Grano dzisiaj (18.10). Ograny mistrz Anglii, lekcja w Madrycie
18.10.2023 07:00
Ostatni raz Legia grała 18 października rok temu. Warszawiacy przystępowali do 1/16 finału Pucharu Polski po porażce z Wisłą w Płocku i chcieli wykorzystać szybką szansę do rewanżu. Początkowo spotkanie okazało się dość wyrównane, lecz w 28. minucie goście objęli prowadzenie. Bartosz Kapustka rozegrał rzut rożny, podając na krótko do Josue, ten wypatrzył będącego przed polem karnym Ernesta Muciego. Albańczyk nawinął zwodem na zamach Damiana Rasaka, przekładając przy okazji piłkę z prawej nogi na lewą i huknął z dystansu. Futbolówka wpadła do siatki przy bliższym słupku, mimo interwencji Bartłomieja Gradeckiego. Śliczny gol, taki "made in Muci".
Tuż po zmianie stron Legia podwyższyła wynik. Gradecki, wznawiając grę, podał do Steve’a Kapuadiego w taki sposób, że wpakował go na minę. Tuż za jego plecami był bowiem Josue, który odebrał piłkę i momentalnie uderzył z lewej nogi. Bramkarz mógł zachować się lepiej przy strzale Portugalczyka, ale tego nie zrobił.
Mecz zamknęli rezerwowi. Carlitos świetnie zagrał do Blaza Kramera, ten pewnie wykorzystał sytuację sam na sam, zdobywając pierwszą bramkę w barwach Legii.
PORAŻKA Z REALEM
Siedem lat temu legioniści grali z... Realem Madryt na Santiago Bernabeu. Warszawiacy przegrali na wyjeździe 1:5, strzelili "Królewskim" jednego gola, wówczas pierwszego w Lidze Mistrzów od 20 lat. Autorem trafienia był Miroslav Radović, który najpierw wywalczył rzut karny, a później pewnie go wykorzystał.
Bramki w barwach zespołu z Hiszpanii zdobyli Gareth Bale, Marco Asensio, Lucas Vazquez i Alvaro Morata. Padł również gol samobójczy (Tomasz Jodłowiec). Szczegółową relację można przeczytać TUTAJ. Zdjęcia są dostępne w TYM MIEJSCU.
– Przegraliśmy wysoko. To nie jest ani łatwa, ani miła sprawa. Mogliśmy zdobyć jeszcze dwie bramki, mieliśmy okazje. Osobiście żałuję, że nie strzeliliśmy pierwsi gola. Nie wiadomo jak spotkanie dalej by się potoczyło. Na takim poziomie decydują detale – powiedział ówczesny trener Legii, Jacek Magiera.
WYGRANA Z MISTRZEM ANGLII
Równo 28 lat temu – w 3. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów – legioniści mierzyli się z Blackburn Rovers, nieoczekiwanym mistrzem Anglii, z gwiazdą i reprezentantem kraju Alanem Shearerem w ataku. Dobrą wiadomością okazał się powrót po chorobie do składu Jerzego Podbrożnego. Natomiast w ligowym spotkaniu z Siarką Tarnobrzeg (7:2) nogę w stawie skokowym skręcił Krzysztof Ratajczyk i jego występ był wykluczony. – Zagramy o zwycięstwo, ale dla Legii nie będzie to mecz ostatniej szansy. Wcale nie jest powiedziane, że Rosenborg wygra u siebie ze Spartakiem – zapowiadał Podbrożny ("Przegląd Sportowy", 201/1995).
To Anglicy byli pod presją, bo przegrali pierwsze dwa spotkania. Dla nich warszawski mecz był o być albo nie być w grze o 1/4 finału. Paweł Janas zagęścił strefę przed bramką Macieja Szczęsnego, obrońcom nakazał skupić się przede wszystkim na Shearerze. Istotną rolę odgrywał Zbigniew Mandziejewicz, który nie odstępował angielskiego napastnika nawet na krok. – W Warszawie sobie nie pograł. To był facet z klasą. Ani razu nie zagrał złośliwie – opowiadał potem Mandziejewicz. To on podał piłkę do Cezarego Kucharskiego w najważniejszej akcji meczu w okolice bocznej linii, ok. 30 m od bramki Blackburn.
– Obróciłem się i ze zdziwieniem zobaczyłem, że nie ma żadnego Anglika. Widząc, że mam sporo miejsca, przyspieszyłem. Udało mi się minąć jednego obrońcę [Henninga Berga, późniejszego trenera Legii – przyp. red.], byłem coraz bliżej bramki. Zdecydowałem się na strzał, który na nasze szczęście w ostatniej chwili próbował zablokować Colin Hendry. Piłka odbiła się od jego nogi i poleciała lobem wzdłuż bramki. Nagle, jak spod ziemi, wyskoczył do niej Podbrożny i strzałem głową zdobył zwycięską bramkę – wspominał Kucharski.
– Zrewanżowałem się Anglikom za porażkę z Manchesterem United. Wierzę, że za dwa tygodnie powalczymy w Blackburn o remis. Udowodniliśmy, że potrafimy grać równie dobrze głową jak Anglicy. Sutton i Shearer nie byli trudnymi zawodnikami do pilnowania, jak próbowano nam wmówić – komentował na gorąco Marek Jóźwiak ("Przegląd Sportowy", 203/1995). Obrońca legionistów był cichym bohaterem starcia z Blackburn, bo wyprowadził rywali z równowagi, kiedy czekali w tunelu na wyjście na murawę. Po prostu z całej siły uderzył głową w blaszaną ścianę. Huk był niemiłosierny, zrobił jeszcze kilka głupich min, a Anglicy patrzyli i nie dawali wiary. Może niezbyt wyszukany sposób, ale skuteczny. Dwa dni po ograniu mistrzów Anglii legioniści odebrali premie za grę w europejskich pucharach. Po trzech kolejkach Ligi Mistrzów byli wiceliderem, ustępowali jedynie Spartakowi Moskwa, który kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. I tak było już do końca rywalizacji.
MECZE LEGII Z 18 PAŹDZIERNIKA:
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2022/2023 | ||
2020/2021 | Pekhart II | |
2016/2017 | ||
2015/2016 | Nikolić III | |
2008/2009 |
| |
2003/2004 | ||
2001/2002 | ||
2000/2001 | ||
1998/1999 | ||
1997/1998 | ||
1995/1996 | ||
1989/1990 | ||
1986/1987 | ||
1980/1981 |
| |
1972/1973 | ||
1967/1968 | ||
1964/1965 | ||
1953 | Szymborski II, Janeczek | |
1936 | ||
1931 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.