Analiza potencjału Legii - środek obrony
20.09.2011 14:24
W zasadzie powinienem powtórzyć zdanie poprzedzające opis skrajnych defensorów. - „Kiedyś, to były czasy”. Wiadomo było, że od środkowego defensora oczekuje się odcięcia od gry napastników przeciwnika, czyli kompletnego zamknięcia drogi do własnego pola karnego zawodnikom atakującym. Przy czym w tych jakże przyjemnych czasach, sposób w jaki tego dokonał obrońca nie był taki ważny. Jak wywalił piłkę w trybuny ubijając przy okazji kilka dorodnych okazów ornitologicznych, to wszystko było ok. W obecnej dekadzie nie dość, że straty w ptactwie byłyby przyczynkiem do zemsty zbrojnego ramienia „Greenpeace”, to jeszcze trener nie zostawiłby suchej nitki na tak rozwiązującym problemy defensorze. Dziś równie ważnym elementem gry obrońcy jest rozprowadzanie piłki do pomocników, czyli wprowadzanie piłki do gry. Najczęściej to właśnie defensorzy wymieniając miedzy sobą piłkę w strefie obronnej, szukają luk w ustawieniu przeciwnika i starają się znaleźć celnym podaniem partnera z drużyny, by jednym zagraniem piłki rozpocząć kolejny atak. Nowoczesny środkowy obrońca to nie tylko „atleta” gotów walczyć na całego, ale też technik potrafiący operować piłka na podobnym poziomie jak pomocnicy. Kompletny obrońca tej strefy boiska powinien móc pochwalić się zarówno dobrą grą głową, skutecznym kryciem przeciwnika, dobrym odbiorem piłki, jak i umiejętnością czytania gry. Bardzo ważną cechą jest umiejętność poprawnego ustawiania się na boisku i poruszania po strefie obronnej. Czasem samym ruchem bez piłki można odebrać przeciwnikowi możliwość rozegrania akcji. Dlatego zdolność antycypacji wydarzeń u środkowych defensorów jest równie ważna, jak u defensywnych pomocników. Kolejną cechą jaką powinien charakteryzować się obrońca jest zdolność do podejmowania odpowiednich decyzji, czasem potrzeba zdecydowanym wślizgiem odebrać przeciwnikowi piłkę, czasem tylko opóźniać jego grę, tak aby nadeszły posiłki i uniemożliwiły indywidualną akcję napastnikowi drużyny przeciwnej. Te wszystkie cechy musi posiadać „nowoczesny” defensor. Czy Legia takich posiada?
Michał Żewłakow - Michał to żywy pomnik ludzkich możliwości. To ikona potęgi jaką może osiągnąć zawodnik, który wcale nie został jakoś hojnie obdarzony przez los. Rzekłbym nawet, że talentu to mu „Bozia” nie „wydziela” zbyt wiele, a jednak. Ciężka, nawet czasem bardzo ciężka praca może przynieść niesamowite rezultaty. Wyjeżdżał z naszego pięknego kraju jako piłkarz planujący dorobić w małym klubie Belgijskim, nie było mowy o wyborach tylko największych, ot taki wyjazd za lepiej płatną pracą. Wrócił do Polski już jako gwiazda. Prawdziwy weteran europejskich boisk, wszędzie ceniony, zawsze chwalony. Pomimo tego, jego powrotowi nie towarzyszyło bezgraniczne zaufanie, tak naprawdę Legia podchodziła do niego trochę jak pies do jeża (i to pomimo deklaracji samego zawodnika). W międzyczasie nastąpiło kilka zwrotów akcji i gdy wydawało się, że jednak nic z tego nie będzie, „Żewłak” zameldował się na Łazienkowskiej 3 jako piłkarz Legii Warszawa. Teraz już chyba nikt nie ma wątpliwości, że to był świetny ruch naszych działaczy. Być może wiek już nie ten, być może szybkość już nie tamta co kiedyś, ale spokój jaki wniósł w poczynania całego bloku defensywnego jest nie do przecenienia. Jestem gotów zaryzykować, że fantastyczna postawa Skaby na początku tego sezonu to w dużym stopniu zasługa naszego weterana. Być może się narażę starszym kibicom, bo mój osąd jest zdecydowanie zbyt wczesny, ale jak patrzę na grę Żewłakowa to widzę w tym „magię” Jacka Zielińskiego. Sposób kierowania kolegami, pomysły rozegrania poszczególnych akcji defensywnych i spokój, ten wyrafinowany stoicki spokój. Nie będę ukrywał, bardzo lubię oglądać grę tego zawodnika. Mam też nadzieję, że ogrom swojej wiedzy spożytkuje w naszym klubie, nawet po zawieszeniu butów na kołku. Na razie jednak, trzymaj się Michał jak najdłużej.
