Historia Kacpra Kostorza

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

28.02.2021 09:45

(akt. 01.03.2021 21:43)

Kacper Kostorz zdobył w sobotę pierwszą bramkę dla Legii Warszawa. Przyjął piłkę podaną przez Luquinhasa, a następnie z łatwością przełożył sobie obrońcę Górnika Zabrze i pokonał bramkarza. Gol był dla zawodnika szczególny - strzelony po wielu problemach zdrowotnych i osobistych, w dodatku na wagę trzech punktów z dedykacją dla zmarłego niedawno taty. To był wyjątkowy wieczór dla 21-latka.

Styczeń, rok 2019. Właśnie wtedy Kacper Kostorz został zawodnikiem Legii. Związał się ze stołecznym klubem i od razu udał się na półroczne wypożyczenie do Podbeskidzia Bielsko-Biała. - Emocje po podpisaniu kontraktu jeszcze do końca nie opadły. Czuję wielką radość, a także dumę. Związałem się z mistrzem Polski i nie ma wątpliwości, że każdy piłkarz marzy o tym, by trafić do Legii i grać w jej barwach. Stołecznemu klubowi się nie odmawia. To najlepszy klub w naszym kraju. Nie wahałem się długo decydując się na transfer - opowiadał w rozmowie z Legia.Net. - Jest obdarzony dużym potencjałem i czymś, co wyróżnia nietuzinkowych graczy. Często szuka wolnych przestrzeni, myśli kreatywnie, chce podawać do przodu i ma ciąg na bramkę. To cenne atuty. Kacper zawsze starał się ciągnąć zespół w kierunku lepszych wynikówmówił dwa lata temu Marek Bakun, który pracował z napastnikiem w juniorach Piasta Cieszyn.

Kostorz jest wychowankiem klubu z Cieszyna. Potem grał w Pasjonacie Dankowice, Podbeskidziu, czeskim MFK Karvina i Górniku Zabrze. - Niektórzy nazywali mnie podróżnikiem, gdyż trochę tych klubów pojawiło się na mojej drodze. Ale były to zwykle dobre wybory i w sumie później to wszystko zaprocentowało. Zdobywałem doświadczenie, potrafiłem odnaleźć się w nowych sytuacjach, współpracować z różnymi trenerami i w kilku systemachstwierdził młodzieżowiec. Później wrócił do Piasta i rywalizował w lidze okręgowej. - Od początku było widać, że to zawodnik mający predyspozycje, by zajść wysoko. Grając w Cieszynie, miał styczność z Ireneuszem Jeleniem czy Jarosławem Bujokiem, a w przypadku młodego zawodnika, tak doświadczone otoczenie musi procentować – opowiadał w rozmowie z nami Dariusz Mrózek, który prowadził drugą drużynę "Górali".

PIERWSZY GOL KACPRA KOSTORZA

W 2015 roku Kostorz powrócił do Podbeskidzia. Najpierw trafił do rezerw, a z czasem – do pierwszego zespołu. Zadebiutował w 2017 roku, w wieku 17 lat. Wówczas wbiegł na murawę na ostatnie minuty wyjazdowego meczu z Górnikiem Zabrze (4:0). - Z tym stadionem mam dużo wspomnień. Nie tylko grałem tu w drużynach juniorskich, ale też debiutowałem na tym stadionie w barwach Podbeskidzia w seniorskiej piłce, więc na pewno ten obiekt jest dla mnie szczęśliwyskomentował po ostatnim, sobotnim spotkaniu. Tydzień po debiucie w klubie z Bielska-Białej, "Kosti" strzelił pierwszego gola w I lidze. Zdobył bramkę przeciwko MKS-owi Kluczbork (3:1).

