Grano dzisiaj, czyli mecze Legii z 10 kwietnia - bój z Man Utd
10.04.2020 09:35
Ostatnim spotkaniem, które odbyło się 10 kwietnia, była ligowa rywalizacja z Cracovią w sezonie 2004/05. Legioniści przegrali na wyjeździe 0:1 w nieprawdopodobnych okolicznościach. W doliczonym czasie Legia miała rzut karny. Łukasz Surma strzelił jednak prosto w Marcina Cabaja. Kilkadziesiąt sekund później Artur Boruc źle wybił piłkę, ta trafiła do byłego legionisty Marcina Bojarskiego, ten minął bramkarza Legii i zdobył bramkę. Publiczność na stadionie przy ul. Kałuży oszalała, a Bojarski zadedykował gola zmarłemu 8 dni wcześniej papieżowi Janowi Pawłowi II. - Przegraliśmy mecz tylko i wyłącznie na własne życzenie. Mieliśmy kilka klarownych sytuacji i powinniśmy przynajmniej część z nich wykorzystać. Stało się na nasze nieszczęście inaczej. Dodatkowo nie udało nam się po raz kolejny wykorzystać karnego i punkty pozostały na Cracovii - powiedział wówczas Marek Saganowski, były piłkarz Legii, który jest obecnie drugim trenerem. Zdjęcia można obejrzeć tutaj i tutaj.
Rok 1993
Dokładnie 27 lat temu legioniści zwyciężyli u siebie 1:0 z Górnikiem Zabrze. Po trafieniu Leszka Pisza z rzutu wolnego trzy punkty zostały w Warszawie, co oznaczało objęcie przez Legię prowadzenia w tabeli. Legia liderem pustych trybun – pisał „Przegląd Sportowy” (71/1994), dodając, że sam Maciej Śliwowski powinien dołożyć jeszcze cztery bramki. Mecz rozegrano bez udziału publiczności, co było konsekwencją awantur podczas pierwszego półfinałowego spotkania o Puchar Polski. Tamten sezon miał dramatyczne zakończenie. Przed ostatnią kolejką Legia prowadziła w tabeli, mając tyle samo punktów co drugi ŁKS (47). O kolejności decydował bilans bramkowy, łodzianie mieli 3 gole straty (+21 przy +24 Legii). Warszawiacy pokonali Wisłę Kraków6:0. ŁKS wygrał z Olimpią Poznań 7:1, ale nie wystarczyło to do wyprzedzenia legionistów. W stolicy świętowano więc tytuł najlepszej drużyny. Okazało się, że… przedwcześnie.
Mistrzostwo dla Legii wisiało na włosku. Można było odnieść wrażenie, że trwało szukanie haków na stołeczny klub, by odebrać mu tytuł. Prezydium Zarządu PZPN ukarało Legię, Wisłę, ŁKS i Olimpię rocznym zakazem transferowym (krajowym i zagranicznym). Postanowiło również, że w sezonie 1993/94 kluby te rozpoczną rozgrywki z 3 ujemnymi punktami. Kilka dni później protest złożył ŁKS, żądając, by to temu klubowi przyznano tytuł mistrzowski. W piątek, 9 lipca, Zarząd PZPN, opierając się na paragrafie 23 regulaminu rozgrywek (niesportowa postawa), unieważnił wyniki meczów Legii z Wisłą i ŁKS z Olimpią. Legia od razu odwołała się do Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczego PZPN, które dzień później podtrzymało decyzję zarządu. Zanim zgromadzenie głosowało wniosek komisji, wystąpił jeszcze wiceprezes PZPN Ryszard Kulesza. Nazwał on krajową ekstraklasę „mordercą polskiej piłki nożnej” i przyznał, że zastanawiał się nad złożeniem rezygnacji, od której odwiodła go większość delegatów, domagająca się odnowy i oczyszczenia w naszym futbolu. – Cała Polska widziała, a tylko wy jesteście niewidomi – grzmiał Kulesza, odnosząc swoje uwagi do wydarzeń z meczów ostatniej kolejki z Łodzi i z Krakowa – opisywał moment tuż przed wspomnianym głosowaniem „Przegląd Sportowy” (133/1993). Co ciekawe, specjalna komisja powołana do zbadania prawidłowości przy rozegraniu meczów w Krakowie i w Łodzi nie dopatrzyła się żadnych śladów przekupstwa. Jej przewodniczący Maciej Kapelczak zaapelował na mównicy, by uchylić wszelkie sankcje nałożone na Legię, Wisłę, ŁKS i Olimpię. Oficjalny komunikat, przesłany do Polskiej Agencji Prasowej, brzmiał następująco: „Zgodnie z paragrafem 10. regulaminu rozgrywek o mistrzostwo I i II ligi na sezon 1992/93, KKS Lech Poznań otrzymuje tytuł mistrza Polski, natomiast Legia Warszawa tytuł wicemistrza Polski. Na tej podstawie PZPN dokona stosownych zmian w zgłoszeniu polskich drużyn do rozgrywek pucharowych uprzednio przekazanym do UEFA”. Jakby kar było mało, UEFA wykluczyła Legię i ŁKS z rozgrywek o Puchar UEFA. Zamykając wątek mistrzostwa Polski w 1993 roku, żadnej z drużyn nigdy niczego nie udowodniono. 1 lipca 1995 roku Prokuratura Rejonowa w Krakowie umorzyła śledztwo w sprawie meczu Wisła – Legia. Nie znaleziono dowodów przestępstwa, ale mimo kilku prób nigdy nie było szans na oddanie zabranego Legii mistrzostwa Polski.
