Bartosz Slisz
fot. Marcin Szymczyk

Lechia Zielona Góra – Legia: Walka o półfinał Pucharu Polski

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

28.02.2023 08:00

(akt. 28.02.2023 11:04)

Legia, wicelider PKO Ekstraklasy, wraca do gry w Pucharze Polski i znowu spróbuje się zbliżyć do trofeum, na które czeka od 2018 roku. Warszawiacy zmierzą się na wyjeździe z czarnym koniem rozgrywek, czyli III-ligową Lechią Zielona Góra. Mecz 1/4 finału już we wtorek, 28 lutego (godz. 13:00). Transmisja w Polsacie Sport, a my zapraszamy do śledzenia naszej relacji tekstowej na żywo.

Jedno zwycięstwo, dwa remisy, sześć goli straconych. To bilans domowych spotkań Legii w 2023 roku, sugerujący rozdawanie prezentów i powodujący spory niedosyt. Przyczynił się do tego zwłaszcza ostatni, emocjonujący mecz z Widzewem (2:2), rozegrany przy prawie pełnym stadionie (27 522 osób). Stołeczna drużyna dwukrotnie obejmowała prowadzenie (gol Pawła Wszołka, samobój Marka Hanouska), kontrolowała grę przez wiele minut, ale zdobyła raptem punkt, gdyż rywale byli w stanie dwa razy wyrównać. Ten wynik boli, tym bardziej, że kilka godzin wcześniej liderujący Raków Częstochowa ograł Jagiellonię w Białymstoku (2:1) i odskoczył "Wojskowym" na 9 "oczek" (SPOSTRZEŻENIA).

Przed Legią, aktualnie 2. drużyną w tabeli PKO Ekstraklasy (43 punkty; 12 zwycięstw, 7 remisów, 3 porażki), powrót do gry w Pucharze Polski i walka o półfinał. Warszawiacy rozpoczęli obecne rozgrywki PP od wygranej z I-ligowym Bruk-Betem Termaliką w Niecieczy (3:2; po dogrywce), a potem pokonali na wyjeździe 3:0 Wisłę Płock i ograli Lechię w Gdańsku w rzutach karnych. Teraz zmierzą się w Zielonej Górze z III-ligową Lechią, która w poprzednich rundach sprawiła jedną niespodziankę i dwie sensacje.

Drużyna z Łazienkowskiej czeka na zdobycie Pucharu Polski od 2018 roku. Od tamtej pory dwukrotnie kończyła przygodę na ćwierćfinale i półfinale. W minionym sezonie wyeliminowała Wigry Suwałki (3:1), Świt Skolwin (1:0), Motor Lublin (2:1) i Górnika Łęczna (2:0), a w 1/2 finału zatrzymała się na Rakowie Częstochowa (0:1), późniejszym triumfatorze. – Spotkania pucharowe, tym bardziej na wyjazdach, nie są łatwe, lecz chcemy awansować do kolejnej rundy, a następnie wejść do finału i zdobyć trofeum – zapowiadał trener Legii, Kosta Runjaić, który nie skorzysta we wtorek z kapitana, lidera "Wojskowych", czyli Josue. Portugalczyk pauzuje za dwie żółte kartki, otrzymane we wcześniejszych etapach PP. Opuści drugi mecz w sezonie. Jego pierwsza absencja miała miejsce jesienią, w lidze, z Lechem w Poznaniu (0:0), również z powodu nadmiaru żółtych kartoników.

W Zielonej Górze nie wystąpią też Kacper Tobiasz (uraz barku), Blaz Kramer (problemy z przywodzicielem) i Lindsay Rose (kłopoty z kolanem), który w tym tygodniu powinien już uczestniczyć w niektórych częściach treningu. Świeżą sprawą jest kontuzja Cezarego Miszty, który jesienią był dwójką, rywalizował w PP, ale po zimowych przygotowaniach spadł w hierarchii bramkarzy na trzecie miejsce. Podczas sparingu rezerw Miszta stłukł sobie biodro, dzień później ból narastał i stało się jasne, że występ w meczu Pucharu Polski będzie niemożliwy. Zawodnik otrzymał dwa dni wolnego, w czwartek okaże się czy będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego na spotkanie ligowe z Górnikiem w Zabrzu. Golkiper z rocznika 2001 miał zagrać we wtorek z III-ligowcem, lecz w takim wypadku wystąpi Dominik Hładun, dla którego mecz z Widzewem był debiutem w barwach "Wojskowych". Szukając pozytywów, to sztab szkoleniowy ponownie ma do dyspozycji Bartosza Slisza, którego zabrakło w piątkowym klasyku ze względu na pauzę spowodowaną 4. żółtą kartką. Na drobne kłopoty narzeka Mattias Johansson.