W rozgrywkach 2017/18 spędził na murawie 638 minut (22 spotkania), a w następnym sezonie – 1832 minuty (36 meczów, 2 gole, 1 asysta). Pod koniec 2018 roku został powołany do reprezentacji Polski U-20 prowadzonej wówczas przez Jacka Magierę. - To piłkarz, który ma bardzo dobre warunki fizyczne, jest szybki. Kacper zupełnie inaczej gra w meczach z rówieśnikami niż w seniorach. Z rówieśnikami na więcej sobie pozwala i ta pewność siebie powinna przejść na grę seniorską. To zawodnik dobry technicznie, który lubi być z piłką przy nodze, dryblować i to jest w cenie. Na pewno nie pokazał pełni swoich możliwości, ma ogromne rezerwy, myślę że jeszcze o 30 – 40% może grać lepiej i mam nadzieję, że on zdaje sobie z tego sprawę i będzie nad tym pracował - powiedział na jego temat Magiera, cytowany przez oficjalną stronę Podbeskidzia. Zawodnik po raz pierwszy zagrał dla kadry do lat 20 w towarzyskim meczu z Ukrainą (2:1), w którym miał asystę przy trafieniu Dominika Steczyka. Kilka miesięcy później wystąpił w sparingu z Japonią (4:1) - pojawił się na boisku w 84. minucie.

W połowie 2019 roku młodzieżowiec wrócił na Łazienkowską. W pierwszej rozegrał trzy mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zadebiutował z Górnikiem Zabrze (5:1), dał dobrą zmianę z Wisłą Płock (3:1), z kolei najdłużej – bo ponad 20 minut - zagrał przeciwko Zagłębiu w Lubinie (1:2). Do trzech występów w „jedynce” dorzucił też trzy bramki dla rezerw (w pięciu spotkaniach). - Oswajałem się z występowaniem na „dziewiątce”. W Bielsku-Białej wiele razy grałem na skrzydłach, z kolei w Legii nie widziano mnie na tej pozycji. Byłem testowany jako napastnik, przez co mogłem podpatrywać Jarosława Niezgodę i Jose Kante. Nabrałem więcej masy, co bardzo mi pomaga w pojedynkach fizycznychopowiadał.

Pierwszą część 2020 roku Kostorz spędził na wypożyczeniu w I-ligowej Miedzi Legnica. - Powtarzałem wcześniej, że to przemyślana decyzja, którą podjąłem wspólnie z trenerem Vukoviciem oraz dyrektorem sportowym. Oczywiście, mogłem zostać, bo nikt mnie stamtąd nie wyrzucał. Stwierdziliśmy jednak, że to po prostu odpowiedni moment na tymczasowe opuszczenie Łazienkowskiej, aby się rozwijać i łapać jak najwięcej doświadczeniamówił w rozmowie z Legia.Net. W trakcie półrocznego wypożyczenia do klubu z Legnicy, legionista rozegrał 15 gier (14 w lidze, 1 w barażach o ekstraklasę), w których zdobył 2 bramki i miał 3 asysty.

