Cezary Miszta Michał Żewłakow
fot. Marcin Szymczyk

Hurtownia słodyczy, reprezentacja, Legia. Historia Michała Żewłakowa

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

27.03.2025 13:25

(akt. 28.03.2025 01:07)

Rodowity warszawiak i były rekordzista pod względem liczby meczów w kadrze Polski, który pracował wcześniej w hurtowni słodyczy. Osiągał sukcesy z Anderlechtem, Olympiakosem czy Legią. Zapraszamy na sylwetkę 48-letniego Michała Żewłakowa, który wraca na Łazienkowską jako dyrektor sportowy.

Jakbym wracał do polskiej ligi, to chciałbym przyjść tylko do Legii – mówił Michał Żewłakow pod koniec 2005 r., w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Trafił na Łazienkowską 5,5 roku później, jako wolny zawodnik. – To wydarzenie jest dla mnie realizacją pewnych marzeń. Ten kontrakt wieńczy moją karierę, więc cieszę się, że wróciłem do rodzinnego miasta i mogę grać w Ekstraklasie – powiedział po podpisaniu rocznej umowy, którą przedłużył później o kolejne 12 miesięcy.

To rodowity warszawiak, wychowanek praskiego Drukarza. Występował także w innych stołecznych zespołach, czyli Marymoncie, Hutniku i Polonii, ale zawsze deklarował bycie legionistą.

W klubie z Konwiktorskiej dostawał stypendium, poszedł też do pracy, dorabiając w hurtowni słodyczy. Jego kariera piłkarska rozpoczęła się na poważnie po wyjeździe do Belgii, gdzie zdobył dwa mistrzostwa z Anderlechtem. Potem sięgnął po 6 trofeów z greckim Olympiakosem (trzy tytuły mistrzowskie, dwa puchary, krajowy superpuchar), w barwach którego rywalizował w Lidze Mistrzów – tak, jak w zespole z Brukseli. Przed transferem do "Wojskowych" grał w tureckim Ankaragucu, z którym rozwiązał kontrakt wiosną 2011 r.

Grał w Legii w latach 2011 – 2013. Wystąpił 69 razy, zdobył mistrzostwo i dwa krajowe puchary, uczestniczył w Lidze Europy. Przed startem drugiego sezonu przy Łazienkowskiej został wybrany przez drużynę na kapitana.

ERA DYREKTORA W LEGII

Swego czasu był rekordzistą pod względem liczby występów w reprezentacji Polski (102 mecze, udział na MŚ w 2002 i 2006 roku, i na Euro 2008). Pożegnał się z kadrą po słynnej akcji samolotowej.

Śmieję się, kiedy słyszę, że jestem profesjonalistą. Nie jestem. Uważam, że jestem rzetelny. Profesjonalizm to coś bardzo trudnego, bo bardzo nudnego. A ja nudy nie zniosę. Może nie jestem idealnym wzorem do naśladowania, ale samym sobą udowadniam, że można się i fajnie pobawić, i zrobić taką karierę, by nie myśleć, że zmarnowało się czas – mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" (2.2012).

Po zakończeniu kariery został w stołecznym klubie jako dyrektor do spraw skautingu (2013 – 2015), a potem dyrektor sportowy (2015 – 2017). – Chcielibyśmy, by akademia Legii była głównym źródłem pozyskiwania piłkarzy do pierwszej drużyny. Zapewniam, że będziemy kładli na to duży nacisk – opowiadał w wywiadzie dla "Piłki Nożnej" (9.2013). – Przed podjęciem tej pracy miałem wrażenie, że jest to łatwiejsze – mówił w Legia.com (10.2014).

Wiadomo, że nie mamy tylu środków finansowych, by gospodarować nimi bez namysłu. Nie możemy szastać pieniędzmi. Nie szukamy gwiazd, tylko piłkarzy, którzy podniosą poziom drużyny, ale też zrobią postęp i w przyszłości będziemy mogli na nich zarobić. Zależy nam raczej na tym, by zrobić jeden albo dwa dobre transfery niż cztery średnie – tłumaczył "Żewłak" dla Legia.sport.pl (11.2014).

Pozostałem w sferze, w której najlepiej się znam, której poświęcałem cały swój czas, całe życie. Przynosi mi to sporo satysfakcji, a jednocześnie jest przedłużeniem kariery sportowca. Swoją przyszłość wiązałem z futbolem, choć nie widziałem w jakiej roli. Do pracy trenerskiej jeszcze nie dojrzałem, ale że zawsze byłem kontaktowy i lubiłem pomagać, moje myśli krążyły gdzieś wokół instytucji menedżera piłkarskiego. Z pomocą przyszedł mi prezes Bogusław Leśnodorski, zaproponował mi pracę w Legii i nie żałuję tej decyzji – mówił w odcinku magazynu "Mecz na wysokim poziomie" (1.2015).

