Josue Pesqueira radość
fot. Kasia Dżuchil

Josue żegna się z Legią – piłkarz wyjątkowy, ratownik, kapitan, maestro!

Redaktor Marcin SzymczykRedaktor Maciej Ziółkowski

Marcin Szymczyk, Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

24.05.2024 11:20

(akt. 25.05.2024 08:30)

Przychodził do Legii z opinią ciekawego zawodnika o wybuchowym charakterze. W ciągu trzech ostatnich lat wyrósł na bardzo ważnego piłkarza, który czarował na boisku, stał się liderem i kapitanem. W sobotę, 25 maja (godz. 17:30), czeka go pożegnalny mecz w barwach "Wojskowych". Stołeczny klub nie przedłużył kontraktu z Josue, którego kochali w Warszawie i nienawidzili w innych miejscach w Polsce.

Josue jest wychowankiem FC Porto. Kiedyś został wybrany objawieniem ligi portugalskiej. W przeszłości miał okazję występować razem z Cristiano Ronaldo i Andre Martinsem, od którego – tak, jak od Luisa Rochy i Rafaela Lopesa – usłyszał same dobre rzeczy w kwestii Legii, zanim zjawił się przy Łazienkowskiej. Przed przylotem do Warszawy świetnie grał w Hapoelu Beer Szewa, ale był też zamieszany w różne afery, o których pisały izraelskie media.

O ile jego pierwsze miesiące przy Łazienkowskiej nie okazały się wybitne, to w pozostałych prezentował wysoki poziom, stanowiąc o sile drużyny, a z czasem – po odejściu Mateusza Wieteski – przejmując opaskę kapitańską. To m.in. dla niego, dla jego podań, kibice przychodzili na trybuny. Zyskał szacunek w Warszawie, był znienawidzony przez fanów innych klubów. 

RATOWNIK

Dołączył do Legii za kadencji Czesława Michniewicza, w trakcie obozu w Leogang. – To jest zawodnik, który z czasem będzie tu liderem i każdego sobie ustawi – przewidział "Czesiu" po tygodniu treningów. "Jo" nadrabiał zaległości, nie miał wybitnej sylwetki, pełnił rolę rezerwowego lub zmiennika. Poziom tkanki tłuszczowej pozostawiał wiele do życzenia, szkoleniowiec wołał na niego "gordo", czyli gruby. Josue nie pozostawał dłużny, odgryzał się trenerowi, ale wziął się za siebie i zaczął powoli pozbywać się zbędnych kilogramów. W 2. kolejce Ekstraklasy został ukarany czerwoną kartką (trzy mecze zawieszenia). Portugalczyk coraz częściej pokazywał jednak próbkę swoich możliwości, miał zadatki na lidera zespołu, ale czegoś brakowało, by w tamtym okresie nim został.

Istotnym momentem okazało się zgrupowanie w Dubaju, na którym pojawił się w odświeżonej wersji, pozbył się nadmiernej tkanki tłuszczowej, ciężko pracował, coraz więcej biegał, pobijał własne rekordy pod względem motorycznym, a trener Aleksandar Vuković – widząc jego ambicje i wpływ na kolegów – zdecydowanie na niego postawił. Choć czasem nie miał z nim łatwo – Portugalczyk potrafił w żołnierskich słowach wyrażać swoje niezadowolenie czy zejść z treningu. "Vuko" jednak wiedział, że warto znaleźć wspólny język z Josue, bo ten odpłaci się na boisku i będzie to z korzyścią dla zespołu i wyników.

I faktycznie Josue dość szybko został liderem w pełnym tego słowa znaczeniu. Stał się kreatorem gry, praktycznie każda groźna akcja ofensywna przechodziła przez doświadczonego pomocnika, który nie tylko dogrywał i strzelał, ale bardzo dużo widział, dyrygował drużyną, a nawet zaczął pomagać w grze obronnej. Czasem był nieco osamotniony w grze kombinacyjnej, lecz nie zniechęcał się, robił swoje.

Zostawał graczem miesiąca, pojawiał się w jedenastkach kolejek, był nominowany do nagród dla pomocnika i piłkarza Ekstraklasy, wywalczył zdecydowanie najwięcej asyst w lidze, w której wyrósł na czołowego zawodnika. Bez niego "Wojskowym" byłoby bardzo trudno o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej w fatalnym sezonie 2021/2022. Nie ma co ukrywać, że Josue mocno przyczynił się do uratowania Legii przed prawdziwą katastrofą, wydatnie pomagając w wyjściu z głębokiego kryzysu.

