Jakub Kosecki 18 listopada

Kosecki i Rocha zawitają na Łazienkowską w barwach Cracovii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

18.04.2021 12:30

(akt. 18.04.2021 15:12)

Jakub Kosecki zadebiutował w Legii jako 19-latek, a w 2013 roku przyczynił się do mistrzostwa Polski. Później grał w różnych miejscach, ale w lutym wrócił do Polski. Wzmocnił Cracovię, która w niedzielę zagra przy Łazienkowskiej z aktualnym mistrzem kraju. Oprócz "Kosy" z Legią może wystąpić także inny były gracz "Wojskowych" - Luis Rocha. Przy Łazienkowskiej spędził dwa lata. Zagrał w 37 oficjalnych spotkaniach, nie strzelił gola. W pierwszej części tego sezonu wystąpił tylko w pięciu meczach w "jedynce". W lutym związał się z "Pasami".

Już w wieku siedmiu lat Jakub Kosecki ćwiczył w szkółce piłkarskiej Nantes. Tata czyli Roman Kosecki, grał wówczas w pierwszym zespole tego klubu. Później, wraz z przenosinami ojca, trenował w Montpellier i Chicago Fire. W 2001 roku trafił do Kosy Konstancin, czyli szkółki założonej przez "Kosę" seniora. - Bardzo uzdolniony chłopak. Kocha drybling, wejście na szybkości w pole karne, jest znakomicie wyszkolony technicznie i co najważniejsze - ma osobowość. Jest pewny siebie, ma twardy charakter - oceniał Michał Globisz, który prowadził go w kadrze młodzieżowej.

Początki w Legii i wypożyczenie

Styczeń, rok 2009. Kosecki podpisał kontrakt z Legią, a następnie dołączył na zgrupowanie zespołu Młodej Legii. Z początku rywalizował w Młodej Ekstraklasie. Pokazał, że ma talent, co dostrzegł Jan Urban. Szkoleniowiec zabrał go na zgrupowanie pierwszego zespołu w Austrii. Zastąpił w kadrze Macieja Korzyma, który udał się wtedy na wypożyczenie. - Ma lepszą technikę niż miał ojciec, natomiast tata był stabilniejszy na nogach, trudniej go było przewrócić. Ale Kuba ma naprawdę duży talent - chwalił Urban. Od tamtej pory częściej trenował z "jedynką" i cały czas ogrywał się w Młodej Ekstraklasie. W jednym z meczów, na tym poziomie rozgrywkowym, zdobył hat-trick. Miesiąc później zadebiutował w pierwszym zespole. Zagrał z Cracovią, w Pucharze Polski (2:0 po dogrywce). "Romek", jak mówili na niego koledzy z zespołu, mógł nawet strzelić gola, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Zagrzała mu się głowa, przez co uderzył na siłę i trafił wprost w Łukasza Merdę.

Kilka dni później otrzymał drugą szansę, tym razem w lidze (0:0 z Zagłębiem w Lubinie). Na następny występ w pierwszej drużynie musiał poczekać pięć miesięcy. W międzyczasie został wybrany najlepszym zawodnikiem Młodej Ekstraklasy w sezonie 2009/10. Kolejne rozgrywki spędził na wypożyczeniu w ŁKS-ie. Był to strzał w "dziesiątkę", bo legionista nabrał sporo doświadczenia w piłce seniorskiej, na zapleczu ekstraklasy. Rozegrał 30 meczów, strzelił 12 goli, miał dwie asysty i niemały wpływ na awans Łódzkiego Klubu Sportowego do najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju.

Chwilowy powrót, Liga Europy i kolejny transfer czasowy

Stołeczny klub skorzystał z zapisu w kontrakcie i przedłużył umowę z Koseckim. Obiecujący zawodnik wrócił na Łazienkowską – najpierw rywalizował w Młodej Ekstraklasie, a we wrześniu otrzymał kilka minut w Lidze Europy w meczu z PSV w Eindhoven (0:1). - W Legii nie dostałem szansy w rundzie jesiennej, choć wcześniej otrzymałem zapewnienie, że będę miał okazję do występów w pierwszym zespole. Myślałem, że będzie inaczej. Po wyleczeniu kontuzji dostałem od trenera Macieja Skorży zapewnienie, że będę brany pod uwagę przy obsadzaniu pozycji prawego pomocnika. Moim jedynym konkurentem miał być Manu. Tak jednak nie było. Dlatego zimą pewnie odejdę - mówił zawodnik.

