Legia w półfinale Pucharu Polski
28.02.2023 13:00
1. Wojciech Fabisiak
4. Igor Kurowski
2. Kacper Lechowicz
3. Rafał Ostrowski
14. Jakub Malec
75'5. Kacper Zając
66'25. Jussuf Mwinyi
81'7. Mykyta Łoboda
11. Mateusz Surożyński
75'21. Mateusz Zientarski
17. Przemysław Mycan
81'
30. Dominik Hładun
17. Maik Nawrocki
5. Yuri Ribeiro
13. Paweł Wszołek
85'99. Bartosz Slisz
86. Igor Strzałek
78'67. Bartosz Kapustka
85'25. Filip Mladenović
- 78'
11. Robert Pich
59'
Rezerwy
12. Szymon Słodki
6. Jakub Guder
8. Wołodymyr Szwed
75'9. Bartosz Żurawski
10. Krzysztof Staśkiewicz
81'15. Łukasz Maćkowiak
75'20. Aron Athenstadt
66'22. Jakub Kołodenny
81'23. Konrad Sitko
80. Jakub Trojanowski
28. Makana Baku
85'16. Jurgen Celhaka
85'- 78'
26. Filip Rejczyk
20. Ernest Muci
19. Carlitos
59'39. Maciej Rosołek
78'
Losowanie par ćwierćfinałowych Pucharu Polski okazało się szczęśliwe dla Legii Warszawa. "Wojskowi" trafili na Lechię Zielona Góra, klub trzecioligowy, pochodzący z piłkarskiej pustyni, gdyż w województwie lubuskim żadna drużyna nie gra na szczeblu centralnym. Przyjazd stołecznego zespołu był więc dla miejscowych wielkim świętem, a dla podopiecznych Kosty Runjaicia raczej przykrym obowiązkiem do spełnienia. Choć rywal nie prezentował zbyt wysokiego poziomu, trener wicelidera PKO Ekstraklasy zdecydował się posłać w bój dość silny skład. W bramce wystąpił Dominik Hładun. Linię obrony stworzyli Maik Nawrocki, Rafał Augustyniak i Yuri Ribeiro. Na wahadłach zagrali tradycyjnie Paweł Wszołek oraz Filip Mladenović. Środek pola obsadzili Bartosz Kapustka, Igor Strzałek i Bartosz Slisz. W ataku pojawili się Tomas Pekhart i Robert Pich.
W Zielonej Górze nie wystąpili m.in. Josue (pauza za nadmiar żółtych kartek), Kacper Tobiasz (uraz barku), Blaz Kramer (problemy z przywodzicielem), Lindsay Rose (kontuzja kolana), Mattias Johansson (drobne kłopoty) i Cezary Miszta, który stłukł biodro podczas sparingu rezerw.
Legia postanowiła szybko pokazać, która z drużyn jest lepsza. W jednej z pierwszych akcji Nawrocki zagrał prostopadłe do Pekharta. Czech trochę źle przyjął futbolówkę, wygonił się do boku, ale zdołał oddać strzał, niestety minimalnie niecelny. Napastnik "Wojskowych" miał bardzo dużą ochotę do gry. Potem znów doszedł do sytuacji, ale tym razem uderzył za lekko. Nie udało się raz, nie udało drugi, to udało się za trzecim. Strzałek ładnie zabrał się z piłką, podał do Mladenovicia, ten wycofał na 6. metr, a Pekhart oddał sprytny, skuteczny strzał piętą, zaskakując Wojciecha Fabisiaka.
Przed stratą bramki gospodarze próbowali jeszcze wypadów w okolice pola karnego Legii. Odkąd zaczęli przegrywać, musieli się ograniczyć do biegania za piłką. Zawodnicy wicelidera PKO Ekstraklasy próbowali akcji to lewą, to prawą stroną, ale nie mogli podwyższyć wyniku. "Wojskowi" szukali więc wyrwy w zielonogórskiej obronie, a tymczasem miejscowi przypomnieli sobie o atakowaniu. Po podaniu z głębi pola, w prawym narożniku "szesnastki" znalazł się Przemysław Mycan, który mocno uderzył z ostrego kąta, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Trzeba dodać, że napastnik Lechii nie miał łatwego zadania, gdyż na krok nie odstępował go Augustyniak.