Aleksandar Vuković Josue Pesqueira
Aleksandar Vuković i Josue. fot. Marcin Szymczyk

KAPITAN

Po najsłabszym od lat sezonie, nowym trenerem został Kosta Runjaić, który początkowo był wrogo nastawiony do Josue. – Słyszałem, że źle wpływa na szatnię, działa na nią destrukcyjnie, nie potrzebuję takich graczy – mówił w nieoficjalnych rozmowach. Po tygodniu pracy z Portugalczykiem zmienił zdanie. Do tego stopnia, że po transferze Wieteski do Clermont Foot (Ligue 1), pomocnik został kapitanem Legii. Był zaskoczony tą decyzją, podjętą przez Niemca, ale jednocześnie czuł wielką dumę. Szkoleniowiec złapał dobry kontakt z zawodnikiem, obdarzył go bardzo dużym zaufaniem. Z czasem może zbyt dużym, może zbytnio się od niego uzależnił. Jednak w pierwszym roku pracy Runjaicia, Josue znakomicie wywiązywał się z powierzonej roli, zmienił się, stał się odpowiedzialny na boisku i poza nim.

Miał udział przy wielu trafieniach, w dodatku zaczął zdobywać więcej bramek, popisał się pierwszym hat-trickiem w karierze (5:2 z Jagiellonią Białystok). Był motorem napędowym, stemplował większość akcji, potrafił zrobić cuda z piłką, wypieścić podanie, kapitalnie zagrać prostopadle, zejść niżej, zrobić przewagę. O jego wielkim wpływie na grę "Wojskowych" może świadczyć też to, że trenerzy i zawodnicy innych klubów często go komplementowali, drużyny przeciwne mocno się na nim skupiały, niektóre stosowały nawet krycie indywidualne i nie przebierały w środkach, by powstrzymać gracza Legii.

Josue brał na siebie ciężar gry i odpowiedzialność za wynik, ciągnął stołeczny zespół. Runjaić obdarzył go sporym zaufaniem, przypisał mu odpowiednią rolę na boisku, pozwolił na wiele w szatni, a on odwdzięczył się niesamowitym sezonem 2022/2023, w trakcie którego otrzymał statuetkę za najlepszego pomocnika rozgrywek ligowych, wykręcił imponujące liczby (15 goli, 11 asyst, 10 asyst drugiego stopnia), dokładając sporą cegiełkę do wywalczenia Pucharu Polski i srebrnego medalu. Przełamał klątwę, strzelając gola bezpośrednio z rzutu wolnego, na co Legia czekała prawie 5 lat.

O ile na początku nie wiedział, czy będzie pasował do klubu, to z czasem czuł się przy Łazienkowskiej jak w domu, był dobrze traktowany przez ludzi. Zyskał zawodowo i prywatnie. Cieszył się szacunkiem i uznaniem w Warszawie, ale również w całej Ekstraklasie i piłkarskim środowisku. Miał wsparcie od sztabu, zawodników czy kibiców, którzy go pokochali i złapali z nim pozytywną więź. Z trybun często dało się usłyszeć "Josue, Josue, Josue" – zarówno w lepszych, jak i słabszych momentach, np. po niewykorzystanym rzucie karnym Portugalczyka.

Dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński, deklarował w mediach, że zrobi wszystko, by zatrzymać Josue na sezon 2023/2024. Udało się, co zostało ogłoszone tuż przed końcem minionych rozgrywek. Portugalczyk na finiszu odrzucił wymarzoną ofertę z Kataru, o wiele lepszą finansowo. Kapitan sprowadził do Warszawy żonę i córkę, którym miasto przypadło do gustu. Sam piłkarz również był szczęśliwy w Polsce. Czuł się ważny i potrzebny, był ceniony przez ekspertów za umiejętności i charyzmę.

Josue Pesqueira medal
Josue ze srebrnym medalem. Fot. Marcin Szymczyk

MAESTRO

Na początku sezonu 2023/2024 zdobył Superpuchar, potem uczestniczył w szalonych meczach w Lidze Konferencji Europy, pomógł w awansie do fazy pucharowej wspomnianych rozgrywek, ale doświadczył też mniej przyjemnych rzeczy, czyli pobytu w holenderskim areszcie, odpadnięcia w Pucharze Polski, słabego dwumeczu z Molde FK i zaledwie 3. miejsca w Ekstraklasie.

W mediach na jego temat pojawiło się mnóstwo informacji, wiele prawdziwych, ale i dziesiątki niemających nic wspólnego z rzeczywistością. Faktem jest, że nie wszystkim w szatni podobała się zażyłość Portugalczyka z trenerem, że miał tak ogromny wpływ na zespół, że przed ważnymi meczami Runjaić spotykał się z kapitanem i dyskutował o taktyce czy składzie osobowym.