Piłkarz pozostał w Legii na parę tygodni i walczył o miejsce w składzie. Świetnie prezentował się w sparingach na Cyprze oraz w Turcji. Wydawało się, że może zdobyć pozycję "pierwszego zmiennika", a niektórzy widzieli w nim następcę Macieja Rybusa. Szkoleniowiec postawił przy jego nazwisku duży plus. Później Kosecki otrzymał szansę w Lidze Europy, przeciwko Sportingowi CP (2:2) – pojawił się na murawie w 61. minucie. Był to jednak jego jedyny mecz o stawkę w rundzie wiosennej, w barwach Legii. Pod koniec okna transferowego legionista udał się na wypożyczenie do Lechii, które okazało się dla niego cenne. Od marca do początku maja wystąpił w ośmiu spotkaniach (wszystkie rozpoczynał w wyjściowej "jedenastce") i zdobył dwie bramki w grze z Podbeskidziem Bielsko-Biała (2:3).

Reprezentacja i mistrzostwo

W połowie 2012 roku Kosecki wrócił do Legii. Stał się wygranym zgrupowania w Austrii, co miało odzwierciedlenie w trakcie sezonu. Dał o sobie znać już na inaugurację rozgrywek – strzelił pierwszego gola w barwach "Wojskowych", w rywalizacji z Metalurgsem Lipawa (2:2). Potem zdobył drugą bramkę w eliminacjach Ligi Europy, tym razem w starciu z Rosenborgiem (1:1). Na początku października dwukrotnie trafił do siatki w meczu z Wisłą Kraków (2:1). Parę dni później otrzymał powołanie do reprezentacji Polski. Nie zagrał jednak przeciwko RPA i Anglii, ponieważ nabawił się urazu. Po przerwie na mecze reprezentacji zdobył bramkę w spotkaniu z Pogonią w Szczecinie (3:0). Następnie strzelał gole Lechowi (3:1) i Widzewowi (1:0), a także dwukrotnie pokonał golkipera Ruchu Chorzów (3:0).

Legionista potwierdzał dobrą formę i w grudniu ponownie wybrał się na zgrupowanie kadry narodowej. Zadebiutował w sparingu z Macedonią (4:1) – spędził na murawie 58 minut. Rundę wiosenną zaczął tak, jak jesienną - od gola (z Koroną Kielce). W marcu zagrał w eliminacjach mistrzostw świata. Wystąpił w dwóch meczach reprezentacji Polski: z Ukrainą i San Marino (bramka). Potem doznał dwóch urazów w przeciągu dwóch tygodni. Gdy wrócił do zdrowia, to po trzech pełnych treningach miał wejście smoka w rywalizacji z Lechią (1:0). Wbiegł na boisko w 61. minucie, a po kilkudziesięciu sekundach umieścił piłkę w siatce. W ówczesnych rozgrywkach zdobył łącznie 11 bramek w barwach stołecznego klubu i znacząco przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polski. Był jednym z głównych architektów sukcesu, strzelał gole w niezwykle ważnych meczach, a trener Urban miał do niego ogromne zaufanie. Po sezonie dwukrotnie wystąpił w reprezentacji: z Liechtensteinem (sparing) i Mołdawią (el. mistrzostw świata).

Gole ze Steauą i Celtikiem

Sezon 2013/2014 również rozpoczął z przytupem, bo od trafienia z The New Saints (3:1). Równo miesiąc później strzelił gola w meczu z Rozwojem Katowice (2:1), a potem - ze Steauą w Bukareszcie (1:1). Jego trafienie w Rumunii dało spore nadzieje na awans do Ligi Mistrzów, ale legioniści wylądowali ostatecznie w Lidze Europy. Jesienią rozpoczęły się dla niego kłopoty - kontuzja, operacja, kłopoty z łydką i przyczepami mięśniowymi.