Transfery bardzo lubią ciszę. Uwielbiam zrobić coś od początku do końca i przedstawić cały projekt prezesowi. Wszystko trzeba przemyśleć i nie można działać pochopnie. Mamy swoje plany i priorytety. Problemem nie jest wydać sporo pieniędzy na gracza, którego można kupić za połowę. Interesują nas rynki słowackie i czeskie. Przykład Adama Hlouska chyba udowodnił, że jest to piłkarz o odpowiednich umiejętnościach, a przede wszystkim, o dobrej mentalności. Bacznie przyglądamy się zawodnikom stamtąd – wyjaśniał w audycji "TOK gra Legia" (5.2016).

W każdym gorszym momencie zadaję sobie pytanie, czy to był po prostu mój błąd, czy też chciałem kogoś naciągnąć dla swojej wygody. Mam czyste sumienie, nie jestem w klubie od realizacji swoich dziwnych wizji. Najważniejsze decyzje podejmowałem, konsultując się z trenerami, skautami, prezesem. Oczywiście podpisuję się pod transferami, bo czyjś podpis musi być, ale to efekt pracy całego zespołu. Mogę się mylić, bo jestem tylko człowiekiem. Jeśli jest ktoś chętny, mądrzejszy, by zająć moje miejsce, to ustąpię. Dla dobra klubu. Może w niektórych sytuacjach okazało się, że jestem za głupi, ale wszystko robiłem w dobrej wierze. Można mieć do mnie duże albo małe pretensje, ale więcej zrobiłem dla Legii dobrego niż złego. Kiedy na dziesięć decyzji podejmiesz osiem dobrych i dwie złe, to ludzie i tak przyczepią się tylko do tych dwóch – opowiadał "Rzeczpospolitej" (4.2017).

Żewłakow zna kilka języków, m.in. serbski, angielski i francuski. Ma doskonałe znajomości z bogatej kariery, w trakcie której występował na mundialu, EURO czy w Lidze Mistrzów, a także w licznych klubach europejskich. To ambasador majowego finału Ligi Konferencji, który odbędzie się we Wrocławiu.

Każdy transfer, który powoduje, że zespół nie jest lepszy, wywołuje u mnie poczucie winy. Nie myślę o trafionych inwestycjach, bo po to jestem w klubie. Analizuję niewypały, by w przyszłości nie powtórzyć błędów. Człowiek na moim stanowisku nie jest w stanie pracować ze stuprocentową skutecznością – tłumaczył w PS (6.2017).

Żałował, że trener Stanisław Czerczesow odchodził z Łazienkowskiej. Był pomysłodawcą sprowadzenia Besnika Hasiego, który w 2016 r. po 21 latach awansował ze stołecznym klubem do Ligi Mistrzów. – Zatrudniając Jacka Magierę nie musieliśmy się niczego bać. Legia niczym nie ryzykowała, a wybór był oczywisty. Wiedzieliśmy, że to człowiek ambitny i uczciwy, który zna klub lepiej niż my wszyscy razem wzięci i zawsze chciał prowadzić pierwszy zespół. Dla mnie to najlepszy szkoleniowiec dla Legii. Chciałbym, by został tu tak długo, jak sir Alex Ferguson w Manchesterze United – mówił "Przeglądowi Sportowemu" (6.2017).

Żewłakow pozyskiwał zawodników do Legii Warszawa w pięciu okienkach – od połowy 2015 do lata 2017 roku. W tym okresie do stołecznego klubu trafili m.in. Michał PazdanNemanja NikolićAleksandar PrijovićKasper HamalainenAdam HlousekJarosław NiezgodaSandro KulenovićVadis Odjidja-OfoeThibault MoulinArtur Jędrzejczyk, Arkadiusz Piech, Ivan Trickovski, Branimir Galić, Michaił Aleksandrow, Waleri Kazaiszwili, Steeven Langil, Sadam Sulley, Tomas Necid, Alban Sulejmani, Dominik Nagy, Hildeberto Pereira, Cristian Pasquato, Krzysztof Mączyński i Armando Sadiku

ZWOLNIENIE

Nie bronię się przed odpowiedzialnością za to, co się stało. Tak, ostatnie transfery nie pomogły w awansie do Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Ale zadaję sobie pytanie: czy ci, którzy byli w zespole – czy oni podołali zadaniu? Czy ten fundament drużyny uniósł tyle, ile powinien? – zastanawiał się "Żewłak" w CANAL+ (8.2017).