Od lutego pojawiały się informacje, że to prawdopodobnie ostatnie miesiące Josue w Legii. Portugalczyk potwierdził to 14 maja, publikując pożegnalny film na Instagramie. – Gra w tym klubie była cudowna. Jestem zadowolony ze swojej historii, nie tak szczęśliwy, gdyż nie wygrałem ligi, ale myślę, że ja i wy, kibice, stworzyliśmy między nami dobre uczucia i nigdy tego nie zapomnę. Wraz z moją rodziną, chcemy was uściskać, przesłać wielki szacunek, dużo miłości i jeszcze raz podziękować za wsparciemówił 33-latek.

Kilka dni później Josue udzielił wywiadu, który odbił się szerokim echem. – Od stycznia miałem do czynienia z takimi sytuacjami w klubie, które miały mnie powalić, że mógłbym napisać książkę – tłumaczył w rozmowie z Flashscore, dodając, że w Legii są ludzie, z którymi się nie identyfikuje i oni z nim też. Mówił również, że jest psychicznie zmęczony, a teraz potrzebuje zmiany krajobrazu (jego intencją nie jest pozostanie w Polsce) i dalej będzie grał w piłkę.

Legię opuszcza niekwestionowany lider, jak na polskie warunki piłkarz wybitny, z bajeczną techniką i magiczną lewą nogą. Ale też wyrazisty kapitan, barwna postać, nieszablonowa osobowość, człowiek o silnym charakterze, który nienawidzi przegrywać, bywa nieprzyjemny na boisku, ale poza nim jest spokojniejszy. Nie boi się wyrazić własnej opinii, wchodzi w przepychanki słowne, potrafi wbijać szpileczki, daje show w trakcie meczów. Mówił, że gdyby panował nad emocjami, byłby lekarzem lub nauczycielem. Czuł się najbardziej znienawidzonym piłkarzem w lidze. – Rywale mnie prowokują, też próbuję to robić, to element meczu. Nie zdawałem sobie sprawy, że będę aż tak prowokowany w Polsce. Gdy jestem wytrącany z gry, to staram się odpowiadać w taki sam sposób. Czasami trudno to wyjaśnić – tłumaczył w CANAL+.

Dbał o atmosferę w zespole, oddawał rzuty karne Carlitosowi oraz Maciejowi Rosołkowi gdy ci byli w dołku, był dobrym duchem drużyny i wsparciem dla kolegów. Kimś, kto scala i jednoczy kibiców, na kogo każdy patrzy i nie przejdzie obok niego obojętnie. Podpowiadał młodszym zawodnikom. Pokazywał duże serce, m.in. odwiedzając 9-letniego Ignasia w Centrum Zdrowia Dziecka. Uczestniczył w legijnym życiu, wspierał z trybun koszykarzy czy futsalistów.