W kolejnych rozgrywkach zaprezentował się nieco lepiej. Strzelił sześć goli, z czego jeden dostarczył niemałych emocji. "Kosa" ustalił wynik domowej rywalizacji z Celtikiem (4:1) i zarazem powiększył zaliczkę przed rewanżem. Henning Berg nie miał jednak do niego aż tak dużego zaufania, jak trener Urban. Piłkarz musiał walczyć o miejsce w składzie i nie czuł się z tym najlepiej. Końcówkę sezonu spędził na… leczeniu urazu.

Wypożyczenie do Sandhausen, powrót do Polski i odejście z Legii

Lipiec, rok 2015. Kosecki wybrał się na roczne wypożyczenie do niemieckiego Sandhausen. - To świetnie zorganizowana drużyna, dobre miejsce do rozwoju. Zaryzykował, wybór świadczy o odwadze. Druga Bundesliga nie jest łatwa. Kuba nosi ciężkie nazwisko, jest rozpoznawalny, na sławę solidnie zapracował, ma dom, piękną żonę - musi być gotowy na wrzawę wokół siebie. Niekoniecznie pozytywną. Nie sądzę, by Sandhausen było ucieczką, raczej wyzwaniem - mówił jego ojciec, Roman. W trakcie wypożyczenia "Kosa" rozegrał 18 meczów, strzelił dwa gole i miał tyle samo asyst. Tamtejsi działacze chcieli go wykupić, ale Legia zażądała 500 tys. euro, co dla niemieckiego II-ligowca okazało się kwotą zaporową.

Skrzydłowy wrócił do Legii, ale dość szybko okazało się, że z regularną grą może mieć problemy. Zagrał przez minutę w meczu o Superpuchar Polski, a potem nie znalazł się w kadrze m.in. na spotkanie II rundy eliminacji Ligi Mistrzów w Mostarze, ze Zrinjskim. Gdy "Wojskowi" byli w Bośni i Hercegowinie, zawodnik trenował z rezerwami stołecznego klubu pod okiem Krzysztofa Dębka. Takie decyzje pokazywały, że Besnik Hasi nie widział gracza w grupie pierwszego wyboru.

Na początku sierpnia 2016 roku Kosecki odszedł z Legii na zasadzie transferu definitywnego. Zasilił Sandhausen, w którym grał wcześniej, na wypożyczeniu. Po roku (22 mecze, 2 gole, 3 asysty) zmienił barwy. Wrócił do Polski i związał się ze Śląskiem Wrocław, gdzie również spędził sezon. W tym czasie zdobył 5 bramek i miał 5 asyst w 28 spotkaniach. Później zmienił otoczenie i trafił do Adana Demirsporu. Jak sam przyznawał, dużą rolę przy tym transferze odegrały finanse. Trzydziestolatek spędził w Turcji 2,5 roku. Przez ten czas rozegrał 48 gier - strzelił gola i miał osiem asyst.

W zimowym okienku transferowym postanowił ponownie zawitać do Polski. Związał się półrocznym kontraktem z Cracovią. Jak na razie, wystąpił w sześciu meczach i wywalczył dwie asysty w ćwierćfinale Pucharu Polski, z Chojniczanką w Chojnicach. Przed nim, i krakowskim klubem, rywalizacja z aktualnym mistrzem Polski - Legią. Dla Koseckiego będzie to drugie spotkanie przeciwko stołecznej drużynie, i jednocześnie drugie, które odbędzie się na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Wcześniej – na początku 2018 roku – "Kosa" zagrał przeciwko Legii w barwach Śląska Wrocław.

Przygoda Rochy z Legią

Luis Rocha trafił do Legii Warszawa na początku 2019 roku. Na miejscu zastał znajome twarze, m.in. Cafu i Marka Saganowskiego, których poznał w przeszłości, gdy reprezentował Vitorię Guimaraes. - Dużą rolę przy moim transferze odegrał trener Ricardo Sa Pinto, z którym znaliśmy się już wcześniej. Nie miałem żadnych wątpliwości ani problemów z podjęciem decyzji. Pojawiały się wcześniej inne oferty, ale nie były tak konkretne, jak propozycja z Warszawy. To dla mnie bardzo ważny krok w karierzeopowiadał zawodnik. Jego transfer spowodował zwiększenie konkurencji na lewej obronie, na której – od trzech lat – bardzo dobrze spisywał się Adam Hlousek (parę miesięcy później opuścił zespół z Łazienkowskiej). W pierwszym półroczu Portugalczyk grał regularnie i - po odejściu Ricardo Sa Pinto - coraz lepiej.

