczuwał jeszcze skutki niewyleczonego urazu doznanego w meczu z Górnikiem, jak i Cieślik, który poruszał się po murawie niczym w zwolnionym tempie, nie spełnili oczekiwań widowni. W meczu z Ruchem rolę "Kiciego" przejęli Marian Nowara i Stefan Żmudzki, którzy co rusz zagrażali defensywie chorzowian. Na duże brawa zasłużyli także Jerzy Woźniak, Edmund Zientara i Horst Mahseli. Tego dnia Ruch był tylko tłem dla świetnych piłkarzy Legii, którzy pewnie wygrali 5:2. Ostatecznie drużyna w rundzie rewanżowej wygrała tylko dwa mecze i zakończyła sezon na 6. miejscu. To nie zadowoliło generałów, których ambicje sięgały wyżej. W październiku dokonano analizy działalności sekcji piłki nożnej. Po 3 latach podziękowano za pracę trenerowi Ryszardowi Koncewiczowi.
Komplet publiczności
Doskonała postawa wojskowych spowodowała, że spotkanie prowadzącej w ligowej tabeli Cracovii oraz Legii – pogromcy mistrza Polski – przyciągnęło 18 maja 1930 roku na stadion "Pasów" komplet publiczności w postaci 10 tys. widzów. Spotkało ich spore rozczarowanie, gdyż 3:2 zwyciężył zespół ze stolicy, który w tym czasie osiągnął optymalną formę. Niektórzy komentatorzy prasowi rozpieszczeni wynikami poprzednich sezonów narzekali jeszcze na słabą bramkostrzelność takich graczy jak Marian Łańko, ale dało się wyczuć w surowości tych ocen pewną przesadę. Środkowy napastnik Legii w końcu i tak był jednym z najlepszych strzelców drużyny. Trafiał do siatki prawie w każdym meczu.
Pozostałych legionistów w tym czasie "Przegląd Wieczorny" (23.05.1930) charakteryzował następująco: – Jego sąsiadami są najczęściej w ataku dwaj dawni koledzy Cracovii – Nawrot i Ciszewski, nowy nabytek Joszke oraz młody Przeździecki. Rajdek i Wypijewski stanowią parę lotnych skrzydeł. Jeżeli atak czasami zawodzi, obrona Legii jest zawsze murowana i potrafi na swych barkach wytrzymać cały ciężar meczu. Dość zresztą spojrzeć na Martynę i Ziemiana, żeby domyślić się, że na tych filarach bezpieczeństwo własnej bramki może spokojnie spoczywać. Jest to najlepsza nie tylko w Warszawie para obrońców (…). Skwarczyński stanowi doskonałe uzupełnienie swych obrońców to też Legja bardzo rzadko przegrywa w większym stosunku bramek. Pomoc nie wybija się ponad poziom zespołu. Najlepszym obecnie jest Nowakowski.
Strzelecka forma w końcówce sezonu dopisała, bo Legia wygrała bardzo wysoko także dwa ostatnie mecze. Ponieważ jednak rywale nie potknęli się w walce o tytuł, już przed ostatnim spotkaniem "Wojskowi" wiedzieli, że mistrzostwa nie zdobędą. Ostatecznie zajęli 3. miejsce, powtarzając tym samym sukces sprzed 2 lat. Mistrzem została Cracovia, która z Legią wywalczyła zaledwie punkt. W sezonie 1930 Legia mogła poszczycić się jeszcze jednym osiągnięciem – tytuł króla strzelców ligi wywalczył Józef Nawrot.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2013/2014 | ||
2012/2013 | ||
2004/2005 | Vuković, Sokołowski II II | |
2003/2004 |
| |
2000/2001 | ||
1990/1991 | Pisz x2 | |
1976/1977 | Dąbrowski x2 | |
1974/1975 | ||
1968/1969 | ||
1958 | ||
1950 | ||
1930 | Przeździecki, Zastawniak (sam.), Łańko |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.