We wrześniu 2017 roku został zwolniony. – Była decyzja właściciela, który wybrał innych ludzi i obrał inną drogę. Myślę, że jesteśmy z innych światów, ale np. gdyby dialog byłby nieco dłuższy, to może Dariusz Mioduski dałby się przekonać, że w pewnych kwestiach powinien mnie posłuchać, a w innych może ja jego. Nie jest jednak tak, że mam pretensje. On ma pełne prawo, był człowiekiem, który to przejął i może sobie dobierać osoby, do których czuje zaufanie. Może po prostu do mnie miał je najmniejsze. Czy to też ze względu na to, że byłem człowiekiem Bogusława Leśnodorskiego? Troszkę tak to odbierałem i nie mogłem się z tym pogodzić – mówił Żewłakow w programie Tomasza Ćwiąkały (5.2024).

Michał był jednym z filarów klubu w ostatnich latach, najpierw jako zawodnik, potem dyrektor skautingu i wreszcie dyrektor sportowy. Cenię jego wiedzę i umiejętności, a przy tym bardzo go lubię, jako człowieka. Wierzę, że będzie dalej rozwijał karierę i na zawsze pozostanie przyjacielem Legii, która wiele mu zawdzięcza wyjaśniał prezes "Wojskowych", Dariusz Mioduski.

Z moich obserwacji wynika, że to, co najlepsze piłkarz czy trener może dać klubowi, to daje przez pierwsze 3 – 4 lata. Moja współpraca zakończyła się po 4 latach i kilku miesiącach. To nie były łatwe 4 lata, to było wieczne sztukowanie, ciągle brakowało pieniędzy. Czytałem jaki Legia ma budżet, szedłem do prezesa i pytałem, ile mam pieniędzy na ruchy. Ile sobie naruchasz, tyle wydasz – słyszałem. Zimą sprzedaliśmy trzech piłkarzy po dwa miliony euro. Mieliśmy sześć milionów, a w zamian dwóch wypożyczyliśmy i jednego kupiliśmy. Takie są realia – opowiadał Żewłakow w Lidze+ Extra (9.2017).

ZAGŁĘBIE

W maju 2017 roku był łączony z Zagłębiem Lubin. – Pierwsze słyszę... To oczywiście miłe, że ktoś się mną interesuje, ale serio, nic mi o tym nie wiadomo. Najpierw musieliby tam otworzyć Paros i kasyno – mówił z uśmiechem były reprezentant Polski, cytowany przez sport.pl.

Ostatecznie wylądował w Lubinie, gdzie pracował przez półtora roku (6.2018 – 12.2019). W tzw. międzyczasie przedłużył umowę z Zagłębiem do 30 czerwca 2020 roku, ale jej nie wypełnił. Zrezygnował. 

Czas w Lubinie był dla mnie świetnym poligonem doświadczalnym. Przez półtora roku nauczyłem się tam więcej niż przez cztery lata w Legii. Chodzi o aspekty planowania i wykonywania rzeczy od początku do końca. Gabinety przy Łazienkowskiej były bardziej zróżnicowane i rozbudowane. W stolicy skupiałem się bardziej na desygnowaniu zadań i otrzymywaniu gotowego produktu. W Zagłębiu wszystko musiałem zrobić sam. W przypadku transferu piłkarza zajmowałem się procesem decyzyjnym. Mój pomysł przechodził przez klub, był uzgadniany z trenerem i prezesem. Potem wysyłało się całą formatkę transferową i papierów na Radę Nadzorczą. Z początku się buntowałem. Zastanawiałem się, dlaczego nie można dopiąć wszystkiego na ostatni guzik, jeżeli szkoleniowiec oraz prezes są pozytywnie nastawieni. Tak się nie dało. Walczyłem z tym, lecz później doszedłem do wniosku, że to klub, gdzie jest taka specyfika i trzeba do tego przywyknąćopowiadał w audycji radia Newonce "2AngryMen" (1.2020).

MOTOR

Był też odpowiedzialny za politykę transferową Motoru. Pracował w Lublinie od 3 listopada 2020 do 8 listopada 2021 roku, gdy zarząd ówczesnego II-ligowca zakończył współpracę z dyrektorem sportowym (umowa rozwiązana za porozumieniem stron).

W ostatnich latach był ekspertem, komentatorem CANAL+. Teraz wraca do Legii. W pierwszej drużynie spotka swojego 18-letniego syna, który wraca do zdrowia po kontuzji. Jakub poszedł na nabory i został zawodnikiem "Wojskowych" w 2013 roku – tuż po tym, jak jego tata zakończył karierę piłkarską.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.