Jeśli chodzi o obecną edycję PP, to na boisku (w każdej drużynie) musi przebywać przynajmniej jeden młodzieżowiec, tj. poniżej 22. roku życia – w sezonie 2022/23 są to piłkarze urodzeni w roku 2001 i młodsi, posiadający obywatelstwo polskie. To korekta względem poprzednich rozgrywek, w których zespoły miały obowiązek wystawiać minimum dwóch takich zawodników. Ten przepis to nie problem dla Legii, która w tym sezonie regularnie korzysta z Tobiasza, Maika Nawrockiego czy Macieja Rosołka, zaczyna też dawać szanse Igorowi Strzałkowi, a w poprzednich rundach Pucharu Polski stawiała między słupkami na Misztę.

W podstawowej jedenastce stołecznego zespołu dojdzie zapewne do przemeblowania względem ostatnich meczów. Jak może wyglądać wyjściowy skład Legii na ćwierćfinał krajowego pucharu? W bramce stanie Hładun. Trójosobowy blok defensywny stworzą Nawrocki, Artur Jędrzejczyk i Yuri Ribeiro. Na wahadłach wystąpią Makana Baku oraz Filip Mladenović. Środek pola zajmą Rafał Augustyniak, Strzałek i Slisz. W ataku pojawią się Rosołek oraz Carlitos.

Patryk Sokołowski

Lechia zajmuje 5. miejsce w III lidze (grupa III), ma na koncie 31 punktów (9 wygranych, 4 remisy, 3 porażki) i 10 "oczek" straty do liderującej… drugiej drużyny Rakowa. Rozgłos przyniosły jej rozgrywki Pucharu Polski, do których zakwalifikowała się po zdobyciu trofeum dla najlepszego klubu w województwie lubuskim. Postawa ekipy z Zielonej Góry budzi podziw, gdyż w poprzednich rundach zaskakująco zwyciężyła I-ligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała (2:1, po dogrywce) i sensacyjnie wyeliminowała Jagiellonię Białystok (3:1) oraz Pogoń Szczecin (w serii "jedenastek"). Dzięki temu awansowała do ćwierćfinału, powtarzając sukces z sezonu 1986/87.

Zieloną Górę czeka teraz kolejne święto, zapowiadane jako najważniejsze wydarzenie w jej piłkarskiej historii, mecz stulecia. Nie są to określenia na wyrost, o czym świadczy choćby fakt, że Lechia rozpoczęła przygotowania do 1/4 finału w zasadzie tuż po wylosowaniu Legii. Trzecioligowiec starał się, by spotkanie obejrzało jak najwięcej kibiców, ale łatwo nie było, zastanawiano się czy do historycznej gry w ogóle dojdzie. O ile na stadionie lekkoatletycznym przy Sulechowskiej pojawiła się m.in. tymczasowa trybuna na 1200 osób, to wątpliwości budziła kwestia bezpieczeństwa (ogrodzenie). Opinia policji okazała się negatywna, lecz ostateczna decyzja i tak należała do prezydenta miasta, Janusza Kubickiego, który zgodził się na imprezę masową. To sprawia, że wtorkową rywalizację obejrzy nie 999 osób, a 5 tys. widzów. Stołeczny klub dostał 250 biletów, chętnych było 400 kibiców.

Ze swojego doświadczenia wiem, że na takie mecze się czekało. Przed występem mogłem mieć dreszczyk emocji, ale po pierwszym gwizdku w ogóle nie odczuwa się zmęczenia, pojawia się adrenalina. Jak mawiał klasyk, ciągniesz z wątroby. I to prawda. Podejrzewam, że dla wielu naszych zawodników będzie to spotkanie życia. Mam nadzieję, że nie ostatnie – mówił trener Lechii, Andrzej Sawicki, który nie ma optymalnej sytuacji kadrowej. Nie dość, że z klubu odeszło dwóch obrońców, czyli Sebastian Górski (Chrobry Głogów) i Gabriel Estigarribia (Cuiavia Inowrocław), to we wtorek nie zagrają Jakub Babij oraz Rafał Dzidek (pauzy za nadmiar żółtych kartek). Do III-ligowca dołączył jedynie Jussuf Mwinyi (Syrena Zbąszynek).

Czasami mam problemy ze snem, lecz nie jest to spowodowane spotkaniem z Legią. Podchodzę do tej rywalizacji bardzo spokojnie, powtarzam na każdym kroku, że nie możemy czuć negatywnej presji. Zawodnicy muszą wspiąć się na wyżyny, wszystko jest możliwe. Okoliczności nie są dla nas sprzyjające, gdyż stołeczna drużyna znajduje się w trakcie sezonu, non stop gra na boiskach trawiastych, a my dopiero raczkujemy, jeździmy po łączkach, ale mimo wszystko i tak dziękujemy, że możemy to robić. Jesteśmy bez rytmu meczowego, to na pewno nie sprzyja. Myślę, że po takiej przerwie każdy zespół potrzebuje kilku spotkań, by wejść na właściwe obroty. Musimy zacząć z wysokiego C – mówił Sawicki.