  • Aleksandar Vuković (po ostatnim spotkaniu w roli trenera Legii): – Był dla mnie najważniejszy, bo był też najtrudniejszy. Kiedy obejmowałem klub, to każdy mecz wyglądał tak, że zaraz może wylecieć z boiska. Odkąd pracujemy, to myślę, że dostał dwie żółte kartki.
  • Kosta Runjaić (gala kończąca sezon 2022/2023, plus ostatni mecz w roli szkoleniowca "Wojskowych"): – Mam wrażenie, że jak popełni jeden błąd lub raz zagra przeciętnie, to każdy od razu zwraca na niego uwagę i wskazuje go palcem. Staram się – jak tylko mogę – chronić go. Potrzebujemy w Legii więcej takich postaci. Cieszę się, że jest w moim zespole. To wybitny zawodnik, dobrze mieć w Ekstraklasie takich piłkarzy. To trudny charakter, czasami nie jest z nim łatwo, ale to świetny gracz.
  • Goncalo Feio (konferencja powitalna, plus wypowiedź w CANAL+): – To człowiek, który chce wygrywać i wpisuje się to w moje wyobrażenie nt. rywalizacji. To, jak ten zawodnik jest odpowiedzialny, na co można zwrócić uwagę, to bardziej jego zasługa niż moja.
  • Artur Jędrzejczyk (Foot Truck): – Mam z nim dobry kontakt, lubię go, lecz czasami też mnie denerwuje, za różne sytuacje. Gdybym był w innej drużynie, to by mnie wkurzał. Ale to fajny gość, można z nim rozmawiać godzinami, o wszystkim.
  • Juergen Elitim (Kanał Sportowy): – To on otworzył mi drzwi w klubie, wziął pod swoje skrzydła. Stał się moim przewodnikiem, opiekunem.
  • Patryk Pierzak (Legia.Net): – Gdy zauważył, że dobrze dośrodkowuję, to starał mi się dodatkowo podpowiadać jak podejść pod piłkę, jak mocno ją uderzyć, by trafiła w punkt, w który chcę. A jeśli chodzi o zachowania stricte boiskowe, to urzekła mnie jego szybkość myślenia i podejmowania decyzji w grze. Ma bardzo dobrą technikę, futbolówka się go słucha, podejmuje błyskawiczne wybory, w czym jest kozakiem.
  • Cezary Miszta (CANAL+): – To bardzo specyficzna, otwarta i miła osoba. Lubi wbijać szpileczki, dokuczać innym, ale w pozytywny sposób.
  • Igor Strzałek (Meczyki): – To dość specyficzny, ale wymagający zawodnik, który czasami odreagowuje złością i krzyknięciem na kogoś. Jeśli chodzi o moją osobę, to były dobre i złe momenty, lecz wydaje mi się, że chciał jak najlepiej dla mnie. Czułem presję z jego strony – w takim sensie, by np. zagrać tak, a nie inaczej.
  • Bartosz Slisz (Foot Truck): – Na początku była troszkę burzliwa relacja, miałem z nim spięcie. Gadał coś do mnie na jednym z treningów, co mi się nie spodobało i mu odpowiadałem. Było mocno między nami, ale sądzę, że również przez takie sytuacje nabrał do mnie troszkę szacunku i dogadujemy się dużo lepiej.
  • Marc Gual (CANAL+): – Wszyscy wiedzą, że to znakomity piłkarz, przede wszystkim dzięki podaniom czy strzałom. Umie zagrać tam, gdzie chcesz – dzięki temu łatwo się z nim współpracuje, to bardzo pomaga na boisku. Swoimi podaniami potrafi wykreować coś więcej niż inni gracze.
  • Bartosz Kapustka (Meczyki): – Oczywiście, że da się go lubić. Ma własne zdanie, na treningach nie raz były jakieś tarcia, lecz to normalna sprawa. To piłkarz, z którym uwielbiam być w drużynie, szczególnie w grze kombinacyjnej. Na małej przestrzeni można z nim naprawdę fajnie pograć i mieć z tego ogromną radość.
  • Radovan Pankov (po ostatnim meczu): – Jeśli posiadasz takiego maestro, to czasami wystarczy dołożyć głowę i mieć trochę szczęścia, by zdobyć bramkę. Chciałbym mu podziękować – spotkałem go tu 10 miesięcy temu, to niesamowity zawodnik. Jestem smutny, że osoba o jego umiejętnościach i charakterze opuszcza ten klub.

W trakcie gry przy Łazienkowskiej nie tylko nie doznał poważnej kontuzji, ale praktycznie nie opuszczał treningów. Jeśli nie występował, to głównie z powodu zawieszenia za kartki – zdarzało się, że wówczas brakowało zawodników mogących wziąć na siebie odpowiedzialność. Josue stał się twarzą Legii, którą będzie bardzo trudno zastąpić.

Na tę chwilę zagrał 129 razy w barwach "Wojskowych", strzelił 29 goli, miał 36 asyst, obejrzał 42 żółte kartki i 3 czerwone. Wystąpił w grupie Ligi Europy, dotarł do fazy pucharowej Ligi Konferencji, pomógł w utrzymaniu w Ekstraklasie w fatalnym sezonie 2021/2022, zdobył srebrny i brązowy medal MP, sięgnął po Superpuchar i Puchar Polski. Opuszcza Legię z poczuciem niedosytu, gdyż nie osiągnął najważniejszego celu, czyli mistrzostwa kraju, o którym wiele razy wspominał.

Statystyki Josue od sezonu 2008/09:

Klub

Lata gry

Mecze

Gole

Asysty

Ż. kartki

Cz. kartki

Legia Warszawa

7.2021 – 5.2024

129

29

36

43

3

Hapoel Beer Szewa

9.2019 – 6.2021

66

19

12

22

2

Akhisarspor

7. 2018 – 9.2019

29

4

4

6

-

Osmanlispor

8.2017 – 11.2017

10

-

3

2

-

Galatasaray (wyp.)

8.2016 – 6.2017

33

4

6

6

-

SC Braga (wyp.)

1.2016 – 6.2016

22

5

4

5

-

Bursaspor (wyp.)

8.2014 – 1.2016

56

9

9

15

3

FC Porto

7.2013 – 8.2014

35

5

10

10

-

Pacos de Ferreira

7.2011 – 7.2013

55

5

3

16

1

VVV-Venlo (wyp.)

6.2010 – 7.2011

13

-

-

2

-

FC Panafiel (wyp.)

1.2010 – 6.2010

14

-

-

-

1

SC Covilha (wyp.)

7.2009 – 10.2009

9

2

-

1

-

FC Porto

– 7.2009

2

-

-

-

-

 

 

Polecamy

Komentarze (207)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.