Półfinał PZP
10 kwietnia 1991 roku warszawiacy rywalizowali w pierwszym meczu półfinału Pucharu Zdobywców Pucharu z Manchester United. Rywale nie mieli jednak zamiaru lekceważyć polskiego zespołu, dla Aleksa Fergusona było to nie do pomyślenia. Zaczęło się świetnie. Legia postawiła się silniejszym przeciwnikom, nie zamierzała poddać się bez walki. Stadion eksplodował, kiedy w 36. minucie Jacek Cyzio po podaniu Leszka Pisza zdobył bramkę. Wydawało się, że piękny pucharowy sen może trwać, ale, niestety, szybko nastąpiło przebudzenie. Arkadiusz Gmur przebiegł całe boisko, by pogratulować strzelonego gola swojemu szwagrowi. Za wszelką cenę chciał wyściskać Cyzia, ale nie zdążył wrócić na swoją pozycję. Manchester szybko rozpoczął od środka, kilka podań, centra, błąd Zbigniewa Robakiewicza i za sprawą Briana McClaira padło wyrównanie.
Jeszcze przed przerwą nie popisał się Marek Jóźwiak, który stracił piłkę na własnej połowie i musiał faulować Marka Hughesa biegnącego w kierunku bramki Legii. Złapał go za koszulkę, ten upadł, a sędzia ukarał Polaka czerwoną kartką. Jóźwiak miał niesamowitego pecha. Przez lata takie faule taktyczne były karane żółtą kartką. Osłabiona Legia, nie dość, że w dziesiątkę, to grająca jeszcze bez pauzującego Macieja Szczęsnego i kontuzjowanych Krzysztofa Budki i Dariusza Kubickiego, nie miała szans na wywalczenie choćby remisu. Po przerwie bramki zdobyli Mark Hughes i Steve Bruce, a losy rywalizacji w zasadzie zostały rozstrzygnięte. Dziękujemy Ci Legio – pisał „Przegląd Sportowy” na pierwszej stronie po rewanżu na Old Trafford. W drugim meczu padł remis 1:1. I choć Legia odpadła z rywalizacji, śmiało można powiedzieć, że odniosła sukces zdecydowanie ponad stan.
71 lat minęło…
W 1949 roku stołeczny klub przegrał u siebie 1:3 z Lechem Poznań. Jedynego gola dla legionistów strzelił wówczas Ryszard Wilczyński. Przed tym spotkaniem dodatkowo rozchorował się Kazimierz Górski, a do kompletu nieszczęść doszły urazy Stanisława Cyganika i Henryka Serafina. Jeszcze wcześniej zespół z Warszawy musiał sobie radzić bez Tadeusza Waśki (poważna choroba) oraz Mieczysława Szczurka (opuścił klub).
Historyczny lider
Przygotowania do rozgrywek w 1932 roku drużyna rozpoczęła miesiąc przed startem ligi. Formę z wysoko wygranych meczów towarzyskich Legia szybko potwierdziła także w lidze. Na początek pokonała u siebie Ruch Chorzów (2:1), a później Czarnych Lwów (4:0). Po wygranej we Lwowie, która miała miejsce 88 lat temu, „Przegląd Sportowy” (30/1932) mógł napisać w tytule „Legja zajmuje czoło tabeli ligowej”, po raz pierwszy w historii legioniści awansowali bowiem na 1. miejsce!
10 kwietnia Legia odniosła 3 zwycięstwa, 2 remisy i 5 porażek.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2004/2005 |
| |
1998/1999 |
| |
1992/1993 | ||
1990/1991 | ||
1981/1982 | ||
1948/1949 | ||
1931/1932 | Przeździecki II, Wypijewski, Rajdek | |
1926/1927 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.