Ivica Vrdoljak - Duch drużyny, sam jestem zdziwiony, jak wielki wpływ na formę prezentowaną przez zespół ma forma Ivicy. Im dłużej jest w Legii, tym mniej dziwi kontrowersyjna decyzja przyznania mu kapitańskiej opaski. Vrdoljak ma wszystko by rządzić i dzielić w zespole, wszystko czego potrzebuje piłkarz by być centralną postacią drużyny. Jednak w mojej ocenie zbyt wiele w jego grze jest nonszalancji, zbyt wiele piłek traci na rzecz zawodników przeciwników. Jeśli wziąć pod uwagę pozycję na jakiej nominalnie występuje, te straty zdają się niemożliwe do zaakceptowania. Pomimo to Ivica Vrdoljak jest bardzo dobrym zawodnikiem, jeśli udałoby się wyeliminować te straty, to byłbym gotów nazwać go piłkarzem kompletnym (oczywiście stosując nasze ligowe proporcje). Co w takim razie robi w zestawieniu środkowych obrońców? Spróbuję wytłumaczyć to tak: - Defensywnych pomocników o walorach jakie prezentuje Ivica jest na prawdę niemało. Jeśli mam być szczery to nawet nie do końca rozumiem skąd taka suma odstępnego podyktowana za tego piłkarza. Owszem umie rozegrać piłkę, umie ją przechwycić, umie wprowadzić ją do gry ale to są umiejętności które posiada wielu defensywnych pomocników dostępnych na rynku. Wszystkie te moje rozmyślania przerwał wytęp Vrdoljaka na środku obrony. Okazało się, że Chorwat potrafi przykryć przeciwnika nie gorzej niż Astiz w swojej najlepszej formie, do tego świetnie gra głową i naprawdę dobrze się ustawia. Brak biegania w poprzek i wzdłuż boiska wpływa pozytywnie na kontrolę piłki i mniejszą ilość strat tego gracza. To wszystko jest okraszone doskonałym wyprowadzeniem piłki. Na naszych boiskach nikt z obrońców tego nie potrafi, włączyć się w odpowiednim momencie do gry i stworzyć przewagę liczebną pozwalającą na wykorzystanie „dziury” w kryciu to rzecz nieoceniona. Z piłkarzy występujących na tej pozycji potrafiących zaprezentować podobne inklinacje jestem w stanie wymienić (tak na „szybko” z głowy) Lucio z Interu Mediolan i Pique z Barcelony. Takich piłkarzy bardzo się ceni. Pewnie dlatego, że na rynku jest ich bardzo ale to bardzo mało. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że grając na pozycji obrońcy Ivica jeszcze nie raz popełni błąd (w końcu nauka nowej pozycji musi nieco potrwać) ale moim zdaniem warto.
Inaki Astiz – Któż z kibiców nie pamięta pierwszego sezonu? Wątpię by ktoś zapomniał. Być może ten pierwszy sezon ciąży na ocenach sympatycznego Hiszpana. Gdyby nie ten okres, to w kolejnych zawodnik z półwyspu Iberyjskiego zasługiwał by na pochwały. Jednak każdy, kto pamięta jak potrafił grać Inaki, nie potrafi już ocenić jego gry w kolejnych sezonach pozytywnie. Nie ma co się dziwić, różnica w jakości gry jest spora. Obejść tamtego „starego” Astiza było nie sposób, niestety ten „obecny” potrafi sam strzelić takiego babola, że kibice i trener łapią się za głowy. Mimo to trzeba jednak przyznać, że jest to defensor bardzo solidny. Jeśli miałby szansę wejść w rytm meczowy, to nadal by brylował na boiskach Ekstraklasy. Jego największym problemem jest obecnie bardzo silna konkurencja. Wyskoczyć przed Michała raczej się nie da, by „wygryźć” Marcina trzeba by złapać formą z najlepszych lat. W tej chwili nawet bez tego Inaki Astiz bardzo wzmacnia rywalizację i jednocześnie działa kojąco przy ewentualnych kartkach czy kontuzjach.