W sierpniu wrócił do Warszawy i został zgłoszony do rozgrywek ligowych. Wystąpił na inagurację obecnego sezonu (z GKS-em Bełchatów w Pucharze Polski), następnie zagrał w drugim zespole Legii (z Pelikanem Łowicz), ale potem zniknął na półtora miesiąca. Powodem była mononukleoza. Zawodnik wyjaśnił całą sytuację w rozmowie Legia.Net. -  Przez równe dwa tygodnie miałem 40 stopni gorączki lub nawet więcej. Dla kogoś, kto aktywnie uprawia sport i nagle przez 14 dni leży z wysoką temperaturą, która wcale nie odpuszcza, to lekki szok. Brałem paracetamol i temperatura nie spadała. W dodatku ten wirus działa tak, że bardzo osłabia odporność. Doszło do tego, że łapałem wszystko. Dotknąłem kurzu i robiło mi się zapalenie. Złapałem też opryszczkę, ale byłem tak słaby że objawiała się u mnie inaczej niż zwykle – w całej jakie ustnej miałem bąble, nie mogłem niczego przełknąć, nie jadłem. Głównie z tego powodu schudłem. W sumie około pięciu kilogramów. Niby niewiele, ale dało się to odczuć. Lekarz i dietetyk donosili mi białko, jakieś rzeczy płynne jak jogurty, które zażywałem by organizm jakoś to przetrwał. Nic innego nie byłem w stanie wprowadzić do żołądka. Dopiero po około 25 dniach zacząłem coś jeść i lepiej funkcjonować. W końcu się wyspałem, wcześniej nie mogłem wcale spać. Ciągle się pociłem, czasem miałem wrażenie, że leżę w łóżku wodnymopowiadał. Pierwszy mecz po powrocie rozegrał w rezerwach z Huraganem Morąg i zdobył dwie bramki w 45 minut. Palił się do gry i treningów, mimo trudności. - Wróciłem już na boisko, do treningów, ale nie jest łatwo wrócić do pełnej sprawności po takiej chorobie. Czasem po grypie organizm bywa osłabiony, a co dopiero 40 dniach leżenia w łóżku mówił. Niestety wkrótce znów przestał pojawiać się na treningach. Tym razem przyczyną była tragedia rodzinna - Kacprowi zmarł tata, z którym był bardzo związany. Piłkarz mocno to przeżył.

Kostorz pojechał na zgrupowanie w Dubaju, gdzie stopniowo budował formę fizyczną i piłkarską na drugą część rozgrywek. Dał o sobie znać zwłaszcza w wewnętrznym sparingu (6:0), w którym skompletował hat-tricka. - Jest po ciężkiej i wyniszczającej organizm chorobie, dodatkowo przeszedł tragedię rodzinną. Ma za sobą trudny okres, trenerzy zwracali uwagę na lekką nadwagę. To piłkarz, którego potencjał dostrzegają trenerzy, uważają, że będzie z niego pożytek. Ale Kacper potrzebuje czasu, musi spokojnie trenować i grać - również w rezerwach. Jeśli będzie miał kolejne występy i treningi, z czasem zacznie dostawać więcej szans w pierwszym zespole. Potrafi się znaleźć w polu karnym w odpowiednim czasie i miejscu. Pokazał to choćby w sparingu z FK Krasnodar – wszedł na ostatni kwadrans, w ostatniej minucie mógł przesądzić o wygranej – tutaj wszystko jest tak, jak powinno – pisaliśmy TUTAJ.

Pierwszą szansę o stawkę, w 2021 roku, otrzymał 20 lutego. Wbiegł na boisko na końcówkę spotkania z Wisłą Płock (5:2) i zanotował asystę przy golu Luquinhasa. Więcej minut – bo ponad 35 minut – dostał w ostatnią sobotę, w wyjazdowym meczu z Górnikiem Zabrze (2:1). I pokazał się z kapitalnej strony. W 82. minucie otrzymał prostopadłe podanie od Luquinhasa, wbiegł w pole karne z lewej strony, minął przeciwnika i umieścił piłkę w siatce. Było to trafienie na wagę zwycięstwa. Dla 21-latka to pierwszy gol dla Legii i zarazem szósty występ w "jedynce". - Bardzo się cieszę. Na początek chciałbym powiedzieć, że tę bramkę dedykuję mojemu tacie, który na pewno patrzy na mnie z góry i mi kibicuje. To była dedykacja dla niego. Była to radość przez łzy, ale tak jak mówię, bardzo duża radość - mówił po rywalizacji z Górnikiem

Kacprowi życzymy kolejnych bramek i wierzymy, że będzie miał coraz wiecej powodów do radości.

Czy pamiętasz tych piłkarzy? Cz.2.

1/15 W 2003 roku na testach w Legii przebywał pewien obrońca. Trzy lata wcześniej zagrał w Lechu Poznań.

Polecamy

Komentarze (68)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.