Na początku poprzedniego sezonu Rocha dość często pojawiał się w wyjściowej jedenastce stołecznego klubu, ale grał najwyżej poprawnie. Zdarzały mu się błędy, nie dawał stabilności. Lepiej czuł się w ofensywie niż w defensywie. Potem na boku obrony zaczął panować Michał Karbownik, który wszedł do ekstraklasy z drzwiami i futryną. Doszło do tego, że od 15. do 27. kolejki Portugalczyka ani razu nie było na boisku. Jeśli grał, to w kratkę. Spodziewano się po nim więcej. Nieodpowiedzialnie zachował się przeciwko Jagiellonii, gdy po 35 minutach miał na koncie dwie żółte kartki i znacząco osłabił drużynę. Mieszał lepsze występy ze słabszymi. Ale na finiszu rozgrywek znacząco podkręcił obroty, wyróżniał się, co zaowocowało przedłużeniem kontraktu. - On nie tylko końcówką sezonu, ale i całym swoim pobytem w Warszawie, na to po prostu zasłużył. To piłkarz, który będzie w stanie rywalizować na swojej pozycji z Filipem Mladenoviciem, będzie opcją do rotacji. Wiele można dobrego o nim powiedzieć – tak piłkarsko, jak i o człowieku. Widzę same plusymówił ówczesny trener Legii, Aleksandar Vuković.

Luis Rocha

Zmiennik i zmiana klubu

W rundzie jesiennej sezonu 2020/21 Luis Rocha na ogół pełnił rolę rezerwowego. Rozegrał łącznie pięć spotkań w pierwszym zespole i dwa w III-ligowych rezerwach Legii. W "jedynce" - trzy razy pojawił się w wyjściowym składzie. Pełnił rolę zmiennika Filipa Mladenovicia. O ile można mu zarzucać braki piłkarskie, to od początku do końca reprezentowania Legii zachowywał się jak profesjonalista. Na treningach nie odpuszczał, przykładał się do ćwiczeń, słuchał wskazówek i zaleceń. 

Przyszłość Rochy wyjaśniła się w lutym, gdy podpisał kontrakt z innym zespołem z ekstraklasy, Cracovią. - Dlaczego zdecydowałem się dołączyć do Cracovii? W ostatnim czasie nie grałem tyle, ile bym chciał. Zmiana klubu ma mi dać okazję, impuls do częstszych występów. Tutaj czuję wielką ambicję, chęć zwyciężania - te cechy, które sam chcę w sobie pielęgnować. Chcę iść za nimi, wykorzystać to i ponownie zacząć graćmówił Portugalczyk. Debiut w nowym klubie okazał się dla niego nieudany. Krakowianie przegrali 2:4 z Zagłębiem Lubin, a 27-latek został ukarany czerwoną kartką i osłabił drużynę. Potem było lepiej - rozegrał cztery pełne mecze w lidze. W ostatniej, 24. kolejce zabrakło go w kadrze na spotkanie z Jagiellonią Białystok. We wcześniejszej grze, z Lechem Poznań (2:1), został bowiem napomniany czwartą żółtą kartą w tym sezonie ligowym.

Przed Koseckim i Rochą wyjazdowe spotkanie z obecnym mistrzem Polski, Legią Warszawa. Mecz odbędzie się w niedzielę, 18 kwietnia, o godz. 17:30. Relacja na Legia.Net.  

Quiz. Rekordowe transfery z Legii

1/15 Najwyższym transferem z klubu legionistów jest przejście Radosława Majeckiego do AS Monaco, który kosztował 7 mln euro, plus bonusy. Do jakiego klubu Majecki był wypożyczony z Legii, aby się ogrywać?

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.