Legia w półfinale Pucharu Polski!
02.03.2022 20:45
31. Cezary Miszta
17. Maik Nawrocki
25. Filip Mladenović
99. Bartosz Slisz
16. Jurgen Celhaka
70'13. Paweł Wszołek
88'27. Josue
39. Maciej Rosołek
57'
33. Maciej Gostomski
3. Leandro
20. Bartosz Rymaniak
21. Kryspin Szcześniak
22. Serhij Krykun
59'6. Janusz Gol
60'8. Szymon Drewniak
24. Michał Goliński
68'77. Damian Gąska
59'70. Jason Lokilo
18. Bartosz Śpiączka
75'
Rezerwy
29. Lindsay Rose
- 88'
22. Kacper Skibicki
20. Ernest Muci
57'- 70'
21. Rafael Lopes
44. Adrian Kostrzewski
13. Marcel Wędrychowski
68'17. Łukasz Szramowski
19. Przemysław Banaszak
75'27. Michał Mak
59'29. Daniel Dziwniel
35. Gerson
49. Ruben Lobato
59'88. Alejandro Serrano
60'
– Zapis relacji tekstowej na żywo
– Konferencja trenera Vukovicia
– Komentarz szkoleniowca Górnika
– Janusz Gol o meczu Legii z Górnikiem
– Kryspin Szcześniak o spotkaniu przy Łazienkowskiej
– Spotkanie w Pucharze Polski jest dla nas finałem, mimo że to dopiero ćwierćfinał. To jeden mecz, w którym nie masz prawa popełnić błędu – opowiadał jeszcze w styczniu trener Legii, Aleksandar Vuković. Wszyscy mieli świadomość rangi środowej rywalizacji. Dla stołecznego klubu to jedyna furtka do eliminacji europejskich pucharów, bo chyba każdy wie, że zapewnienie sobie udziału w kwalifikacjach poprzez ekstraklasę graniczy z cudem (23 punkty straty do podium). Należało zatem oczekiwać dużej mobilizacji i walki na całego – również ze strony łęcznian, którzy stali przed szansą osiągnięcia najlepszego wyniku w historii występów w tych rozgrywkach – nigdy nie dotarli do półfinałów.
W bieżącej edycji PP na murawie musi przebywać przynajmniej dwóch młodzieżowców posiadających obywatelstwo polskie (z rocznika 2000 lub młodsi). Trener Vuković umieścił w wyjściowym składzie trzech takich zawodników. Jak wyglądała podstawowa jedenastka Legii? W bramce stanął Cezary Miszta. W bloku obronnym pojawili się Mattias Johansson, Mateusz Wieteska, Maik Nawrocki i Filip Mladenović. W środku pola znaleźli się Bartosz Slisz oraz Jurgen Celhaka. Na skrzydłach byli Paweł Wszołek i Maciej Rosołek, na "dziesiątce" – Josue, a w ataku – Tomas Pekhart. Warszawiacy drugi raz z rzędu zagrali w systemie z czwórką, a nie trójką z tyłu. I znów zdało to egzamin, tak jak w rywalizacji z Wisłą.
Początek spotkania okazał się spokojny, na boisku nie działo się zbyt wiele, brakowało konkretów, lekką przewagę mieli przeciwnicy. Pierwszą ciekawszą akcję stworzył Josue, który zdecydował się na mocne, płaskie uderzenie z ok. 20. metra – Maciej Gostomski z problemami, lecz złapał futbolówkę. Parę chwil później, po stracie Celhaki w środku pola, Janusz Gol oddał soczysty strzał zza "szesnastki", ale Miszta popisał się świetną interwencją. Od tej pory mecz zaczął się rozkręcać, miejscowi wrzucili wyższy bieg.
Dużo zależało od Josue, który kreował grę, szukał precyzyjnych podań do przodu, a w 22. minucie dał Legii prowadzenie! Ofensywny pomocnik potężnie uderzył z lewej nogi, z 17. metra, pod poprzeczkę – Gostomski był bezradny. Asystę przy trafieniu 31-latka (pierwszym w barwach "Wojskowych") miał aktywny Johansson. Szwed swobodnie czuł się na murawie, umiejętnie podłączał się do ofensywy, w końcówce pierwszej połowy groźnie uderzył zza "szesnastki" – futbolówka przeleciała tuż obok bramki. Nieźle radził sobie też Wszołek, który raz uderzył z dystansu, ale golkiper zielono-czarnych był na posterunku. Gospodarze stwarzali zagrożenie m.in. po szybkich, składnych atakach – po jednym z nich powinno być 2:0. Sytuację świetnie zapoczątkował Josue, który zbiegł do środka po minięciu rywali, po czym podał do Wszołka, a ten wypuścił Portugalczyka po prawej stronie pola karnego. Były pomocnik FC Porto sprytnie zagrał na 7. metr do niepilnowanego Pekharta, który oddał strzał z prawej nogi, lecz Gostomski kapitalnie interweniował. Zielono-czarni zostali zepchnięci do defensywy, łatwo tracili piłki, bazowali na pojedynczych zrywach. Beniaminek ekstraklasy szukał szans m.in. rzutach wolnych (centry na Bartosza Śpiączkę) i dograniach z lewego skrzydła. Tuż przed przerwą, po takiej akcji, goście mogli wyrównać. Damian Gąska popędził lewą flanką, a następnie dokładnie dośrodkował do Michała Golińskiego – ten główkował, lecz nieznacznie się pomylił.
Start drugiej połowy wyglądał jak początek pierwszej – tempo zwiększało się z czasem. Jeśli chodzi o łęcznian, to solidnie prezentował się Jason Lokilo. Skrzydłowy dobrze czuł się z piłką przy nodze, w dryblingu – mimo że w pewnym momencie miał przed sobą trzech rywali, to wyszedł z opresji i podał do Gąski, który został zablokowany. Zawodnik z rocznika 1998 potrafił też dośrodkować i oddać strzał, co pokazał po wymanewrowaniu Mladenovicia – wówczas zbiegł do środka i uderzył w kierunku dalszego słupka, a piłka zahaczyła o legionistę i wyszła na rzut rożny. Potem do głosu znów doszedł stołeczny klub, który mógł podwyższyć wynik – Josue dograł z rogu na środek pola karnego, do Pekharta, który główkował mocno, ale minimalnie niecelnie. Po godzinie gry "Wojskowi" mieli dwie kolejne szanse – strzały Ernesta Muciego, który dał obiecującą zmianę, i Josue (odpowiednio z i zza "szesnastki") okazywały się trochę niedokładne.
Później, przez kilkanaście minut, inicjatywę przejął Górnik. Przyjezdni za wszelką cenę dążyli do remisu, częściej przebywali na połowie mistrzów Polski, ale w fazie finalizacji brakowało chłodnej głowy i precyzji. Warto wspomnieć o uderzeniu z dystansu Bartosza Rymaniaka (po rykoszecie, ponad poprzeczką) i sytuacji Michała Maka, którego uprzedził Miszta. Legia była wtedy nieco schowana, zwolniła obroty, lecz w 86. minucie wyprowadziła kontrę, po której zamknęła mecz. Josue ruszył na bramkę, podał na lewą stronę "szesnastki" do Muciego, a ten pokonał Gostomskiego i ustalił wynik rywalizacji.
Ostatecznie, Legia wygrała 2:0 z Górnikiem Łęczna i znalazła się w półfinale PP. Warszawska drużyna wciąż jest w grze o Puchar Polski i przedłużyła nadzieję na rywalizację w Europie w następnym sezonie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.