Zimowe przygotowania Lechii oparły się na 7 sparingach. Zespół z Zielonej Góry wygrał 5-krotnie (14:0 z Łobzonką Wyrzysk, 4:2 z Polonią Warszawa, 6:1 z Syreną Zbąszynek, 4:2 z Flotą Świnoujście, 1:0 z Chrobrym II Głogów), zremisował 1:1 z pierwszą drużyną Chrobrego i przegrał aż 1:7 z Cariną Gubin. Teraz III-ligowca czeka weryfikacja, czyli pierwszy, oficjalny mecz w 2023 roku, właśnie z Legią.

Jest spokój, bo mamy świadomość, że bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. To dodaje nam pewności. Z dnia na dzień są coraz większe emocje, ale się nie boimy. To jeden mecz, wszystko się może zdarzyć. Widać, że niektórzy zawodnicy są spięci, dlatego próbujemy rozładować atmosferę, pojawiają się żarty. Nie dopuszczamy do siebie negatywnych myśli, chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. We wtorek zaprezentujemy, jak się przygotowaliśmy, jakie mamy umiejętności. Tak naprawdę nic złego nie może się stać – opowiadał napastnik Lechii, Przemysław Mycan.

Zagramy z czołowym klubem ekstraklasy, który uważam, że jest odmieniony, widać bardzo dobrą pracę trenera Runjaicia. To zespół niezwykle silny mentalnie, ale i nerwowy. W Legii presja jest ogromna, a także wyczuwalna w poszczególnych sytuacjach, gdy mecz się nie układa, natomiast da się zauważyć wzajemną motywację w tej drużynie. Oglądam scenki przed spotkaniami "Wojskowych", radość po bramkach. Czuć ogień – tłumaczył trener Lechii.

Z klubem z Zielonej Góry jest obecnie związana osoba z przeszłością przy Łazienkowskiej. To Maciej Murawski, aktualny prezes Lechii, który zagrał 146 meczów w barwach "Wojskowych" (1998-2002), w 2002 roku zdobył z nią mistrzostwo Polski i Puchar Ligi. – Legia jest w rytmie, rozegrała parę spotkań z niezłymi przeciwnikami na naturalnej nawierzchni. My ciągle jesteśmy na etapie sparingów, od kilku dni zaczęliśmy trenować na trawie. Można powiedzieć, że w tym momencie uprawiamy dwie inne dyscypliny, startujemy z innego poziomu. Na szczęście to nie koszykówka, w której lepsza drużyna nie zostawia praktycznie żadnych szans – wyjaśniał 49-latek.

Obserwuję pracę trenera Runjaicia i wiem, że uwielbia wychodzić krótkimi podaniami z niskiej obrony, choć zdaję sobie też sprawę, że na słabszych płytach Legia nie wstydzi się zagrać prostej piłki za linię defensywy, by napastnicy się ścigali. Warszawiacy będą chcieli pokazać dominację, spowodować, byśmy to my biegali za futbolówką. Zapewne w wielu fragmentach meczu będziemy musieli bronić, trochę cierpieć, ale chcemy pokazać pazurki. Na pewno zagramy odważnie. Jeśli nie popełnimy takich błędów, jak choćby w sparingu z Cariną Gubin (1:7 – red.), to tak się to nie skończy. Jeżeli będziemy agresywni, blisko siebie, zorganizowani, to myślę, że przeciwnik nie będzie miał łatwo. I pojawią się momenty, w których będziemy mogli pokazać walory, jakie niewątpliwie mamy. Nie zobaczycie Lechii broniącej się w "szesnastce". No chyba że w 85. minucie będziemy prowadzić, to wtedy pewnie tak – dodał Sawicki.

Bukmacherzy z betcris również nie mają wątpliwości, że zdecydowanym faworytem wtorkowego spotkania są "Wojskowi". Kurs na wygraną Legii wynosi 1.23, remis to mnożnik 6.20, a zwycięstwo Lechii – 17.00. Mecz, który poprowadzi Damian Kos, odbędzie się we wtorek, 28 lutego (godz. 13:00). Transmisja w Polsacie Sport. Redakcja Legia.Net przeprowadzi relację tekstową na żywo, a po zakończeniu gry zapraszamy do zapoznania się z naszymi materiałami.

Przypuszczalne składy:

Lechia: Fabisiak – Ostrowski, Kurowski, Lechowicz – Athenstadt, Zając, Łoboda, Malec – Zientarski, Surożyński, Mycan

Legia: Hładun – Nawrocki, Jędrzejczyk, Ribeiro – Baku, Augustyniak, Strzałek, Slisz, Mladenović – Rosołek, Carlitos

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.