Marcin Komorowski - Jeszcze dwa sezony temu był na wylocie, jeszcze sezon temu nikt by po nim nie płakał. Jednak Marcin zaliczył niesamowity progres w swojej grze. Z kompletnie zagubionego piłkarza (który chyba już myślał gdzie tu uciec) wyrósł nam bardzo obiecujący obrońca. Dla mnie w tej chwili absolutnie jest kandydatem na gracza występującego w parze z Michałem Żewłakowem (eksperyment z Vrdoljakiem pozostawiam w sferze moich własnych wymysłów). Każdy kolejny mecz to następne doświadczenia do kolekcji i o ile w lidze już jest jednym z najlepszych i walka z rodzimymi napastnikami nie wzbudza w nim większych emocji, o tyle mecze w Lidze Europejskiej pozwolą mu na osiągnięcie kolejnego poziomu umiejętności i wiedzy. Oczywiście liczę też na samego Żewłaka, który jak profesor powinien tłumaczyć zawiłości i specyfikę gry w Europie. Kończąc analizę gry „Prezydenta” posunę się do stwierdzenia, że jeśli w tym tempie i w taki sposób będzie się rozwijał, to jeśli nie na Euro2012, to już na eliminacje do Mistrzostw Świata zobaczymy go w koszulce z „Białym Orłem” na piersi.
Dickson Choto - „Skała”, kiedyś to określenie budziło dreszcz u przeciwników. Wyjść „na Choto”, to była żadna przyjemność. Wyjątkiem był Paweł Brożek, który uwielbiał grać na naszego defensora z Zimbabwe. Miał sposób na Dicksona i tyle. Jednak inni już tego sposobu nie mieli. Nasza „Skała” jednak potrzebuje obok siebie szybkiego defensora, takiego który wystartuje zamiast niego do pojedynku biegowego. Lata zaniedbań zarówno w przygotowaniu jak i formie fizycznej (znaczna nadwaga) zrobiły swoje. Obecnie każdy mecz to ryzyko kontuzji, każde starcie to prawie pewny uraz. Szkoda, bo uwielbiałem oglądać spektakularne interwencje tego zawodnika, miło było widzieć strach w oczach napastników; niezapomniane są chwile gdy atakujący na bramkę nagle zmieniał decyzje i postanowił zamienić się w asystenta ;) Niestety tamte czasu już odeszły, jednak Choto poniżej pewnego poziomu nie zejdzie. Warto mieć takiego zmiennika.
Podsumowanie
Moim zdaniem defensywa Legii jest najsilniejszą taką formacją w lidze. Dodatkowo jej środek bije już inne zespoły na głowę. Jednak chyba nie ma co się dziwić, jeśli tacy zawodnicy jak Inaki Astiz czy Dickson Choto mogą na razie tylko marzyć o występach w pierwszej jedenastce. Pragnę przypomnieć, że mówimy o piłkarzach których każdy trener zespołu z Ekstraklasy z miejsca umieścił w podstawowym składzie swojego zespołu. Indywidualnie mogą rywalizować jeszcze tacy zawodnicy jak Manuel Arboleda, czy Osman Chaves, ale to by było na tyle. Reszta to już zdecydowanie inna półka.
Oczywiście jak to w sporcie bywa, ostatnio Inaki przeżywał regres swojej formy, ale za to oszałamiające są postępy czynione przez Marcina Komorowskiego. Ten defensor grając przy Michale Żewłakowie rośnie na ostoję Legijnej defensywy. Mam nadzieję, że w ciągu tego roku nabierze już takiej pewności siebie, że jago umiejętności pozwolą na powolne zastępowanie mistrza Michała (wydaje mi się, że jak na nasze warunki, to Żewłak pogra jeszcze ze dwa sezony). Oczywiście na osobne traktowanie zasługuje Ivica Vrdoljak, ja osobiście wiążę z nim ogromne nadzieje. Jednak nie mam pewności, czy trener naszej drużyny myśli podobnie. Nie wiem czy Legię stać, by w defensywie wystawiać swój najdroższy zakup w historii. Oby, bo moim zdaniem korzyści z tego mogą być ogromne. Nie ukrywam, że w niedalekiej przyszłości chciałbym zobaczyć środek obrony złożony z Komorowskiego (przerywający ataki) i Vrdojaka (potrafiący rozegrać piłkę z pomocnikami lub włączyć się do ataku). To dla mnie było by na prawdę „coś” co mogło by dawać nam przewagę nad rywalami.
Autor: Monrooe
Poprzednie analizy:
- prawa obrona
- lewi obrońcy
- defensywni pomocnicy
- środek pomocy
- prawe skrzydło
- lewa flanka
- atak
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.