Od 23. minuty na boisku działo się niewiele. Niezbyt równa murawa nie sprzyjała konstruowaniu akcji. Piłka skakała, zwalniała i często nie trafiała tam, gdzie była adresowana. Na boisku panował chaos. W końcówce pierwszej połowy legionistom udało się na chwilę przerwać długi okres brzydkiej gry, budując całkiem przyjemną dla oka akcję. Wszołek otrzymał piłkę na prawym skrzydle i podał do Slisza, ten wypatrzył wbiegającego w pole karne Strzałka. Młody pomocnik uderzył, ale tam, gdzie stał Fabisiak, który bez problemu złapał piłkę. Dwie minuty później musiał wyciągać ją jednak powtórnie z siatki. Znów na prawym skrzydle znalazł się Wszołek, wycofując na 17. metr. Wydawało się, że do futbolówki dojdzie Pich, ale Słowak zostawił ją nadbiegającemu Kapustce, który oddał strzał zza "szesnastki", a piłka odbiła się jeszcze od nogi Rafała Ostrowskiego i wpadła do siatki, pod poprzeczkę. Do przerwy Legia prowadziła 2:0, męcząc się bardziej z murawą, niż przeciwnikiem.
Piłkarze z Zielonej Góry chcieli pokazać, że nie są zupełnymi żółtodziobami i grać w piłkę potrafią, na drugą połowę wyszli mocno zmotywowani, podchodzili wysoko do legionistów, starając się im szybko odebrać futbolówkę. Raz się to udało i od razu gospodarze skonstruowali ciekawą akcję. Po serii kilku podań w polu karnym znalazł się Mycan. Zakręcił się raz, drugi, podał na skrzydło, ale jego kolega mocno przeciągnął dośrodkowanie.
Jeżeli ktokolwiek spodziewał się dłuższego okresu ładnej gry, musiał się gorzko zawieść. Finezja i polot szybko ustąpiły miejsca najprostszym rozwiązaniom, czyli wybijaniu piłki wysoko i daleko. Lepiej w takim sposobie grania odnajdowali się miejscowi. W 56. minucie jeden z przeciwników mocno wybił futbolówkę przed siebie. Dopadł do niej, tuż przed linią końcową, Jussuf Mwinyi, sprytnie oszukał Ribeiro, ale z jego dograniem poradził sobie Hładun.
Legia postanowiła ponownie udowodnić, kto panuje nad boiskowymi wydarzeniami. W 63. minucie zawodnicy Runjaicia rozgrywali rzut wolny. Po dośrodkowaniu i zamieszaniu w "szesnastce", do piłki dopadł Kapustka, uderzył bardzo mocno, ale prosto w Fabisiaka. Kilka minut później okazję do strzału miał Mladenowić. Po podaniu Wszołka, Serb znalazł się w polu karnym, ale i on uderzył wprost w bramkarza zielonogórzan.
Koledzy wykazywali się nieskutecznością, więc precyzją postanowił błysnąć wprowadzony Carlitos. Slisz świetnym prostopadłym podaniem uruchomił bardzo aktywnego Wszołka, ten wypatrzył Hiszpana, oddał mu futbolówkę, a snajper skierował ją do siatki. Po 71 minutach było 3:0 dla Legii, ale wynik błyskawicznie mógł zmienić się na 3:1. Mateusz Surożyński pozazdrościł chyba gola Kapustce, zabrał piłkę Nawrockiemu, uderzył w kierunku lewego okna, ale obił jedynie poprzeczkę.
Ostatnie minuty meczu nie dostarczyły kibicom zbyt wielu emocji. Piłkarze Lechii chcieli zdobyć choćby bramkę honorową, ale nie potrafili wypracować sobie czystej sytuacji strzeleckiej. Przyjezdni z kolei nie spieszyli się zbytnio, mając przecież zapas trzech goli. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0.
Legioniści nie zagrali wybitnie, ale na tak przygotowanej płycie boiska trudno było konstruować akcje. Do działań ofensywnych gości nie można mieć więc pretensji, lecz już do poczynań w defensywie jak najbardziej. Obrońcy stołecznej drużyny znów popełniali błędy, które nie skończyły się trafieniami tylko dlatego, że rywalom brakowało po prostu piłkarskiej jakości. W półfinale Pucharu Polski będzie czekał na "Wojskowych" mocniejszy klub, który z pewnością lepiej wykorzysta każde potknięcie Legii.
Autor: Kacper Buczyński
ZOBACZ TAKŻE:
- Zapis relacji tekstowej na żywo
- Kosta Runjaić: Naszym celem jest finał Pucharu Polski
- Igor Strzałek: Mecz pod pełną kontrolą
- Maik Nawrocki nie zagra w półfinale Pucharu Polski
- Wojciech Fabisiak: Oddzielono chłopców od mężczyzn
- Andrzej Sawicki: W pierwszej połowie brakowało nam odwagi
- Tomas Pekhart: Jesteśmy szczęśliwi z awansu
- Bartosz Kapustka: Liczymy na zdobycie Pucharu Polski
- Oceń legionistów za mecz z Lechią Zielona Góra
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.